Żelazna gwardia PiS. Kaczyński sięga po partyjny beton

1 rok temu

Potęgujący się kryzys gospodarczy i widoczna bezradność rządu Morawieckiego sprawiają, iż Kaczyński zaczyna sięgać po partyjny beton. Bo komu może jeszcze zaufać, jeżeli nie starym partyjnym kadrom?

„Rzeczpospolita” zwraca uwagę na kilka niespodziewanych awansów, do jakich doszło w ciągu minionych dni. I tak szefem Kancelarii Premiera został Marek Kuchciński. Był niegdyś marszałkiem Sejmu, ale musiał zrezygnować z tego stanowiska w atmosferze skandalu. Media bowiem ujawniły, iż na prywatne loty rządowymi samolotami wydał kilka milionów złotych. Oczywiście z publicznej kasy. Kolei przewodniczącym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji został Maciej Świrski, niegdyś prezes Polskiej Fundacji Narodowej, która zasłynęła tym, iż przepalała publiczne pieniądze na dziwaczne kampanie medialne. Wreszcie do KRRiT weszła… dr Hanna Karp specjalistka od… okultyzmu. Za to związana z Tadeuszem Rydzykiem.

– Kuchciński właśnie został szefem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Świrski przewodniczącym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a dr Karp członkiem KRRiT. W tym samym momencie z rządu odchodzi mający największe doświadczenie w tej ekipie w sprawach europejskich Konrad Szymański, człowiek, który próbował doprowadzić do kompromisu z Brukselą, by odblokować środki unijne – zauważa Michał Szułdrzyński na łamach dziennika.

Wszystko to dzieje się dlatego, iż polityką Polski kieruje już choćby nie tyle sam Kaczyński, ile jego obsesje. – Jeszcze kilka miesięcy temu w PiS trwała walka o duszę Jarosława Kaczyńskiego. Zastanawiał się, czy wybrać proeuropejski pragmatyzm Konrada Szymańskiego czy antyeuropejskie krucjaty Zbigniewa Ziobry. Widać, prezes podjął już decyzję, w którym kierunku chce prowadzić partię w czasie kampanii wyborczej – zauważa dziennikarz.

Warto tylko zauważyć, iż mimo iż Kaczyński odwołuje właśnie kolejnych ministrów Morawieckiemu, to włos z głowy nie spadł Zbigniewowi Ziobrze. Uważanemu nie bez powodu za najgorszego ministra Zjednoczonej Prawicy.

Źródło: Rzeczpospolita

Idź do oryginalnego materiału