Ziobro próbuje zachęcić do głosowania na Nawrockiego. Tylko kto mu uwierzy?!

2 tygodni temu
Zdjęcie: Ziobro


Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości i poseł PiS, po raz kolejny próbuje manipulować Polakami, siejąc strach i dezinformację.

W nagraniu zamieszczonym 29 maja 2025 roku na platformie X ostrzega, iż jeżeli Rafał Trzaskowski wygra wybory prezydenckie, w polskim internecie zginie wolność słowa, a obywatele będą karani za swoje poglądy. Ziobro namawia do głosowania na Karola Nawrockiego, kandydata PiS, twierdząc, iż tylko on gwarantuje „wolność”. Te słowa, wypowiedziane przez człowieka, który przez lata systematycznie podkopywał demokratyczne fundamenty Polski, są nie tylko absurdalne, ale i oburzające. Ziobro, którego rządy naznaczone były cenzurą, represjami i politycznym zawłaszczaniem instytucji, nie ma moralnego prawa mówić o wolności – sam jest jej największym wrogiem.

Ziobro maluje apokaliptyczną wizję prezydentury Trzaskowskiego, w której rzekomo nie będzie można mówić, iż „istnieją tylko dwie płcie”, zwracać się do kobiety „pani” czy sprzeciwiać się adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. Twierdzi, iż takie wypowiedzi będą traktowane jako „mowa nienawiści”, co doprowadzi do blokowania kont w internecie i wsadzania ludzi do więzienia. To retoryka rodem z najgorszych kampanii strachu, oparta na kłamstwach i manipulacji. Ziobro nie przedstawia żadnych dowodów na swoje tezy – zamiast faktów serwuje Polakom populistyczne hasła, które mają wzbudzić panikę i polaryzację. Jego słowa o „ustawie kneblującej usta wszystkim Polakom” to czysta fikcja, której jedynym celem jest zdyskredytowanie Trzaskowskiego i odwrócenie uwagi od własnych przewinień.

Najbardziej oburzająca jest hipokryzja Ziobry. Jako minister sprawiedliwości w latach 2015–2023 stał na czele systemu, który sam ograniczał wolność słowa i niezależność mediów. To za jego kadencji próbowano wprowadzić lex TVN, ustawę mającą na celu wyrzucenie z Polski niezależnej stacji telewizyjnej, co było ewidentnym atakiem na wolność prasy. To za jego rządów upolityczniono sądy, tworząc Izbę Dyscyplinarną, która służyła do represjonowania niepokornych sędziów, takich jak Igor Tuleya czy Paweł Juszczyszyn. To Ziobro był architektem zmian w prokuraturze, które dały mu niemal nieograniczoną władzę nad śledztwami, umożliwiając polityczne prześladowania opozycji i aktywistów. Przykładem może być sprawa Margot, aktywistki LGBT, której aresztowanie w 2020 roku było wynikiem osobistej vendetty Ziobry przeciwko ruchom równościowym. Jak ktoś, kto sam kneblował wolność, może teraz straszyć jej utratą?

Ziobro nie tylko niszczył wolność słowa, ale także cynicznie wykorzystywał władzę do szerzenia nienawiści. Jego obsesja na punkcie „ideologii LGBT” i „obrony tradycyjnych wartości” prowadziła do dehumanizacji mniejszości i eskalacji społecznych konfliktów. Wprowadzane przez niego projekty, jak zaostrzenie kar za tzw. „propagandę homoseksualną”, były próbą cenzurowania debaty publicznej i narzucania Polakom jednej, ultrakonserwatywnej wizji świata. Teraz, gdy jego partia straciła władzę, Ziobro próbuje przedstawiać się jako obrońca wolności, co jest kpiną z inteligencji wyborców.

Jego poparcie dla Karola Nawrockiego, kandydata PiS, tylko podkreśla, iż chodzi mu wyłącznie o władzę, a nie o dobro Polaków. Nawrocki, jako kontynuator polityki PiS, nie oferuje nic poza dalszym podziałem społecznym i centralizacją władzy. Ziobro, strasząc rzekomą cenzurą ze strony Trzaskowskiego, sam jest symbolem autorytaryzmu, który dławi wolność. Polacy zasługują na prezydenta, który będzie budował, a nie niszczył – a Ziobro i jego wizja to przeszłość, od której należy się jak najszybciej uwolnić.

Idź do oryginalnego materiału