– Od kilku dni mamy nowy projekt ustawy, która ma wprowadzić tzw. rozszerzoną odpowiedzialność producenta w Polsce.
– Wnikliwie przeczytaliśmy ten projekt. Zdecydowanie jest to wprowadzenie w Polsce systemu podatkowego – to absolutnie nie podlega dyskusji. Z drugiej strony to jest nacjonalizacja pieniądza, który dzisiaj jest zarządzany przez organizacje odzysku. Coś, co dzisiaj jest zarządzane przez podmioty prywatne, ma być zarządzane przez instytucję publiczną. Czyżbyśmy wracali do lat 50.? Takie odnoszę wrażenie – mówi agencji Newseria Jakub Tyczkowski, prezes Rekopol.
Powstaje de facto nowy system podatkowy
Przedstawiony przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska projekt nowego systemu rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP) budzi wiele kontrowersji zarówno w organizacjach odzysku opakowań, jak i samych producentów.
Obawy dotyczą głównie tego, iż zamiast wieloaspektowego systemu gospodarowania odpadami opakowaniowymi powstaje de facto nowy system podatkowy. Firmy będą musiały bowiem płacić określoną odgórnie kwotę Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska, który stanie się superurzędem, i przestaną mieć wpływ na efektywność systemu zbiórki i przetwarzania. Dlatego branża postuluje „wyrzucenie projektu do kosza”.
Zdaniem MKiŚ wprowadzenie systemu zmobilizuje producentów do stosowania bardziej ekologicznych i łatwiejszych do recyklingu opakowań
W połowie sierpnia br. Ministerstwo Klimatu i Środowiska przedstawiło założenia nowego systemu rozszerzonej odpowiedzialności producentów. Jak wyjaśnia resort, nowe przepisy wprowadzają rzeczywistą odpowiedzialność finansową producentów za odpady powstałe z ich opakowań, zgodnie z zasadą „zanieczyszczający płaci”, a na zmianach mają zyskać gminy, obywatele oraz środowisko. Zdaniem resortu klimatu wprowadzenie systemu zmobilizuje producentów do stosowania bardziej ekologicznych i łatwiejszych do recyklingu opakowań. A im mniej opakowań zostanie wprowadzonych na rynek przez przedsiębiorców, tym niższą opłatę będą musieli wnieść.
Ministerstwo KiŚ zaznacza, iż nowa ustawa o ROP nie wprowadza nowego podatku. Ma jedynie przenieść opłaty na początek łańcucha kosztów, co – według przedstawicieli resortu – ma sprawić, iż koszty zagospodarowania odpadów w gminach spadną, a tym samym ustabilizują się opłaty za śmieci. Przeciwnego zdania są organizacje producentów.
– My nie będziemy mieli do czynienia z żadnym nowym ROP-em, tylko z nowym podatkiem na wszystkie produkty w opakowaniach. Możemy sobie zadać pytanie, czy nowe podatki kogokolwiek do czegokolwiek mobilizują. To pytanie retoryczne, bo jedynym efektem wprowadzenia nowego podatku będzie wzrost cen, który natychmiast odczują konsumenci w swoich kieszeniach. Intencja ministerstwa, żeby mieszkaniec zapłacił mniej gminie, a konsument zapłacił więcej w sklepie, jest absurdalna, bo to jest ten sam człowiek. I jeżeli ministerstwo uważa, iż te 50 gr, o które ma być obniżona mieszkańcowi comiesięczna opłata za śmieci, zrównoważy wzrost cen, którego ten sam mieszkaniec doświadczy w sklepie, to chyba nie zna realiów ekonomii – podkreśla Krzysztof Baczyński, prezes Związku Pracodawców Przemysłu Opakowań i Produktów w Opakowaniach EKO-PAK.
Ta ustawa mówi nam wprost: mamy zapłacić tyle, ile powie nam ministerstwo
– My nie jesteśmy przeciwko rozszerzonej odpowiedzialności producenta, natomiast uważamy, iż ministerialny projekt, UC100, to jest zwykły skok na kasę i po prostu nowy podatek, który zapłacą wszyscy Polacy.
– To jest rozszerzony podatek opakowaniowy, który wszyscy będziemy musieli zapłacić, czyli my jako wprowadzający i konsumenci, w cenach produktu. Natomiast z prawdziwą rozszerzoną odpowiedzialnością producenta, gdzie wprowadzający biorą odpowiedzialność za cały cykl życia produktu i opakowania, za poziomy selektywnej zbiórki, za ich zwiększenie, za poziomy recyklingu, za to, żeby selektywna zbiórka była jak najbardziej jakościowa, czyli jak najwięcej frakcji było zebranych i poddanych recyklingowi, ta ustawa nie ma kompletnie nic wspólnego – mówi Andrzej Gantner, dyr. generalny, wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności.
– Ta ustawa mówi nam wprost: mamy zapłacić tyle, ile powie nam ministerstwo, według dosyć niejasnych, nietransparentnych zasad, które zostaną ustalone pomiędzy ministerstwem a Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska, który ma być, co ciekawe, organizacją ROP, a który do tej funkcji jest kompletnie nieprzygotowany – dodaje Gantner.
Tu jedyną korzyść będą miały biurokracja i ewentualnie NFOŚiGW
Ministerstwo zapewnia, iż opłata opakowaniowa nie wpłynie w zauważalny sposób na cenę produktu w sklepie. W pierwszym roku jej wysokość będzie sięgać maksymalnie pół grosza za opakowanie. Po pełnym wdrożeniu systemu – w 2028 r. – utrzyma się na poziomie maksymalnie kilku groszy.
– Tak naprawdę nie chodzi tylko o to, o ile wzrośnie cena pojedynczego opakowania, ale o to, o ile wzrosną koszty konsumentów z tytułu wzrostu kosztów wszystkich produktów w opakowaniach. adekwatne dwie cyfry są pewne w tej ustawie. Po pierwsze, iż z tytułu ustawy każdy konsument raz na miesiąc otrzyma dofinansowanie rzędu 50 gr, o tyle powinna się zmienić jego opłata na rzecz selektywnej zbiórki. Z drugiej strony mamy 2028 r. i kwotę szacowaną podatku, który wszyscy musimy zapłacić jako konsumenci, ponad 5 mld zł. Zatem 50 gr korzyści miesięczne versus 5 mld zł zapłacone w cenach produktów w opakowaniach, i wydaje się, iż tu jedyną korzyść będą miały biurokracja i ewentualnie NFOŚiGW – mówi Andrzej Gantner.
Ta sytuacja niezwykle przypomina funkcjonowanie służby zdrowia i NFZ
– Zaplanowano stuprocentową wszechwładzę NFOŚiGW nad wszystkim, zarówno nad nami jako wprowadzającymi, gdzie my tylko będziemy płacić tyle, ile nam powiedzą, jak i nad samorządami, które będą musiały w jakiś sposób odzyskać swoje pieniądze zainwestowane w gospodarkę odpadami opakowaniowymi – dodaje.
– Ta sytuacja niezwykle przypomina funkcjonowanie służby zdrowia i NFZ. Czy wzrost składek zdrowotnych poprawia jakość służby zdrowia? Nie. Czy pojawienie się nowego podatku na wszystkie produkty w opakowaniach poprawi selektywną zbiórkę? Sami możemy sobie odpowiedzieć, czy wzrost obciążeń dla konsumenta cokolwiek poprawi w przydomowych pojemnikach – mówi Krzysztof Baczyński.
Nie ma mowy o żadnej roli dla dotychczasowych organizacji odzysku
– W absolutnej większości państw UE, oprócz może jednego, systemy ROP są oparte na funkcjonowaniu organizacji odzysku. Dlaczego takie rozwiązania zostały przyjęte? Dlatego iż rolą organizacji odzysku nie jest pokrywanie kosztów, czyli przekazywanie pieniędzy od producentów, od przedsiębiorców do tych, którzy te koszty ponoszą, jak samorządy, firmy gospodarujące odpadami, zbierające, sortujące odpady, czy do recyklerów. Rolą organizacji odzysku jest zrozumienie całego łańcucha: od momentu, kiedy opakowanie powstaje, po moment, kiedy to opakowanie jest poddane recyklingowi, a choćby dalej. Rozumienie tego procesu to znaczy rozumienie potrzeb poszczególnych uczestników rynku i takie modulowanie dopłat, aby rzeczywiście cały ten łańcuch był odpowiednio „nasmarowany” – zauważa Jakub Tyczkowski.
Jego zdaniem w projekcie UC100 nie ma mowy o żadnej roli dla dotychczasowych organizacji odzysku. – W te wszystkie role ma wejść Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska, tylko jakoś nie wierzę, iż urzędnik będzie się zastanawiać, czy system jest efektywny – mówi Jakub Tyczkowski, prezes jednej z takich organizacji, Rekopol.