Naprawdę im dłużej czytamy wywiad Andrzeja Dudy dla „Sieci”, tym większe odnosi się wrażenie, iż prezydent po prostu buja w obłokach. Na przykład z kamienną twarzą (zapewne) przekonuje, iż zależy mu, by europejskie fundusze związane z KPO jak najszybciej trafiły do Polski. A przecież robi wszystko, by te pieniądze ostatecznie nad Wisłą się nie znalazły.
– Zależy mi, by środki z KPO trafiły do Polski jak najszybciej, ale pytanie, czy Komisja Europejska nie będzie piętrzyć kolejnych oczekiwań, pozostaje – mówi Duda.
– Zjednoczona Prawica nie powinna uzależniać swojej strategii politycznej od decyzji KE, bo ta ma swoje cele. Pieniądze zostaną Polsce wypłacone: prędzej czy później – przekonuje.
Po czym zgodnie z partyjną linią przekonuje, iż kłopoty z KPO są skutkiem działań… opozycji.
Liberalna lewica wpadła w panikę, iż straci dominującą pozycję. Nazwijmy to w końcu po imieniu. Oni widzą, iż w Polsce, dużym kraju członkowskim, jest partia konserwatywna, która rządzi już ósmy rok i robi to skutecznie. Podnosi ludziom poziom życia, dba o gospodarkę, która się rozwija mimo kryzysu, działa sprawnie, nie ma problemów korupcyjnych, jest prężna i radzi sobie choćby w obliczu zagrożenia, była w stanie fizycznie obronić granicę Polski. Dlaczego więc ze wszystkich sił chcą obalenia tej władzy? Bo to jest wzorzec – opowiada.
Ciekawe, czy Duda plecie te androny dlatego iż musi? Bo chyba w nie nie wierzy?