Są środowiska, gdzie pobłażliwość wobec gwałcicieli dzieci, jest stała się legendarna. Wystarczy przypomnieć akcję w wykonaniu Andrzeja Dudy ułaskawiającego pedofila, czy chore połajanki Tadeusza Rydzyka podczas urodzin Radia Maryja. Ojciec dyrektor usprawiedliwiał kościelne dewiacje, wmawiając wiernym: “a kto nie ma pokus?”. Przyglądał się temu minister sprawiedliwości. Nie wszystkim, choćby wewnątrz Kościoła, podoba się sojusz “dobrej zmiany” i kleru na tej płaszczyźnie, o czym świadczy niedawny wpis księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego.
Isakowicz-Zaleski kandydował wcześniej do komisji ds. pedofilii, ale finalnie nie dostał się do jej składu. Stało się tak, iż choć jest znany bezkompromisowego podejście w tym temacie – nie bierze jeńców i twardo walczy z patologiami wśród duchownych. Wywołało to oburzenie choćby wśród betonowego elektoratu z Nowogrodzkiej. Miejsce znalazło się za to dla Błażeja Kmieciaka od lat związanego z Ordo Iuris. Bohater tego tekstu potraktował blokadę kandydatury bardzo emocjonalnie i nie szczędzi teraz gorzkich słów obozowi władzy.
pretekstem do krytyki stała się sprawa księdza Stanisława P. Redakcja Onetu opublikowała sprawozdanie prokuratury w Tarnowie z którego wynika, iż Stanisław P. ma na sumieniu molestowanie prawie 100 dzieci i nieletnich. Kapłan polował na ofiary zarówno w kraju, jak i za granicą. Jednak nie pociągnięto go nigdy do odpowiedzialności karnej, gdyż zarzuty się przedawniły. Wywołało to wściekłość Isakowicza-Zaleskiego, wywołaną bezczynnością obecnej władzy. Na jego profilu pojawił się wymowny wpis z dołączoną fotografią Jarosława Kaczyńskiego.
– Stanisław P, który skrzywdził 95 dzieci, i abp Skworc, który to tuszował, zgodnie z prawem pozostają bezkarni. Dr prawa Andrzej Duda i partia o wymownej nazwie Prawo i Sprawiedliwość mieli 8 lat, aby to zmienić. Niestety sojusz ołtarza z tronem stał się ważniejszy od ofiar – napisał.