Zdzisław Kurski, syn byłego prezesa TVP Jacka Kurskiego, propagandzisty i polityka PiS, nie przebywa ani w areszcie śledczym, ani w zakładzie karnym. Prokuratura postawiła mu poważne zarzuty wielokrotnego zgwałcenia dziewczynki w wieku 9 lat. Sprawa dotyczy wydarzeń z 2009 roku, a więc sprzed kilkunastu lat, jednak dopiero teraz – po zebraniu materiału dowodowego i przesłuchaniach – śledczy zdecydowali się na formalne postawienie zarzutów.
Jak ustalono, wobec Zdzisława Kurskiego nie zastosowano aresztu tymczasowego. Prokuratura zdecydowała się jedynie na środki zapobiegawcze: dozór policji, zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej, zakaz opuszczania kraju. Oznacza to, iż podejrzany pozostaje na wolności, zobowiązany do regularnego stawiania się na komisariacie oraz przestrzegania wymienionych zakazów.
Decyzja o braku aresztu wzbudza kontrowersje, biorąc pod uwagę ciężar zarzutów. Czy chodzi o to, iż to syn polityka PiS? Czy przez cały czas nad ludźmi PiS działa parasol ochronny?