Złe emocje i rozjazd z rzeczywistością. Czym kieruje się przygraniczny aktywizm?

2 miesięcy temu

Młodzi aktywiści z różnych stron świata „kupili” kłamstwo sączone w ich umysły przez lewicowych guru, iż obrońcy polskich granic nienawidzą niewinnych imigrantów, biją ich i kaleczą. Takie zakłamane myślenie nakręca spiralę nienawiści, która w ostatnich dniach w przygranicznej wsi Wyczółki, uderzyła brutalnie w polskich żołnierzy. Tym razem nikt nie zginął, ale o ile nie postawi się tamy takim bezrozumnym, agresywnym zachowaniom, następny razem może dojść do tragedii.

Proimigranckie organizacje, które same zwą się „pomocowymi”, dzięki swoich medialnych tub, trąbią na lewo i prawo, iż Wojsko Polskie, Straż Graniczna i inni obrońcy granicy krzywdzą imigrantów. Dla przykładu, na profilu Facebook, należącym do aktywistów z grupy Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne, często pokazuje się, w sposób drastyczny, poprzez duże zbliżenia obiektywu, rany imigrantów, którzy odnieśli je przechodząc nielegalnie przez zasieki graniczne.

W komentarzach internautów do tych zdjęć oraz w opisach umieszczanych pod nimi przez właścicieli profilu, winą za cierpienia imigrantów obarcza się obrońców granicy. Komentarze sympatyków konta nierzadko pełne są wulgarnych słów nienawiści nie tylko do obrońców granicy, ale i wszystkiego co polskie. Nie brak tam stwierdzeń o wyleczeniu z szacunku do ojczyzny i munduru. „Pluje na to państwo i na ten ogłupiony naród wyuczony ziemi na pamięć, któremu załącza się ojczyźniane warunkowanie a nie humanizm” – pisze jeden z komentatorów (we fragmencie wpisu nadającym się do zacytowania).

Jedna z osób, którą aktywiści uważają za autorytet moralny, wypowiada się na profilu organizacji w taki oto sposób: „Każda polityka, każdy mur, każdy kordon wojska powinien pękać w obliczu cierpienia, bólu, strachu człowieka”. Z dalszej części tej wypowiedzi wynika, iż powinno to wszystko pęknąć jedynie po stronie polskiej.

A może jednak, aby to pękanie przyniosło oczekiwany efekt, najpierw powinno trzasnąć z hukiem po stronie tych, którzy są autentycznymi sprawcami cierpień imigrantów, czyli po stronie białoruskiej i rosyjskiej? To te państwa wykorzystują dla swoich niecnych celów tragiczną sytuację imigrantów, czyniąc ją jeszcze bardziej tragiczną. To władze Białorusi, za namową i z pomocą „cioci Rosji”, sprowadzają na teren swego państwa imigrantów, aby pchać ich stamtąd, często kopniakami i „bejsbolami”, do Polski. To reżim Łukaszenki i przemytnicy zarabiają krocie na tym podłym procederze.

Zrozumieć można postawę młodych aktywistów, którzy w dobrej wierze, kierując się szlachetnymi pobudkami, niesienia chorym i rannym bliźnim pomocy, idą ich szukać w puszczę, czy na bagna. Jednak w złą stronę ukierunkowane są ich emocje. o ile naprawdę chcą oni, aby te męki imigrantów zakończyły się, to niech swoje emocje, ale i działania skierują w stronę autorów tych ludzkich nieszczęść, którzy zdecydowanie są po drugiej stronie granicy.

Stawianie przez aktywistów sprawy na głowie, czyli wskazywanie na obrońców granicy jako na agresorów, a „głaskanie” zbrodniczego reżimu, doprowadza jedynie do tego, co stało się niedawno we wsi Wyczółki. Kumulowane w sobie, źle ukierunkowane emocje, bywa, iż spotęgowane spożytym alkoholem i narkotykami (jak wynika z relacji miejscowych), wybuchły na widok polskich mundurów i uczyniły jedynie bezsensowne spustoszenie.

Adam Białous

Prowokacja pijanych „aktywistów”. Zaatakowani żołnierze, policja szuka sprawców

Idź do oryginalnego materiału