Policja nie będzie weryfikować uprawnień posła PiS Zbigniewa Ziobry do posiadania broni. Funkcjonariusze nie znaleźli podstaw do odebrania pozwolenia ani skierowania byłego ministra sprawiedliwości na dodatkowe badania psychologiczne.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Jak ustaliło radio RMF FM, łódzcy funkcjonariusze dokonali analizy wypowiedzi polityka po poleceniu ministra spraw wewnętrznych i administracji Tomasza Siemoniaka. Chodziło o jego stwierdzenie, iż „dysponuje arsenałem rozmaitych jednostek broni” w kontekście możliwego przymusowego doprowadzenia go przed komisję śledczą ds. Pegasusa. Policja uznała, iż wypowiedzi Ziobry, choć kontrowersyjne, nie dają podstaw do podjęcia działań wobec jego uprawnień do posiadania broni.
24 stycznia br. w Sejmie były minister sprawiedliwości odpowiadał na pytania dziennikarzy, w tym o możliwość jego siłowego doprowadzenia przed komisję śledczą. — Dlaczego, jeżeli bandyta chce mnie do czegoś zmusić, ja mam ulec bandycie? — pytał retorycznie Ziobro. Następnie podkreślił swoje poparcie dla szerokiego prawa do obrony koniecznej. — Przed bandytami można się bronić. (…) Choć muszę powiedzieć, iż dysponuję arsenałem rozmaitych jednostek broni, więc pewnie dałbym radę — dodał.
Jego słowa wywołały reakcję ministra spraw wewnętrznych Tomasza Siemoniaka, który skrytykował takie wypowiedzi, określając je jako „fatalne w ustach byłego ministra sprawiedliwości”. — To pokazuje, iż taka osoba nigdy nie powinna sprawować wysokich funkcji, bo to element kompletnej niedojrzałości. Tego typu chwalenie się bronią w tym kontekście jest niedopuszczalne — ocenił w rozmowie z Wirtualną Polską.
Faktycznie, minister sprawiedliwości biegający z pistoletem za paskiem? Trudno o bardziej przygnębiający obrazek.