Kiedy się Pan dowiedział o tym, iż prywatny inwestor chce stawiać na terenie gminy biometanownię?
Pierwszy kontakt w tej sprawie miał miejsce kilka miesięcy temu, jeszcze przed wakacjami. Była to rozmowa o bardzo wstępnym, niezobowiązującym charakterze – inwestor przedstawił ogólny zamysł projektu, bez żadnych konkretnych deklaracji czy dokumentów.
Kiedy wpłynął oficjalny wnosek do Urzędu Gminy w Kotlinie i od kogo?
Oficjalny wniosek wpłynął do Urzędu Gminy Kotlin 30 czerwca 2025 r. 30 lipca inwestor został wezwany do uzupełnienia dokumentacji, a po uzupełnieniu 28 sierpnia rozpoczęto formalne postępowanie administracyjne. Inwestorem jest spółka Host Ciołkowo Sp. z o.o., należąca do Grupy Host – to podmiot z doświadczeniem i wieloma zrealizowanymi inwestycjami w branży biogazowej. To ważne, ponieważ nie mamy tu do czynienia z firmą przypadkową czy tzw. “słupem”, ale z przedsiębiorstwem, które zna branżę i działa w niej od lat. Można bez problemu znaleźć ich działalność wpisując w wyszukiwarkę Host Bioenergy lub Host Energy Systems na Facebooku.
Pierwszy raz zabrał Pan głos publicznie w sprawie w poniedziałek - 6 października? Czy jednak mieszkańcy nie powinni wiedzieć o tym wcześniej?
Trzeba podkreślić, iż mówimy o inwestycji o stosunkowo niewielkiej mocy, bo do 0,5 MW która zgodnie z przepisami nie wymaga raportu środowiskowego ani tzw. karty informacyjnej przedsięwzięcia. W trakcie swoich wyjazdów widziałem działające biometanownie o mocy 8 MW to 16 razy więcej! Inwestycje do 0,5 MW realizuje się na podstawie decyzji o warunkach zabudowy – tak samo jak dziesiątki innych inwestycji, jak chociażby warunki zabudowy na budowę hali magazynowej, o których urząd również nie informuje publicznie. Jednocześnie już kilka miesięcy temu rozmawiałem o tym temacie z częścią mieszkańców Woli Książęcej, w tym np. z panem sołtysem. Temat wzbudza duże zainteresowanie ale to dobrze, iż ludzie chcą rozmawiać, byle były to rozmowy merytoryczne i oparte na faktach. Jako ciekawostkę dodam, iż ku mojemu zaskoczeniu w ostatnich dniach odebrałem też wiele telefonów od mieszkańców, którzy cieszą się, iż gmina idzie w kierunku nowoczesnych i bezpiecznych źródeł energii. To znak, iż ludzie coraz lepiej rozumieją, iż takie inwestycje – jeżeli są wykonane mądrze – mogą przynosić realne korzyści.
Były radny Woli Książęcej twierdzi, iż dowiedział się o sprawie dopiero w sobotę.
To możliwe, ale to nie oznacza, iż sprawa była ukrywana. Jak wspomniałem, rozmawiałem o niej już wcześniej m. in. z sołtysem. Ponadto 15.09.2025 wysyłane były też pisma do mieszkańców, którzy mają pola po sąsiedzku, żeby jako strony w postępowaniu mogli zająć stanowisko. Poza nadleśnictwem, nikt takiego stanowiska nie zajął. Były radny nie pełni w tej chwili żadnej funkcji publicznej, więc urząd nie ma obowiązku przekazywać mu dokumentów ani informacji administracyjnych.
Napisał Pan na FB: “po rozmowach na dosłownie WSZYSTKICH szczeblach władzy, konsultacjach z ekspertami i wizytach w różnych częściach kraju i Europy – wiem jedno: rolnictwo w całej Europie zmierza w stronę dużych, wyspecjalizowanych gospodarstw i instalacji. Nie jest to niestety kierunek, który osobiście uważam za najlepszy, ale jako gmina rolnicza musimy być na niego przygotowani.” - wygląda to tak, jakby na szczeblu gminy decyzja o inwestycji już zapadła?
Postępowanie ciągle jest w toku. Wspomniany fragment mojego wpisu odnosił się do ogólnego kierunku, w jakim zmierza europejskie rolnictwo. To rzeczywistość, w której coraz większą rolę odgrywają zarówno duże fermy rolnicze, ale również, biogazownie, biometanownie i systemy zagospodarowywania odpadów organicznych. Nie jest tajemnicą, iż nie zawsze podoba mi się kierunek, w którym idzie współczesne rolnictwo – zanik małych, rodzinnych gospodarstw i rozwój dużych instalacji. Ale niezależnie od mojej opinii, musimy się do tej zmiany przygotować. Moją rolą jako wójta nie jest zatrzymywanie rozwoju, ale takie jego prowadzenie, żeby był rozsądny i korzystny dla mieszkańców. Dlatego od samego początku analizowaliśmy inwestycję pod kątem m.in. uciążliwości. Po wielu rozmowach z inwestorem, po wizytach w biogazowniach w kraju i za granicą, zaproponowałem konkretne zmiany w projekcie m.in.: budowę zamkniętego magazynu substratów z filtrem powietrza i systemem podciśnienia. To rozwiązanie, które znacząco redukuje zapachy, ale wiąże się z dodatkowymi kosztami liczonymi w setkach tysięcy złotych. Inwestor – po naszych rozmowach – zaakceptował ten warunek i dokonał zmian we wniosku. To pokazuje, iż gmina Kotlin ma głos. Jestem przekonany, iż biometanownie i biogazownie – jeżeli budowane w odpowiedni sposób – są przyszłością polskiej wsi i nowoczesnego rolnictwa.
Rozumiem, iż posiada Pan wiedzę, iż mieszkańcy nie mają się czego obawiać w tej sytuacji?
Każda nowa inwestycja budzi emocje – to naturalne. Ale po to prowadzimy analizy i rozmowy, by te emocje zastępować wiedzą i konkretnymi rozwiązaniami. Zrobiliśmy wszystko, żeby ta inwestycja była jak najmniej uciążliwa, a jednocześnie dawała gminie wymierne korzyści.
Komu ma służyć ta instalacja? Skąd mają być przywożone, transportowane odpady? Jakie to są odpady? Jakie ilości? Wiemy, iż za wnioskiem stoi duży przetwórca mięsa.
To bardzo dobre pytanie, bo wokół tego tematu narosło sporo mitów. Nie ma żadnego związku między tą inwestycją, a dużym przetwórcą mięsa, o którym ktoś wspominał. To dwa różne przedsięwzięcia, w różnych lokalizacjach i o całkowicie innej skali! Warto dodać, iż na ten moment nie jest złożony w urzędzie gminy żaden wniosek od przetwórcy mięsa co do budowy biometanowni. Biometanownia w Woli Książęcej ma charakter rolniczy. Będzie wykorzystywać naturalne surowce rolnicze czyli to, co i tak powstaje w gospodarstwach i dziś często trafia bezpośrednio na pola, generując zapachy. Wsad ten po przetworzeniu w instalacji biometanowej w szczelnym procesie technologicznym, trafi na pola dopiero po odgazowaniu, w postaci znacznie mniej uciążliwej jako tzw. poferment. Ważne jest też to, iż inwestor, mimo iż nie miał takiego obowiązku, w uzupełnieniu wniosku zadeklarował rezygnację z przetwarzania krwi, odpadów poubojowych, padłych sztuk zwierząt i innych materiałów budzących emocje. To dowód, iż dialog przynosi efekty, a głos gminy jest słyszany. To inwestycja prywatna, ale korzyści są wspólne – podatki zasilą budżet gminy, a więc pomogą finansować drogi, lampy, chodniki, szkoły i sale wiejskie. Biogazownie i biometanownie to czysta energia, nowe miejsca pracy i stabilne dochody, a więc element przyszłości, w którą musimy wejść z głową.
Mówił Pan wcześniej, również jako działacz społeczny w trakcie protestów, iż w takich sprawach istotny jest czas i transparentność. Czy tego tutaj trochę nie brakuje? Dokumenty nie są dostępne w BiP. choćby wniosku nie ma.
To kwestia procedury. W przypadku tak małych instalacji nie ma obowiązku wywieszania obwieszczeń w Biuletynie Informacji Publicznej, gdyż realizowane jest to na podstawie wydanych warunków zabudowy. Jak np. budowa hali magazynowej. Nie ma tu żadnej tajemnicy – po prostu ustawa nie nakłada takiego wymogu. Jak wspominałem osobiście jednak rozmawiałem z mieszkańcami Woli Książęcej jeszcze przed złożeniem wniosku, więc temat nie był dla nich nowy.
Ludzie boją się smrodu, uciążliwości. Pan się nie boi?
Od początku mojej kadencji każdą większą inwestycję analizujemy także pod kątem zapachów, co jest swego rodzaju precedensem i po prostu nigdy w tej gminie nie miało miejsca. To wymaga rozmów, wiedzy i konsekwencji – ale przynosi efekty. Odwiedzam biogazownie i biometanownie w Polsce i za granicą, spotykam się z naukowcami, ekspertami i praktykami, żeby zobaczyć, co działa dobrze, a co źle. W efekcie tych wizyt i rozmów udało się wynegocjować z inwestorem dodanie do projektu zamkniętej hali magazynowej z filtrem powietrza. To niemały koszt dla inwestora, ale został zaakceptowany, bo uznał argumenty, które przedstawiłem w imieniu mieszkańców. Chciałbym, żeby właśnie takie rozwiązania - zhermetyzowane magazyny, filtry powietrza, kontrola zapachów – stały się swego rodzaju standardem przy podobnych inwestycjach. Pracuję również nad tym, żeby taki standard wprowadzić w naszej gminie – obejmując różne działania, także na fermach i innych instalacjach.
Takie działania podejmuję choćby w miejscach, gdzie warunki zabudowy na biogazownie są już od lat wydane przez poprzednie władze. Z wstępnymi sukcesami negocjuje z inwestorami, by mimo wszystko dokonali zmian w projektach i dodali m.in. hale na substrat mimo, iż kompletnie nie muszą tego robić, bo od lat mają już wszelkie wymagane pozwolenia. Podobne rzeczy dzieją się też np. na fermie w Twardowie, mamy zamontowane pierwsze kurtyny antyodorowe. Nie są to rozwiązania, które w 100% rozwiązują problem ale pokazują, iż dzięki rozmowie i chęci zmiany można wspólnie rozwiązywać problemy krok po kroku. Nikt nigdy wcześniej nie próbował prowadzić rozmów, by takie rozwiązania wprowadzać i cieszę się z każdego wypracowanego wspólne rozwiązania, które pozwala ludziom swobodniej żyć. Nie możemy udawać, iż świat się zatrzyma. Energetyka, gospodarka odpadami i rolnictwo zmieniają się na naszych oczach. Naszym zadaniem jest sprawić, by ta przyszłość była bezpieczna i opłacalna dla ludzi. I właśnie w tym kierunku idzie dziś Gmina Kotlin.
Biometanowsnia ma powstać na terenie sąsiadującym z bardzo cennym obszarem przyrodniczym - tak wynika z opinii przyrodników, leśników - czy nie uważa Pan, jako gospodarz gminy, iż ta lokalizacja to błąd?
W postępowaniu bierze udział Nadleśnictwo, które zgłosiło swoje stanowisko w kontekście planowanego rezerwatu „Dolina Lutyni”. Sprawa została przekazana do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, który oceni, czy inwestycja znajduje się w granicach planowanego rezerwatu. To właśnie pokazuje, iż działamy odpowiedzialnie, w dialogu z instytucjami i z pełnym poszanowaniem przyrody.
Paweł Wyremblewski, wójt gminy Kotlin:
Cieszę się, iż temat biometanowni wywołuje rozmowy - to znak, iż mieszkańcy interesują się przyszłością naszej gminy. Życzyłbym sobie jednak, by ta dyskusja była spokojna i oparta na faktach, a nie emocjach. W przestrzeni publicznej pojawia się kilka głośnych głosów sprzeciwu, ale każdego dnia odbieram znacznie więcej telefonów od mieszkańców, którzy widzą w tym projekcie szansę, a nie zagrożenie. Coraz więcej osób rozumie, iż biometan, biogaz i nowoczesne technologie zagospodarowania odpadów to nie chwilowa moda, ale przyszłość – zarówno energetyki, jak i rolnictwa. Patrząc realistycznie, świat się zmienia – a naszym zadaniem jest przygotować się do tych zmian tak, by przynosiły ludziom korzyści, a nie obawy. Chcę, żeby Kotlin był przykładem gminy, która nie boi się nowoczesności, ale potrafi ją wykorzystać mądrze i z troską o swoich mieszkańców. Nie zatrzymamy świata – ale możemy sprawić, by zmieniał się po naszej myśli.