W dyskusji, która przetoczyła się w mediach na temat pistoletu, który nosi ze sobą Zbigniew Ziobro zabrakło jednego ważnego wątku. Tchórzostwa ministra. Patrząc od strony czysto psychologicznej, człowiek który ma ochronę SOP, który jeździ limuzyną, ma kierowców, ochroniarzy, sekretarkę – musi być wyjątkowo tchórzliwym człowiekiem, jeżeli jeszcze potrzebny mu pistolet.
Jest w psychologicznym rysie Zbigniewa Ziobro jakaś poważna skaza. Powoduje ona, iż minister to człowiek mściwy ale jednocześnie pełen wewnętrznej niepewności i strachu. Tylko człowiek, który żyje w ciągłym zagrożeniu, nosi w każdej sytuacji przy sobie broń. Jednak Zbigniew Ziobro te zagrożenia ma tylko w głowie, realnie nic mu nie grozi. Nie ma w Polsce ani zwyczaju ani klimatu do tego, by atakować polityków tak bardzo, by musieli wyciągać pistolet i strzelać.
Nie brakuje opinii, iż Zbigniew Ziobro … jest chory psychicznie. Urojenia na temat zagrożenia to poważna sprawa i taki człowiek nie może być ministrem. Powinien trafić na kompleksowe badania psychiatryczne i jeżeli trzeba, do zamkniętego domu leczenia. Paranoja i lęki związane z zagrożeniem są bardzo niszczące i mogą wpływać na jego decyzje. Podobne problemy ma przecież Vladimir Putin, znienawidzony.
Wiele osób uważa, iż Ziobro ma w twarzy coś złego, coś niepokojącego. Te małe rozbiegane oczka, te gesty chowania się za innych, te dziwne sformułowania i podniesiony piskliwy głos… strach, przerażenie i tchórzostwo jak nic!