Mieszkańcy Zgierza od początku 2025 roku mierzą się z poważnymi problemami w transporcie publicznym. Władze miasta, powołując się na konieczność oszczędności budżetowych, zlikwidowały wiele linii autobusowych i ograniczyły częstotliwość kursowania pozostałych. Drastyczne zmiany wywołały falę niezadowolenia. Sprawa jest na tyle poważna, iż zainteresowała się nią posłanka Paulina Matysiak, która skierowała oficjalną interwencję do prezydenta Zgierza.
Zgierz bez autobusów
Od stycznia całkowicie zniknęły z ulic miasta linie 7, 7A, 10S i 11. Zlikwidowano także linię 2bis, która zapewniała połączenie ze Strykowem i Aleksandrowem Łódzkim. Dodatkowo skrócono trasy i zmniejszono częstotliwość kursowania linii 3, 4, 5, 8 i 9. Ucierpiało również połączenie tramwajowe z Łodzią — rzadziej kursująca „45” utrudnia dojazd do stolicy województwa.
Te zmiany szczególnie mocno uderzyły w mieszkańców niektórych dzielnic, takich jak Proboszczewice, które zostały adekwatnie odcięte od komunikacji publicznej. Posłanka Matysiak podkreśla, iż decyzje władz miasta dotknęły przede wszystkim osoby starsze, niepełnosprawne oraz uczniów, czyli tych, którzy często nie mają alternatywy dla transportu zbiorowego.
Mniej pasażerów to niekoniecznie wina pasażerów
Władze Zgierza tłumaczą wprowadzone ograniczenia spadającą liczbą pasażerów i koniecznością redukcji kosztów. Jednak posłanka Paulina Matysiak w swojej interwencji wskazuje na raport z badań marketingowych przeprowadzonych jesienią 2024 roku, który pokazuje znacznie bardziej złożony obraz sytuacji.
Z dokumentu wynika, iż spadek liczby pasażerów jest w dużej mierze spowodowany niewystarczającą jakością usług transportowych. Mieszkańcy Zgierza rezygnują z komunikacji miejskiej głównie z powodu braku rytmiki kursów, nieregularności połączeń oraz licznych niewykonanych kursów, wynikających m.in. z niedoboru kierowców.
„Wiele osób rezygnuje z korzystania z komunikacji publicznej, ponieważ nie ma pewności, czy zaplanowany kurs się odbędzie, co ma szczególne znaczenie dla osób dojeżdżających do pracy lub szkół na określone godziny” – czytamy w piśmie posłanki.
Błędna strategia oszczędności
Raport analizowany przez posłankę zawiera dane, które podważają zasadność wprowadzonych zmian. Okazuje się, iż największe zapotrzebowanie na transport publiczny w Zgierzu występuje w godzinach 6:45-16:00, a więc właśnie wtedy powinno się zwiększać częstotliwość kursów, a nie ją redukować.
Co więcej, badania pokazują, iż pięć najlepiej wykorzystywanych linii (1, 5, 6, 10 i 61) obsługuje aż 83% wszystkich pasażerów. Jednocześnie popyt na transport w weekendy jest znacznie niższy, co sugeruje, iż ewentualne cięcia powinny dotyczyć sobót i niedziel, a nie dni powszednich.
Błędne koło transportowe
Zdaniem posłanki Matysiak, decyzje podjęte przez władze Zgierza mogą wywołać efekt domina i doprowadzić do dalszego pogorszenia sytuacji transportowej w mieście. Ograniczenie oferty komunikacji publicznej zmusi wielu mieszkańców do korzystania z samochodów osobowych, co spowoduje zwiększenie natężenia ruchu i problemy z parkowaniem, szczególnie w centrum miasta.
To z kolei pogorszy jakość życia w mieście i może skłonić kolejnych mieszkańców do rezygnacji z usług transportu publicznego, co w konsekwencji doprowadzi do jego dalszego ograniczania. W ten sposób tworzy się błędne koło, które trudno będzie przerwać.
Co dalej z komunikacją w Zgierzu?
W swojej interwencji posłanka Paulina Matysiak zadała prezydentowi Zgierza szereg pytań dotyczących podstaw podjętych decyzji, przeprowadzonych konsultacji społecznych oraz planów na przyszłość. Interesuje ją również, czy miasto podjęło próby pozyskania zewnętrznych środków finansowych na utrzymanie komunikacji publicznej oraz jak zamierza zrekompensować mieszkańcom wprowadzone ograniczenia.
Na udzielenie odpowiedzi prezydent miasta ma 14 dni.