Dr Paweł Moczydłowski, kryminolog i socjolog, były szef Służby Więziennej, przyjrzał się Łukaszowi Żakowi i ma złe wieści: mamy do czynienia z naprawdę złym człowiekiem. Łukasz Żak w sądzie We wtorek w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia rozpoczął się długo oczekiwany proces Łukasza Żaka, który jest oskarżony o spowodowanie wypadku na Trasie Łazienkowskiej. We wrześniu 2024 r. Żak jechał volkswagenem arteonem wraz z czwórką znajomych i z ogromną prędkością uderzył w forda focusa, którym jechała czteroosobowa rodzina. W wyniku kolizji zginął 37-letni pasażer forda Rafał P., do szpitala przewieziono jego 37-letnią żonę i ich małe dzieci. Poszkodowana została też Paulina K., która jechała autem wraz z Żakiem. Sam Żak zdołał uciec z miejsca wypadku, ale zatrzymano go w Lubece w Niemczech. Teraz trafił przed polski sąd. — Przyznaję się do prowadzenia arteona, przekroczenia prędkości. W dalszym zakresie się nie przyznaję. Chciałbym z całego serca przeprosić rodzinę pana Rafała, a w szczególności dzieci, Paulinę K. i współoskarżonych. Uważam ich za pokrzywdzonych w tej sprawie – powiedział w czasie procesu. Z kim mamy do czynienia O postawę Żaka Onet zapytał dra Pawła Moczydłowskiego, kryminologa i socjologa, byłego szefa Służby Więziennej, który nie ma dla nas dobrych wieści: mamy do czynienia z kimś po prostu