Zielone światło dla biogazowni w Dębinie

2 tygodni temu

Leśniowiccy samorządowcy tłumaczą, iż nie mają podstaw, aby odmówić wydania decyzji o warunkach zabudowy dla biogazowni w Dębinie, planowanej przez miejscową spółkę. Nie tego oczekiwali pełni obaw mieszkańcy i autorzy petycji, sprzeciwiający się inwestycji. – Chodzi o niewielką biogazownię i liczę, iż inwestor zrobi wszystko, aby nie było uciążliwości dla mieszkańców – mówi Joanna Jabłońska, wójt gminy Leśniowice.

Latem br. z wnioskiem o wydanie decyzji o warunkach zabudowy dla budowy biogazowni rolniczej w Dębinie (w obrębie czterech działek) wystąpiła do gminy Leśniowice miejscowa spółka AGROPOM. Planowana biogazownia ma mieć moc elektryczną do 499 kW, nie zalicza się do przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko i nie wymaga uzyskania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. Ale wzbudziła wielki niepokój okolicznych mieszkańców.

Procedury wyglądają tak, iż wójt gminy Leśniowice, jako organ adekwatny do wydania decyzji o warunkach zabudowy, zobowiązany jest do rozpatrzenia wniosku inwestora i wydania rozstrzygnięcia uwzględniającego – w przypadku spełnienia wymagań formalnych lub odmawiającego – w przypadku niespełnienia wymagań ustawowych. Decyzja o warunkach zabudowy rozstrzyga o dopuszczalności realizacji określonej inwestycji na objętym wnioskiem inwestora terenie, dla którego brak jest miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.

Leśniowiccy urzędnicy wszczęli postępowanie w tej sprawie, bo do tego byli zobligowani. Z kolei, okoliczni mieszkańcy skrzyknęli się i zanieśli do UG Leśniowice petycję, w której zażądali odmówienia wydania decyzji zabudowy dla biogazowni w Dębinie. Pod pismem podpisało się ponad 70 mieszkańców Dębiny i Kasiłanu. Napisali oni, iż czują się zignorowani i nieważni, bo planów inwestycji z nimi nie konsultowano, i nie zgadzają się na budowę biogazowni w tej lokalizacji, gdyż uznają ją za uciążliwą. Ich zdaniem biogazownia ma powstać zbyt blisko zabudowań i będzie miała wpływ na jakość ich życia, a także spadek wartości ich gruntów.

Ludzie obawiają się, iż smród z biogazowni uniemożliwi im codzienne funkcjonowanie, a gnojownica, obornik, kiszonka i ferment oprócz tego, iż będzie emitować fetor na dużą odległość, to jeszcze przyciągnie muchy i gryzonie. Do tego wskazują, iż biogazownia wiąże się z transportem surowców oraz odpadów, co zwiększy natężenie ruchu drogowego w okolicy, prowadząc do wzrostu hałasu, emisji spalin oraz ryzyka wypadków. Autorzy petycji uważają, iż budowa biogazowni pozbawi ich prawa do swobodnego, zdrowego korzystania z miejsca, w którym żyją.

W swej petycji, mieszkańcy Dębiny i Kasiłanu zwracali też uwagę, iż w najbliższej odległości (400 m) od planowanej inwestycji, usytuowany jest zespół dworsko-parkowy z aleją dojazdową, wpisany do rejestru zabytków województwa lubelskiego. W piśmie do leśniowickich urzędników napisali jeszcze, iż w tym miejscu prężnie działa Sportowa dziecięca Sekcja Jeździecka, której zajęcia przez większość roku realizowane są na powietrzu. Autorzy petycji twierdzą, iż uciążliwości powstałe w wyniku działania biogazowni wykroczą daleko poza granice, na której miałaby być położona oraz, iż w całym procesie przygotowań najmniej ważnym czynnikiem są ludzie. Gdy petycję złożono do leśniowickiego urzędu, bezskutecznie próbowaliśmy uzyskać komentarz od inwestora.

Samorządowcy: brak podstaw do odmowy

Pismo mieszkańców Dębiny i Kasiłanu, niedawno rozpatrzyła komisja skarg, wniosków i petycji Rady Gminy Leśniowice. Nie takiego obrotu spraw spodziewali się autorzy petycji. Radni komisji przyjęli stanowisko, w którym zgadzają się, iż gmina nie ma podstaw, aby odmówić inwestorowi wydania decyzji o warunkach zabudowy. W stanowisku napisano, iż zgodnie z ustawą o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym każdy ma prawo, w granicach określonych ustawą, do zagospodarowania terenu, do którego ma tytuł prawny, zgodnie z warunkami ustalonymi w miejscowym planie zagospodarowania albo decyzji o warunkach zabudowy, o ile nie narusza to chronionego prawem interesu publicznego oraz osób trzecich.

W stanowisku czytamy: „…Decyzja o warunkach zabudowy jest aktem administracyjnym związanym, a nie decyzją uznaniową. Oznacza to, iż organ administracji publicznej nie działa w warunkach uznania administracyjnego, a rozstrzygnięcie podejmowane po przeprowadzeniu postępowania jest warunkowane całkowicie ustalonym stanem faktycznym i przepisami prawa.

Organ adekwatny do jej wydania jest zobowiązany do pozytywnego rozstrzygnięcia, jeżeli projektowana inwestycja czyni zadość wszystkim wynikającym z prawa warunkom, a obowiązek odmowy ma tylko wówczas, gdy inwestycja ta nie spełnia choćby jednej ustawowej przesłanki z art. 61 ust 1 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym… Z informacji uzyskanej od inwestora wynika, iż wykonawcą planowanej biogazowni rolniczej jest firma agriKomp, której rozwiązania technologiczne cechują się najwyższymi standardami… Inwestor wychodząc naprzeciw zgłoszonym przez mieszkańców obawom złożył wniosek o zmiany w projekcie decyzji o warunkach zabudowy w zakresie zbiornika końcowego, zawnioskował, aby zbiornik końcowy był zakryty…”.

W stanowisku radnych komisji znalazł się niejako „głos inwestora”, bo przedstawione są w nim obszerne wyjaśnienia przedstawicieli spółki AGROPOM na wszystkie wyliczone w petycji wątpliwości mieszkańców. Inwestor twierdzi, iż biogazownia w odpowiednich warunkach technologicznych i przy prawidłowym zarządzaniu nie powoduje zanieczyszczania powietrza, a z racji obecności biogazu proces fermentacji musi być prowadzony w sposób szczelny i w interesie firmy jest, aby nie dopuścić do rozszczelnienia instalacji. Inwestor wyklucza ryzyko odorów występujące z emisją biogazu oraz produktów spalania w jednostce kogeneracyjnej, która ma nie różnić się od tego przy spalaniu gazu ziemnego. Kiszonki magazynowane mają być w przeznaczonych do tego silosach, wykonanych z betonu z dodatkiem wodoszczelnych i wyposażonych w system zbierania odcieków.

Do tego „kiszonki mają być przykryte folią i obciążone dla ochrony przed wiatrem, a ich odkrycie ma nastąpić jedynie na czas załadunku, tj. ok. 20 minut w częstotliwości 2-3 razy dziennie”. Inwestor tłumaczy, iż proces pompowania gnojowicy lub innych substratów płynnych z pojazdu transportującego do zbiornika wstępnego oraz dalsze podawanie do zbiornika fermentacyjnego też prowadzony ma być w sposób hermetyczny. Firma zapewnia, iż biogazownia nie będzie generowała żadnych emisji akustycznych, które przekraczałyby obowiązujące normy.

Inwestor uważa, iż „biogazownia może przynieść wiele korzyści mieszkańcom, tym bardziej, iż nie będzie graniczyła bezpośrednio z terenami zamieszkałymi, wykonana zostanie w technologii szczelnego procesu fermentacji oraz podlegała będzie kontroli stosownych organów administracji państwowej”.

Udzielone przez inwestora wyjaśnienia nie pozbawiły okolicznych mieszkańców obaw. Dopiero w praktyce, tj. gdy biogazownia powstanie, okaże się, w jaki sposób wpłynie na ich codzienne funkcjonowanie.

– Nie mamy podstaw, aby odmówić wydania decyzji o warunkach zabudowy – mówi Joanna Jabłońska, wójt gminy Leśniowice. – Chodzi o niewielką biogazownię i liczę, iż inwestor zrobi wszystko, aby nie było uciążliwości dla mieszkańców.

W gminie Leśniowice, a konkretnie w Janówce, planowana jest druga, dużo większa biogazownia – o mocy 2 MW. W tym przypadku okoliczni mieszkańcy także zbierali podpisy przeciwko jej powstaniu. Odnośnie biogazowni w Janówce po raz kolejny przesunięto termin wydania rozstrzygnięcia. Gmina otrzymała pismo od Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Lublinie dotyczące przedłużenia do 4 grudnia br. terminu do wydania opinii w sprawie stwierdzenia obowiązku lub braku potrzeby przeprowadzania oceny oddziaływania na środowisko. (mo)

Idź do oryginalnego materiału