"Złe wiadomości dla Tuska", "PiS i Konfederacja mogłyby przejąć władzę", "Gabinet Tuska traci poparcie", "Zły czas dla Tuska" – oceniły przed weekendem ostatni z nich portale.
Ale w obozie władzy ogólnie czuć przekonanie, iż nie jest tak źle, jak przeciętny Kowalski może to odbierać. I jak można sądzić po sondażach.
– Pewnie każdy z nas liczył na coś więcej. Ale nie ma paniki. Absolutnie nie ma żadnej paniki. Każdy w jakiś sposób ufa w instynkt polityczny premiera Tuska, bo dotąd nigdy go nie zawiódł. Wszyscy wierzą w misję Donalda – reaguje jeden z polityków PO.
Kolejny: – Nie wszystko udało się zrealizować, bo nie mamy wsparcia w Pałacu Prezydenckim. Ale nie ma niepokoju. Natomiast jest jedno przeświadczenie – iż jedyną osobą, która jest w stanie poprowadzić ten szeroki obóz, jest Donald Tusk. Jest wybitnym politykiem i ja jestem spokojny o przyszłość. jeżeli chodzi o te kilka sondaży, nie robią na mnie żadnego wrażenia.
Ostatnie badanie ośrodka CBOS poznaliśmy tuż przed weekendem. 43 proc. respondentów deklarowało w nim, iż jest przeciwna działaniom rządu. To oznacza wzrost o 3 punkty procentowe w porównaniu z podobnym badaniem w grudniu. Jednocześnie poparcie dla gabinetu Donalda Tuska zmniejszyło się o 1 pkt proc., do poziomu 31 proc.
A nie było to pierwsze badanie, które wykazało podobną tendencję. Pomijając te, gdzie KO i PiS idą łeb w łeb.
Dlatego w sumie nie wiem, czego się spodziewałam, pytając o te wyniki i nastroje w obozie władzy. Niepokoju, iż ludzie źle oceniają? Obaw, iż nie tak miało być? Wskazywania winnych i wytykania błędów? Może irytacji niektórych, iż jest gorzej?
– Docierają do mnie różne emocje. Parlamentarzyści też są tylko ludźmi – mówi jeden z polityków.
Ale jedno jest pewne. Alarmu z powodu sondaży raczej tam nie widać.
Dalsza część artykułu poniżej:
"Teraz wszyscy czekają na wybory prezydenckie"
– Jasne, iż jest obawa. Raz, iż są te sondaże. Dwa, mamy Donalda Trumpa, mogą więc zdarzyć się rzeczy nieprzewidziane, które w ogóle zmienią sytuację. Jest pytanie o wojnę w Ukrainie, czy skończy się katastrofalnym pokojem, czy nie. Wszystko to wpływa na lekką wstrzemięźliwość emocjonalną. Paniki na pewno nie ma – twierdzi jedna z posłanek.
Widać zniechęcenie, iż tak to wszystko wygląda?
– Nie. Bardziej jest wyczekiwanie. Że miało być może bardziej triumfalnie, ale wszyscy mamy świadomość, iż w takich czasach ciężko o taki triumf przy bardzo dużej blokadzie nie tylko koalicjantów, ale też prezydenta. Teraz wszyscy czekają na wybory prezydenckie. To jest taka nadzieja na totalne przełamanie, bo wiemy, iż jest to przełomowe. To zdefiniuje nam to, co się uda zrobić przez 4 lata, ale też zdecyduje, kto wygra kolejne wybory – odpowiada.
"Wyczekiwanie" brzmi jak słowo klucz do nastrojów w koalicji rządzącej. choćby w nieoficjalnych rozmowach nie słyszymy, żeby było jakieś załamywanie rąk i biadolenie, iż poparcie spada.
– Słyszę, iż ludzie się niecierpliwią, ale ja mówię w rozmowach: "Zaufajcie nam. Nie wiecie, co Donald nam powiedział. A on powiedział: "Jak Trzaskowski wygra wybory, to następne wybory PO wygra z wynikiem 40 proc.". To jest człowiek, który patrzy szerzej i dalej, nie tylko na to, co będzie jutro – reaguje jeden z polityków.
Po czym wytyka wszystkim krytykującym:
– Jak rządził PiS, to nam zarzucano, iż nic nie robimy, żeby odsunąć PiS od władzy. Teraz, jak odsunęliśmy PiS, to słyszymy, iż nie robimy nic, żeby ich rozliczyć. A my idziemy tą samą drogą. Donald powiedział kiedyś: "Jeśli będziemy ich zamykać bez twardych dowodów, to czym będziemy się różnić od nich? Po to ludzie nas wybrali, iż musimy dać nową jakość". I dajemy ją. A żeby zebrać twarde dowody, potrzeba na to czasu.
Oto więc jak rządzący tłumaczą, co się dzieje. Skąd te spadki w sondażach i co o nich myślą.
"To nie jest zabawa", "Każdy z nas musi brać się do roboty"
– Jest grono polityków, które trochę przysiadło. Dlatego trzeba większego zaangażowania koleżanek i kolegów. Powiedziałbym: "Brać się do roboty!". I tłumaczyć rzeczywistość tak jak premier. On sam tego nie uciągnie. Każdy z nas musi brać się do roboty. Rozmawiać z ludźmi, tłumaczyć, komunikować. I mówić prawdę. Bo to jest bój o prawdę. Potrzebna jest mobilizacja do komunikacji – reaguje inny z polityków KO.
Podkreśla, iż to, co dzieje się teraz, to nie jest zwykła polityka i o tym trzeba pamiętać.
– To nie jest zabawa. To jest poważna gra. To walka z bandytami i populistami. Tak jak mówił premier, wszystko jest w naszych rękach. Musimy zdawać sobie z tego sprawę. I brać się do roboty – mówi.
Kolejny: – Absolutnie nikt nie załamuje rąk! To choćby jeszcze bardziej nas mobilizuje do większej pracy. Gra idzie o najwyższą stawkę. Nie sądzę, żeby można było się spodziewać jakiegoś zaniedbania z naszej strony. Myślę, iż w najbliższych dniach premier Tusk spotka się z klubem i przedstawi mapę drogową co do dalszego postępowania.
Politycy KO mają też takie wytłumaczenie dla ostatnich spadków.
– Podchodzimy do tych sondaży z dystansem. Nie przejmujemy się tym, co mówią. Jeszcze nie było takiego rządu, który po objęciu władzy nie miałby sondażowych spadków. A tym bardziej, o ile ma hamulec ręczny zaciągnięty przez prezydenta. Nowy prezydent może zacząć nowe otwarcie i inną politykę – stwierdza jeden z polityków.
Inny z posłów: – Zawsze po jakimś czasie rządzenia jest tak, iż sondaże spadają. Jeszcze trzy lata przed nami. Mam nadzieję, iż ostatecznie będą one bardzo dobre. Na pewno czas do wyborów prezydenckich nie będzie łatwy.
"Jest problem z koalicjantami", "Widzi pani, co oni wyprawiają"
Gdy pytamy o wewnętrzne emocje, w rozmowach nie brakuje wzajemnych szpil pod adresem koalicjantów. Tu nie trzeba wiele tłumaczyć, wszyscy widzą, jak jest. Choć niektórzy mocno te napięcia tonują.
– Czasem jest wkurzenie, iż rozbijamy się wewnętrznie w koalicji i iż byłoby lepiej, gdybyśmy wszyscy razem grali do jednej bramki. Bo mam wrażenie, iż koalicjanci nie znają powagi sytuacji. I iż bardziej myślą o bieżących sprawach, a nie o tym, co dalej – punktuje posłanka KO.
Polityk nr 2: – Widzi pani, co oni wyprawiają. PSL nie ma żadnych wyrzutów sumienia.
Polityk nr 3: – Na pewno jest problem z koalicjantami. Nie dzieje się dobrze w sektorach, w których zarządzają. Tam mogłoby się dziać lepiej.
Posłanka nr 4: – Mam wrażenie, iż narasta żal do PSL o badania dla myśliwych, czy związany z liberalizacją aborcji. Agenda dotycząca ochrony przyrody, czy praw człowieka, która jest ważna dla Lewicy, czy dla KO, jest według mnie gdzieś na boku.
I jeszcze jeden z polityków Trzeciej Drogi: – Różnie bywa w naszej miłości z naszymi przyjaciółmi z PSL. Ale trochę skonsolidowało nas poparcie dla Szymona Hołowni, myślę, iż w najbliższym czasie będzie to bardziej widoczne. A co dalej będzie, to się okaże – mówi.
Cieszy się, iż w piątek przeszła ustawa ratunkowa Hołowni, po poprawkach wprowadzonych przez PSL, za zgodą i współpracą PO. – To ważne, bo mieliśmy inne zdanie. Pokazaliśmy, iż czasami potrafimy się spiąć i mimo różnic potrafimy się dogadać – dodaje.
Inny z polityków Trzeciej Drogi, gdy pytamy o emocje: – Spokojnie. Nie wbijajmy kija w mrowisko.
Wewnętrzne nastroje w koalicji podsumowuje tak: – Jest dobrze. Zawsze mogłoby być lepiej i zawsze mogłoby być gorzej. Wiadomo, iż były większe oczekiwania, ale zastaliśmy państwo w takim stanie finansowym po PiS, iż naprawdę trzeba się gimnastykować, żeby wszystko pospinać. Po drugie w każdym projekcie, który chcemy doprowadzić do normalności, np. w wymiarze sprawiedliwości, mamy hamulec prezydenta.
W rozmowach padają też gorzkie słowa pod adresem niektórych mediów.
"Nasz elektorat jest bardzo wymagający", "Jesteśmy pod ostrzałem z każdej strony"
– Mam wrażenie, iż część nie rozumie, czym byłby powrót PiS do władzy. Że gwałtownie zapomniano, czym był PiS i stawia się znak równości między nami a nimi. A nie można stawiać znaku równości między bandytami i szeryfami – mówi polityk KO.
Nasi rozmówcy wskazują też na różnice dotyczące wyborców.
– Elektorat PiS jest nieprzemakalny. Można pokazywać afery, Romanowski uciekł na Węgry, a ich nic nie rusza. Wszystkie socjalne kwestie, utrzymanie 800 plus, wprowadzenie babciowego, nie ma na nich żadnego wpływu. Patrzą nam na ręce z zupełnie innych powodów niż nasz elektorat – tłumaczy jeden z nich.
– Jesteśmy pod ostrzałem ze wszystkich kierunków. Strzelają do nas wszyscy. Również media prywatne, i te, które są nam nieprzychylne. Proszę zwrócić uwagę na TVN i Polsat. Tam nie ma miłości do nas – twierdzi polityk.
Inny z polityków: – Wyborcy PiS akceptowali wszystko i wierzyli we wszystko, co robił Jarosław Kaczyński. Nasi wyborcy są wyborcami bardzo zaangażowanymi. Ale ja jestem dumny, iż mamy ludzi z tak krytycznym podejściem. Cieszę, iż recenzują naszą pracę, czasami w sposób przewrażliwiony, ale reagują bardzo szybko.
I recenzują również w sondażach. W połowie stycznia jeden z sondaży dał zwycięstwo w wyborach PiS. KO zajęła w nim drugiej miejsce.
– Naprawdę nie ma paniki. Mamy też świadomość tego, iż w tej chwili główny kierunek prac rządu to jest Europa. To zrozumiałe, mamy początek prezydencji Polski w Radzie Europejskiej. Ale myślę, iż gwałtownie w sondażach będzie zmiana – uważa jeden z rozmówców.