Były szef resortu sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro zdecydował się zabrać głos w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. I od razu zaczął atakować Donalda Tuska.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– Suwerenna Polska złoży wniosek o powołanie zespołu parlamentarnego, aby wyjaśnić, dlaczego po objęciu przez Tuska rządów kryminalno-korupcyjne sprawy bliskich jego ludzi są zamiatane pod dywan – zapowiedział Ziobro.
Przypominając znane od lat „afery” w jakie mieli być zamieszani ludzie związani z Donaldem Tuskiem. – A „rodzina” Tuska ma jeszcze wielu innych umoczonych członków… – sugerując rodzaj mafijnych relacji łączących współpracowników nowego premiera.
Ziobro zapomniał najwyraźniej o jednym. Od 2015 r. miał wiele czasu, by wszystkie te sprawy rozwikłać a winnych ukarać. I w jego ręku były też sądy i prokuratura.
I co? I nic. Więc może warto przestać opowiadać o „złodziejstwie” Tuska? I zająć się tym, co się działo w Funduszu Sprawiedliwości?