Złożył rezygnację ze wszystkiego

2 godzin temu

Zimą 2014 roku niezatapialny Jerzy Owsiak poszedł nad Wisłę, gdzie przypadkowo spotkał kamerzystę swojej TV Kręcioła i zaczął wylewać gorzkie żale nad tym, co go spotkało podczas procesu z „blogierem” Matką Kurką. Nagranie zostało usunięte, między innymi z przyczyn prawnych, ale świadkowie pamiętają, iż oprócz takich bredni jak porównywanie krytyki Fundacji WOŚP do zapachu komór Auschwitz i „standardów stalinowskich”, Owsiak krzyczał: „złożyłem rezygnację ze wszystkiego”. Była to już druga deklaracja rezygnacji z prowadzenia WOŚP, w 2019 roku, po zabójstwie Pawła Adamowicza, Owsiak „odszedł” z WOŚP po raz trzeci.

Dziś wiemy, iż to wszystko okazało się charakterystyczną dla Owsiaka „wielką ściemą”, ale w przypadku Szymona Hołowni sprawy mają się zdecydowanie inaczej. Hołownia naprawdę rzucił wszystko, a w pierwszej kolejności marzenie o prezydenturze, co było sensem jego istnienia w polityce. Potem rzucił partię własnego imienia – Polska 2050 Szymona Hołowni, gdy ta partia znalazła się na samym dnie, głównie z powodu porażek lidera. Mógł Hołownia zostać wicepremierem, jednak i tym awansem wzgardził. Na końcu zgodnie z koalicyjną umową Szymon Hołownia zrezygnował z funkcji Marszałka Sejmu. Tak się kończy błyskotliwa kariera „cudownego dziecka”, które okazało się kolejną niespełnioną nadzieją polskiej polityki.

Szymon Hołownia zaczynał jako świecki kaznodzieja, w następnym etapie kariery przeszedł do telewizyjnej rozrywki i to doświadczenie z jednej strony było jego atutem, jednak z drugiej katastrofalnym w skutkach obciążeniem. Początkowe sukcesy w wyborach prezydenckich i na urzędzie marszałkowskim, bardzo gwałtownie zamieniły się w inflację nieznośnych i zmanierowanych zachowań. Nie bez przyczyny Szymon Hołownia dorobił się przydomków: „marszałek rotacyjny”, „marszałek promocyjny” i wreszcie „Smerf Ważniak”. Szczególnie ten ostatni bohater z bajki o niebieskich krasnoludkach, oddawał cechy charakteru niespełnionego polityka, które go pogrążyły. Nikt nie lubi ważniaków, nikt nie jest w stanie godzinami wysłuchiwać wymądrzania się, dowcipkowania i produkowania całego mnóstwa grafomańskich zabiegów retorycznych.

W czasie drugiej i prawdopodobnie ostatniej kampanii prezydenckiej Szymona Hołownię bardzo dobrze oceniali eksperci, ale gołym okiem dało się zauważyć, iż opinie ekspertów znów są całkowicie oderwane od nastrojów społecznych. Wynik 4,99% nie pachniał porażką, tylko klęską, tym większą, iż Szymon Hołownia przegrał z bezpośrednim rywalem Sławomirem Mentzenem, ale też z Grzegorzem Braunem i musiało ty być dodatkowym upokorzeniem. Wszystko, co najlepsze w krótkiej karierze politycznej ma już Hołownia za sobą, tym bardziej jest to pewne, iż on sam wywiesił białą flagę i o nic nie zamierza się bić. Za to najpewniej przyjmie nagrodę pocieszenia w postaci wicemarszałka Sejmu i tak dotrwa do końca kadencji, o ile sama kadencja nie zostanie skrócona.

Czy da się powiedzieć coś dobrego o polityku i Marszałku Sejmu Szymonie Hołowni? Trzy rzeczy udałoby się znaleźć. Pierwsza to rozwalenie kampanii Rafała Trzaskowskiego podczas debaty w Końskich. Drugie, chyba najważniejsze osiągnięcie, to powstrzymanie „zamachu stanu”, czyli stanowczy sprzeciw wobec planów Giertycha i Tuska, którzy chcieli uniemożliwić zaprzysiężenie prezydenta Karola Nawrockiego. Prawdopodobnie ten odważny ruch ocali Szymona Hołownię przed zemstą prawicowej władzy, jeżeli taka nastanie. Wreszcie wypada przyznać, iż Marszałek Sejmu opuścił stanowisko z klasą i sporym dystansem do siebie, co jest wielkim zaskoczeniem, bo zwłaszcza z dystansu do siebie nigdy nie słynął i wcześniej choćby nie dał się od tej strony poznać.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Idź do oryginalnego materiału