Ziemniaki ponad wszystko. Białoruskie sklepy poniosą karę za ich brak w ofercie

19 godzin temu

Bardzo wysokie grzywny

Białoruskie władze wprowadzają surowe regulacje w związku z tegorocznym deficytem ziemniaków. Sklepy, które nie zapewnią dostępności ziemniaków pochodzących z państwowych rezerw, mogą zostać ukarane grzywnami w wysokości od 5 do 200 tzw. kwot bazowych – co w tej chwili oznacza od 210 do 8,4 tys. rubli białoruskich (czyli ok. 235–9,4 tys. zł).

Jak informuje Biełsat, eksperci wskazują, iż głównym powodem kryzysu są sztucznie ustalone limity cenowe narzucone przez reżim Alaksandra Łukaszenki. Wielu białoruskich rolników zdecydowało się sprzedać swoje plony do Rosji, ponieważ mogli liczyć na lepsze stawki.

Brak ziemniaków jako spisek

Alaksandr Łukaszenka sugerował, iż brak ziemniaków w sklepach wynika z celowego działania właścicieli sieci handlowych, którzy rzekomo ukrywali towar, by podważyć skuteczność jego rządów. Miesiąc wcześniej podpisał tzw. „dekret antydeficytowy”, umożliwiający sklepom zaciąganie nisko oprocentowanych kredytów (3%) na zakup warzyw, takich jak ziemniaki, kapusta, marchew, buraki czy cebula – choćby przed ich zbiorem.

Przedsiębiorca Alaksandr Knynowicz, prowadzący program w Biełsacie, ocenił te działania jako pozbawione sensu ekonomicznego, postrzegając je jedynie jako kolejne wsparcie finansowe dla sektora rolniczego, który już pochłonął miliardy dolarów.

Inni eksperci komentują decyzje władz z niedowierzaniem, uznając je za trudne do poważnego traktowania.

Rada, aby jeść mniej

Pod koniec czerwca informowaliśmy w Angorze o tym, iż białoruski problem z ziemniakami przybiera na sile. Dodatkowo pojawił się kolejnym problem – epidemia, która zaatakowała bydło hodowlane. Alaksandr Łukaszenka wezwał wówczas obywateli do tego, aby po prostu „jedli mniej”.

Nie jest tajemnicą, iż w białoruskich sklepach aktualnie dominują ziemniaki złej jakości, a czasami choćby zgniłe. Klienci w internecie nie kryją frustracji, twierdząc, iż choćby świniom nie daje się takiego jedzenia. Sytuacja budzi szczególne emocje, ponieważ ziemniak jest niemal narodowym symbolem Białorusi.

O tym, jak poważna jest to sytuacja, niech świadczy fakt, iż Białoruś zniosła embargo na import wybranych produktów spożywczych z tzw. państw nieprzyjaznych, w tym ziemniaków, cebuli i kapusty z Europy. Choć oficjalnie tłumaczono to gestem otwartości, niezależne źródła wskazują na trudną sytuację na rynku żywnościowym. Białoruś sprzedała już nadwyżki do Rosji, która domaga się kolejnych dostaw, podczas gdy sama Białoruś walczy z niedoborami i rosnącymi cenami tych warzyw.

Ceny ziemniaków rosną również i w Rosji – w ubiegłym roku wzrosły o 92%, a w 2025 roku już o 166,5%, co czyni je najszybciej drożejącym produktem. Przyczyną są niskie zbiory spowodowane trudnymi warunkami pogodowymi, które doprowadziły do wyczerpania zapasów. Rosja w tej chwili uzupełnia braki importem z Egiptu, Pakistanu i Chin, a prezydent Putin potwierdził, iż kraj mierzy się z poważnym niedoborem ziemniaków.

Idź do oryginalnego materiału