Problemy pani Anny zaczęły się od źle wypełnionej rubryki we wniosku. Zapytana, czy któryś z członków jej rodziny pracuje za granicą, zaprzeczyła. Nie miała świadomości, iż za "członka rodziny" system uzna również jej byłego męża - obywatela Belgii, który od lat mieszka i pracuje poza granicami Polski.
REKLAMA
Skąd ta rozbieżność? Jak podaje o2.pl, "belgijskie sądy uznają, iż dzieci powinny przebywać w Belgii pod opieką ojca, podczas gdy te na przekór wyrokowi mieszkają w Polsce, a polskie sądy zdecydowały, iż powinny pozostać przy matce".
Zobacz wideo Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"
Dwóch świadczeń pobierać nie można. Tak mówią przepisy
Zgodnie z unijnymi przepisami o koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego, świadczenia rodzinne nie mogą być pobierane równocześnie w dwóch krajach. Tymczasem ojciec dzieci pani Anny, mimo iż nie sprawuje nad nimi opieki, pobierał analogiczne wsparcie w Belgii. To wystarczyło, by polskie instytucje zakwestionowały prawo kobiety do otrzymanych już świadczeń.
Jak relacjonuje portal gloswielkopolski.pl, pani Anna od lat starała się wyjaśnić sprawę. Składała odwołania, dokumenty, korespondowała z urzędami. Spór jednak trwał długo, a finał zapadł dopiero w lutym 2025 roku. Decyzja była jednoznaczna - kobieta musi oddać świadczenie wraz z narosłymi odsetkami. W praktyce oznacza to konieczność spłaty niemal 14 tysięcy złotych.
Spór polsko-belgijski
Jak mówi kobieta, dla samotnej matki wychowującej dwoje dzieci, to suma nieosiągalna. Co więcej, pani Anna nie może w tej chwili pracować w swoim zawodzie, jak twierdzi, przez komplikacje prawne wynikające z wyroków sądów belgijskich, które uznały, iż dzieci powinny przebywać z ojcem. - W Polsce orzeczono inaczej, dzieci są ze mną, ale nie mogę legalnie podjąć pracy, bo grozi mi zatrzymanie - mówi w rozmowie z "Głosem Wielkopolski".
Brak stałego dochodu sprawia, iż pani Anna nie ma środków na podstawowe opłaty, w tym czynsz. Świadczenie wychowawcze było jedynym stabilnym źródłem dochodu dla niej i jej dzieci. Po jego cofnięciu, kobieta znalazła się na skraju eksmisji. - Czynsz przestaje być płacony na czas. Boję się, iż niedługo zapukają do drzwi z wypowiedzeniem umowy najmu - mówi kobieta.
Urząd nie wycofuje się ze swojej decyzji
Wielkopolski Urząd Wojewódzki utrzymuje, iż kobieta "zataiła" informacje, które miały wpływ na przyznanie świadczenia. Ministerstwo nie komentuje sprawy, zasłaniając się przepisami o ochronie danych osobowych.