Ziobro zdrowy, lipne zwolnienia lekarskie i pokonany nowotwór

3 dni temu

Oto nadciąga nowa legenda polskiej polityki – Zbigniew Ziobro, człowiek, który w błyskawicznym tempie przeszedł drogę od „onkologicznie chorego” do „onkologicznie zdrowego” i „w pełni sprawnego”. Co więcej, w międzyczasie zdołał dostarczać L4 do komisji śledczej, co wzbudziło niemałe wątpliwości. Cóż za wielozadaniowość!

Wszyscy znamy dramatyczne historie pacjentów onkologicznych, ale Ziobro, jak na prawdziwego „herosa” przystało, przeszedł ten koszmar z szybkością godną olimpijskiego sprintera. Czyżby nowotwory miały respekt przed władzą byłego i nieudolnego ministra sprawiedliwości? Może przyszłość leczenia onkologicznego leży w układach politycznych, a nie w medycynie?



Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


A teraz najlepsze! Jak to bywa z superbohaterami, Zbigniew Ziobro również wykazał się nadzwyczajnym wyczuciem sytuacji. Gdy jego zdrowie powróciło do normy, L4 trwało dalej! Wysyłał je do Sejmu. To prawdziwy majstersztyk – być „w pełni sprawnym”, a jednocześnie zasiadać na zwolnieniu lekarskim. Oczywiście biegły wyraził wątpliwości, ale przecież kto, jak nie politycy, potrafi skutecznie manipulować rzeczywistością, w tym swoją własną chorobą?

Ziobro, jakby nic sobie z tego nie robiąc, dostarczał kolejne zwolnienia lekarskie, jednocześnie odzyskując pełnię zdrowia i sprawności. To wręcz cud medyczny! Pytanie tylko – jak długo można żonglować zwolnieniami lekarskimi, gdy biegli i lekarze onkologiczni zaczynają się krzywo patrzeć?

A może polityczne obowiązki wymagają tyle siły, iż choćby w stanie pełnego zdrowia trzeba odpoczywać? Ministerstwo Sprawiedliwości to przecież miejsce trudne, wymagające stalowych nerwów, a do tego… stalowego zdrowia. Być może po pokonaniu nowotworu, każdy by się zmęczył, ale przecież nie tak nagle – to musiało być wyczerpujące na poziomie duchowym, nie fizycznym.

Jednak najważniejsze pytanie brzmi: co z komisją śledczą, od której nasz bohater tak skutecznie się oddalał? Czyżby choroba była wygodnym usprawiedliwieniem, a L4 magiczną tarczą, za którą można było się ukryć przed niewygodnymi pytaniami?

Możemy tylko domyślać się, jak wielkie rozczarowanie czekało członków komisji, gdy dowiedzieli się, iż Zbigniew Ziobro nie tylko pokonał nowotwór, ale także odniósł polityczny sukces, unikania przesłuchań. Taka kombinacja zdrowia i sprytu mogłaby być podręcznikowym przykładem, jak zarządzać swoją chorobą w sposób najbardziej optymalny dla… własnej kariery.

W całej tej historii jedno jest pewne: Zbigniew Ziobro nie przestaje zaskakiwać. Najpierw triumfalne pokonanie nowotworu, potem równie triumfalny powrót do pełni sprawności, a wszystko to w takt dostarczanych do komisji zwolnień lekarskich. A może to jest nowy sposób na politykę? Znikasz z komisji, wracasz do zdrowia, a potem jesteś gotowy na kolejną rundę. W końcu, jak to mawiają, „zdrowy polityk to skuteczny polityk”. A Ziobro, choć wciąż „podejrzewany”, ma się dobrze – przynajmniej na papierze!

Na komisję nie przyjdzie – za to Dominikana ma się dobrze. W końcu do polityki nie idzie się (tylko) dla pieniędzy. Można mieć też nieruchomości w rajskim krajach bez ekstradycji do Polski.

Idź do oryginalnego materiału