Nieujawniona opinii publicznej korespondencja kierowana do Jarosława Kaczyńskiego ze spółek energetycznych i ministerstw wskazuje na zagrożenie wyłączeniami prądu zimą z powodu nadmiernego zużycia prądu przez urządzenia grzewcze – dowiadujemy się od osób zbliżonych do Nowogrodzkiej.
W obliczu braku węgla Polacy zaczęli masowo kupować kaloryfery elektryczne, słusznie zakładając, iż skoro tona węgla ma kosztować choćby 5 tysięcy złotych, to taniej będzie korzystać z prądu. Jednak jest jeden problem, związany z tym rozumowaniem: w Polsce nie ma takich zdolności produkcyjnych aby kilka milionów gospodarstw domowych dodatkowo grzać prądem.
Jeden tani kaloryfer pobiera 2 kW energii. Mowa o dodatkowych milionach kaloryferów wpiętych w przestarzałą i niedoinwestowaną sieć energetyczną. To się nie może udać.
Na Nowogrodzką trafiły już listy z ostrzeżeniami przed tym staniem rzeczy. Kaczyński to zignorował, bo nie ma żadnego pomysłu na ciepło zimą. Może się jedynie modlić (o ile potrafi) o to, aby zima była łagodna.
W dobrej sytuacji są jedynie ci, którzy zainwestowali w fotowoltaikę w tak zwanym systemie off-grid i będą mieli mimo wyłączeń prąd. Jednak mieszkańcy miast takiej możliwości nie mają.
Efekt PiS się zbliża. Ratujcie się – idzie zimno!