Zbigniew Ziobro w wywiadzie dla sprzyjającego PiS tygodnika Do Rzeczy otwarcie oskarża Andrzeja Dudę o polityczną kapitulację. Słowa o „wywieszeniu białej flagi” pokazują, iż wojna wewnątrz dawnego obozu władzy weszła w fazę otwartą.
W obozie Zjednoczonej Prawicy trwa konflikt, którego objawem są coraz ostrzejsze publiczne starcia dawnych sojuszników. Najnowszy przykład to wywiad byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry dla tygodnika Do Rzeczy, w którym polityk kieruje pod adresem byłego prezydenta Andrzeja Dudy oskarżenia o polityczną słabość i strategiczne błędy.
Ziobro nie owija w bawełnę. Wprost mówi o „wywieszeniu białej flagi” przez Dudę w kluczowym momencie sporu o sądy. Zarzuca mu uległość wobec protestów ulicznych i presji międzynarodowej, a także świadome zaniechanie działań, które – według Ziobry – były konieczne, by zrealizować obietnice wyborcze obozu rządzącego. Ton wypowiedzi nie pozostawia wątpliwości: to nie jest umiarkowana krytyka, ale frontalny atak, prowadzony z pozycji polityka, który uważa, iż został przez prezydenta pozbawiony narzędzi do realizacji własnej strategii.
Warto podkreślić źródło publikacji. Do Rzeczy to tygodnik, który przez lata był uznawany za sprzyjający Prawu i Sprawiedliwości. Fakt, iż tak mocny wywiad ukazuje się właśnie tam, świadczy o zmianie klimatu wewnątrz prawicowych mediów. Konflikt, który dotąd rozgrywał się głównie za zamkniętymi drzwiami, został przeniesiony na łamy prasy związanej z dawnym obozem władzy.
Ziobro w rozmowie odmalowuje Dudę jako polityka, który w obawie przed utratą poparcia i konfrontacją z zagranicą zrezygnował z twardej realizacji planów. Choć nie padają wprost słowa o zdradzie czy lojalności, narracja wyraźnie zmierza w kierunku podważenia wiarygodności byłego prezydenta w oczach wyborców prawicy.
Z kolei sam fakt udzielenia tego wywiadu sugeruje, iż Ziobro świadomie wykorzystuje moment politycznej słabości PiS, by przypomnieć swoją wersję wydarzeń z czasów wspólnych rządów. W tle wybrzmiewa nie tylko krytyka Dudy, ale także próba zbudowania opowieści, w której odpowiedzialność za najważniejsze porażki obozu spada na byłego prezydenta.
Politycznie oznacza to jedno: wewnętrzna jedność, która była przez lata jednym z atutów Zjednoczonej Prawicy, przestaje istnieć. Publiczne, bezpośrednie ataki między jej liderami – i to w mediach dotąd jej przychylnych – to sygnał, iż wewnętrzna wojna jest już w fazie otwartej.
Niezależnie od tego, jak oceniane są słowa Ziobry, ich wydźwięk jest jednoznaczny. Po stronie PiS nie ma już wspólnego frontu wobec dawnych przeciwników. Teraz to dawni koalicjanci stają naprzeciw siebie, a każdy z nich buduje własną wersję historii ostatnich lat. W tym sensie wywiad w Do Rzeczy jest nie tyle kolejną medialną polemiką, co politycznym manifestem – początkiem nowej, wewnętrznej kampanii, w której stawką jest kontrola nad narracją na prawicy.