Zbigniew Ziobro ucieka, a PiS traci w sondażach. Ewakuacja posła PiS za granicę to kula u nogi dla partii, ale… od Ziobry strach się odwrócić. – Porzucony, może zacząć sypać – mówi ekspert. Uciekł i stawia warunki Zbigniew Ziobro ani myśli wracać do Polski, choć ciąży na nim 26 prokuratorskich zarzutów. Wypadało by więc wrócić, wszystko wyjaśnić, wytłumaczyć i w ten sposób uratować resztki honoru i dobrego imienia. Podobno uczciwi nie mają się czego bać. Były minister sprawiedliwości woli jednak krążyć po Budapeszcie albo Brukseli i powtarzać te swoje dyrdymały o „reżimie Tuska”. — Natomiast natychmiast wrócę do Polski, gdy będę miał podstawę sądzić, iż sądy działają niezależnie i niezawiśle od tej władzy oraz iż prokuratura działa na podstawie prawa — opowiadał na ostatniej konferencji prasowej, gdy pojawił się na Nowogrodzkiej za pośrednictwem przekazu internetowego. I stawiał warunki swojego powrotu. — Po pierwsze, o ile zostanie przywrócony losowy przydział spraw sędziom, tak jak tego bezwzględnie wymaga ustawa, a nie dobiera się ich pod dyktando zaufanych ludzi ministra Żurka — powiedział. — Po drugie, zostaną przywróceni do pracy nielegalnie odwołani prezesi sądów, w tym Sądu Okręgowego i Sądu Apelacyjnego w Warszawie, oraz przywróceni do orzekania liczni sędziowie wydziałów karnych bezpodstawnie i bezprawnie