To nie była żadna walka z terrorystami. To nie była troska o bezpieczeństwo państwa. Zbigniew Ziobro w swoich zeznaniach powiedział coś, co brzmi jak polityczny wyrok – Pegasus miał jeden prawdziwy cel: inwigilację opozycji.
Przypomnijmy, iż PiS zakupił system po wizycie Beaty Szydło w Izraelu. To tam doszło do porozumienia w tej sprawie. A były minister sprawiedliwości wprost przyznał, iż system, który oficjalnie sprzedawano opinii publicznej jako narzędzie do walki z najgroźniejszymi przestępcami, był w rzeczywistości bronią polityczną. Broń ta służyła do śledzenia, podsłuchiwania i kompromitowania tych, którzy stanowili zagrożenie dla władzy PiS.
Ziobro nie tylko odsłonił kulisy tej operacji, ale też pogrążył samego siebie. Jego słowa to również cios w Jarosława Kaczyńskiego, który przez lata kreował narrację o „nieskazitelnej” misji Pegasusa. Dziś staje się jasne, iż była to misja skierowana przeciwko politycznym przeciwnikom, a nie w obronie Polaków.
Zeznania Ziobry to jak detonacja bomby – potwierdzenie tego, o czym od dawna mówiono nieoficjalnie. Pegasus nie był tarczą. Był ofensywną bronią, dzięki której Kaczyński chciał zniszczyć Donalda Tuska.

2 miesięcy temu








![Czy „Lelek” miał swoich ludzi w gangu „Carringtona”? – Odcinek 9 [Audiobook] Dz…](https://i2.wp.com/migranciwpolsce.pl/wp-content/uploads/2025/12/6553425691724677748.jpeg?ssl=1)