Decyzje Waldemara Żurka, ministra sprawiedliwości, wciąż wywołują w Polsce burzę polityczną. Tym razem celem ataku stał się sam resort sprawiedliwości i przeprowadzają go politycy PiS, którzy najwyraźniej czują się zagrożoni tempem i zakresem reform wprowadzanych przez nowego ministra. Zbigniew Ziobro i Marcin Warchoł zapowiadają działania prawne wobec Żurka, oskarżając go o „przekroczenie uprawnień poprzez bezpodstawne odwołanie prezesów i wiceprezesów sądów”.
Warchoł podkreśla, iż minister „odwołuje ich wedle własnego politycznego widzimisię”, sugerując, iż decyzje Żurka ominęły obowiązujące procedury wymagające opinii kolejnych sądów. Chodzi m.in. o odwołanie pod koniec lipca dziewięciu sędziów z delegacji w resorcie sprawiedliwości oraz zawieszenie kolejnych 46 prezesów i wiceprezesów sądów. Zdaniem Warchoła i Ziobry, działania ministra „ordynarnie zbrukały gwarancję niezależności sędziowskiej”, a argumentacja Żurka, iż niektórzy sędziowie generują koszty odszkodowań, jest „bezprawna i szkodliwa”.
Analizując sytuację zdroworozsądkowo, trudno jednak nie zauważyć, iż to właśnie PiS przez lata podporządkowywało sądy własnym interesom, doprowadzając do nieprzewidywalności w funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości. Kolejne zmiany kadrowe, odwołania i delegacje były narzędziem partyjnej kontroli, a nie efektywnej administracji sądów. W tym kontekście działania Żurka wydają się nie tylko uzasadnione, ale wręcz konieczne, by przywrócić sprawność instytucji i ograniczyć koszty finansowe państwa.
Minister sam wskazuje na skalę problemu i potrzebę szybkich decyzji. Podkreśla, iż tempo wprowadzania zmian w jego resorcie będzie „500 proc. szybsze niż dotychczas”. W swoich wypowiedziach używa trafnej metafory chirurga ortopedy: „Jeśli problem zostanie zlekceważony, praworządność pozostanie sparaliżowana, dlatego potrzebna jest natychmiastowa interwencja”. To obraz, który oddaje charakter działań Żurka – działanie szybkie, zdecydowane, ukierunkowane na naprawę systemu, który przez lata pozostawał w stanie krytycznym.
Co istotne, minister nie kwestionuje prawa ani procedur, ale wykorzystuje konstytucyjne i ustawowe możliwości działania, które dotychczas były marginalizowane. Proponuje różne scenariusze: od reaktywowania składu KRS z 2017 r., po powołanie nowej Rady na podstawie ustawy uwzględniającej udział polityków, przy jednoczesnym zachowaniu zgodności z konstytucją. To pragmatyczne podejście pokazuje, iż Żurek działa w interesie państwa, a nie partyjnego układu – w przeciwieństwie do działań Ziobry i Warchoła, którzy najwyraźniej bardziej martwią się utratą wpływów niż stabilnością systemu.
Analiza sytuacji wskazuje również na wyraźny lęk PiS wobec ministra. Zarzuty o „przekroczenie uprawnień” i „naruszenie niezależności sędziowskiej” brzmią w istocie jak retoryka obronna wobec kogoś, kto realnie zmienia istniejący układ sił. Warchoł sam przyznaje, iż odwołania dokonywane były „wedle własnego widzimisię” – co w praktyce oznacza, iż boją się gwałtownie działającego i skutecznego ministra, który nie czeka na opinię kolejnych struktur, ale działa na rzecz systemu jako całości.
Nie ulega wątpliwości, iż Żurek staje się katalizatorem zmian, które PiS dotąd ignorowało lub wręcz torpedowało. Jego decyzje, choć kontrowersyjne w oczach polityków partii Kaczyńskiego, mają jasny cel: przywrócić funkcjonalność Krajowej Rady Sądownictwa, ograniczyć ryzyko kosztów odszkodowań i wreszcie stworzyć system przewidywalny, zgodny z konstytucją i praktykami europejskimi.
W tej perspektywie krytyka Ziobry i Warchoła jawi się jako przejaw strachu, a nie merytoryczna argumentacja. Niezależnie od retoryki PiS, racja jest po stronie Żurka – jego działania są konsekwentne, przemyślane i służą interesowi państwa, a nie partyjnej logice. To właśnie odwaga ministra w tej sytuacji pokazuje, jak bardzo potrzebna jest niezależność i sprawność administracyjna w sądach, które przez lata były podporządkowane polityce.
Podsumowując, krytyka Ziobry i Warchoła ujawnia przede wszystkim obawy PiS przed konsekwencjami działań z lat 2015-2023. Natomiast Waldemar Żurek, działając zdecydowanie i w granicach prawa, staje po stronie zdrowego rozsądku, konstytucji i interesu publicznego – co w kontekście ostatnich wydarzeń jest niepodważalne.