Żenujące słowa Przemysława Czarnka. Granice debaty publicznej zostały przekroczone

3 tygodni temu

W polskim życiu publicznym wiele można usłyszeć – ostrych słów, przesadzonych tez, populistycznych haseł. Ale są momenty, kiedy choćby w tej brutalnej rzeczywistości politycznej padają słowa wyjątkowo żenujące.

Do takich należą wypowiedzi byłego ministra edukacji i nauki, prof. Przemysława Czarnka. Gdy na antenie Telewizji wPolsce24 powiedział, iż Barbara Nowacka „powinna mieć koszulkę z napisem seks instruktor i chodzić w niej do szkoły, do ministerstwa” – przekroczył granicę, której w poważnej debacie publicznej nie powinien przekraczać nikt.

Czarnek sam przyznał, iż edukacja seksualna w polskiej szkole „była, jest i będzie”. – „Przecież zawsze w polskiej szkole była obecna nauka o organizmie człowieka, o jego sferze seksualnej, o rozrodczości. Wszyscy byliśmy poddani tej dobrej edukacji” – stwierdził. Skoro tak, dlaczego wobec propozycji reform reaguje kpiną? Dlaczego zamiast dyskutować o faktach, o jakości programów i ich dostosowaniu do współczesnych wyzwań, ucieka się do obraźliwych żartów?

Bo właśnie tym są słowa o „koszulce seks instruktora”: kpiną, drwiną, próbą ośmieszenia przeciwnika politycznego zamiast rzeczowej rozmowy. To nie tylko brak klasy, to przede wszystkim brak odpowiedzialności za język w debacie publicznej.

Rodzice w Polsce rzeczywiście mają prawo do decyzji, czy ich dzieci uczestniczą w zajęciach z edukacji zdrowotnej i seksualnej. To prawo trzeba szanować. Ale czym innym jest poważna rozmowa o kształcie programów, a czym innym personalne ataki. Wypowiedzi Czarnka odciągają uwagę od istoty problemu – zamiast rozmawiać o tym, jakie treści są potrzebne, by młodzież była bezpieczna i świadoma, media dyskutują o jego niewybrednych komentarzach.

Tymczasem problem jest realny. W świecie, w którym młodzi ludzie mają nieograniczony dostęp do internetu i treści pornograficznych, odpowiedzialna edukacja seksualna nie jest fanaberią, ale koniecznością. Każdy rodzic, który boi się o bezpieczeństwo swojego dziecka, powinien to rozumieć. I tu Czarnek, zamiast podjąć poważną rozmowę, ucieka w szyderstwo.

Warto przypomnieć, iż mówimy o człowieku tytułującym się profesorem. Czy naprawdę profesor uniwersytetu, były minister edukacji, może sobie pozwolić na tak niski poziom debaty? Czy to ma być wzór dla młodych ludzi, dla studentów, dla nauczycieli?

Czarnek nie mówił tego w kuluarach ani na prywatnym spotkaniu. Wypowiedział te słowa publicznie, na antenie telewizji. To znaczy, iż doskonale wiedział, iż zostaną odnotowane, powtórzone, skomentowane. A mimo to uznał, iż warto zaryzykować kompromitację – byle tylko obrazić przeciwnika politycznego.

W tym wszystkim widać jedną prawidłowość: dla Przemysława Czarnka ważniejsza jest polityczna walka niż dobro polskiej szkoły. Kiedyś był ministrem edukacji i nauki – dziś wciąż zabiera głos jakby zapomniał, iż edukacja wymaga odpowiedzialności, a nie agresji.

Atak na Barbarę Nowacką pokazuje też, iż wciąż żyjemy w polityce, w której kobieta – zamiast być traktowana jako równoprawny partner w dyskusji – staje się celem seksistowskich uwag. Czy naprawdę tak ma wyglądać XXI-wieczna Polska?

Słowa Czarnka są nie tylko obraźliwe wobec Nowackiej. Są obraźliwe wobec wszystkich, którzy oczekują od polityków powagi. Wielu Polaków czuje zmęczenie i zawstydzenie, słuchając takich „żartów”. Bo w gruncie rzeczy nie ma w nich nic śmiesznego.

To żenujące, iż ktoś, kto przez lata odpowiadał za edukację, dziś obniża jej poziom jeszcze bardziej – własnym językiem, własnym zachowaniem. To żenujące, iż debata o edukacji seksualnej w Polsce sprowadzana jest do kpin i insynuacji. I wreszcie – to żenujące, iż profesor uniwersytetu zamiast argumentów ma tylko złośliwości.

Edukacja zdrowotna i seksualna w szkołach to temat, który wymaga poważnej rozmowy. Można się spierać o zakres, metody, sposób prowadzenia zajęć. Można różnić się poglądami, czy i jak rodzice powinni w tym uczestniczyć. Ale jedno powinno być oczywiste: debata musi być poważna, a jej uczestnicy – odpowiedzialni.

Przemysław Czarnek tym razem udowodnił, iż nie potrafi sprostać tym standardom. I każdy, kto usłyszał jego słowa, poczuł prawdopodobnie to samo: zażenowanie.

Idź do oryginalnego materiału