Zapomnij o spokojnej emeryturze. Bank Pekao ostrzega przed paraliżem systemów

11 godzin temu

Ekonomiści Banku Pekao przedstawili analizę, która mrozi krew w żyłach. Globalny kryzys demograficzny, o którym mówiło się od lat, przybrał na sile w sposób przekraczający najczarniejsze scenariusze. To już nie jest odległa prognoza, a realne zagrożenie dla stabilności gospodarczej świata i Polski. Dotychczasowe narzędzia polityki społecznej okazały się całkowicie nieskuteczne, a konsekwencje tej bezradności odczujemy wszyscy – w naszych portfelach, systemach opieki zdrowotnej i, co najgorsze, w systemach emerytalnych. Raport jasno wskazuje, iż stoimy w obliczu fundamentalnych zmian, które zredefiniują pojęcie dobrobytu i bezpieczeństwa na kolejne dekady. To, co dzieje się na naszych oczach, jest zjawiskiem bezprecedensowym w historii ludzkości, a jego skutki dopiero zaczynają być widoczne.

„To już nie jest teoria”. Dlaczego dotychczasowe prognozy zawiodły?

Przez dziesięciolecia naukowcy opierali swoje prognozy na modelu przejścia demograficznego. Zakładał on, iż wraz ze wzrostem zamożności, wydłużeniem edukacji i koncentracją na karierze, dzietność w naturalny sposób spada. Jednak obecny kryzys całkowicie zaprzecza tym teoriom. Spadek urodzeń dotyka dziś nie tylko kraje bogate, ale również społeczeństwa o niższym poziomie dochodów, co burzy dotychczasowy porządek i zrozumienie procesów ludnościowych.

Analitycy Banku Pekao podkreślają, iż skala zjawiska obserwowana w ciągu ostatnich 15 lat jest alarmująca. Problem wykracza daleko poza czynniki ekonomiczne. Globalny charakter spadku dzietności sugeruje, iż jego przyczyny leżą znacznie głębiej – w fundamentalnych zmianach systemów wartości, życiowych priorytetów oraz w tym, jak współczesne społeczeństwa definiują sukces i samorealizację. To oznacza, iż problemu nie da się rozwiązać prostymi transferami finansowymi czy ulgami.

Rządy bezradne. Miliardy na wsparcie rodziny nie przynoszą efektów

Szczególnie niepokojący jest fakt, iż kryzys demograficzny okazał się odporny na wszelkie znane formy interwencji państwa. Rządy na całym świecie wydały biliony dolarów na programy prorodzinne, jednak ich rezultaty są, delikatnie mówiąc, rozczarowujące. Żaden z testowanych modeli nie przyniósł oczekiwanego przełomu, co stawia pod znakiem zapytania sensowność dalszego podążania tą drogą.

Przykłady są jednoznaczne. Francja, przez lata stawiana za wzór skutecznej polityki rodzinnej, notuje spadki urodzeń mimo hojnych świadczeń. Kraje skandynawskie, z ich zaawansowanym systemem urlopów rodzicielskich i publicznej opieki nad dziećmi, również borykają się ze spadającą dzietnością. choćby Singapur, który oferuje młodym parom ogromne wsparcie mieszkaniowe, ma jeden z najniższych wskaźników urodzeń na świecie. Węgry, które wdrożyły jeden z najbardziej kompleksowych pakietów prorodzinnych w Europie, odnotowały jedynie marginalny wzrost, który nie jest w stanie odwrócić negatywnego trendu. To dowód na to, iż tradycyjne narzędzia polityki społecznej po prostu przestały działać.

Gospodarcze tsunami. Jakie będą realne skutki dla Polski i świata?

Długoterminowe konsekwencje ekonomiczne spadku dzietności będą miały fundamentalne znaczenie dla naszego życia. Choć dochód na mieszkańca może przez cały czas rosnąć, tempo wzrostu gospodarczego na całym świecie znacząco spowolni. Mniejsza populacja to mniej rąk do pracy, co bezpośrednio ogranicza potencjał produkcyjny gospodarek, zwłaszcza w sektorach takich jak opieka, budownictwo czy rolnictwo.

Co więcej, spadek populacji uderzy w innowacyjność. Mniej ludzi to statystycznie mniej talentów naukowych, technicznych i przedsiębiorczych. Oznacza to wolniejsze tempo odkryć i rozwoju nowych technologii, które są motorem współczesnego dobrobytu. Starzenie się społeczeństw dodatkowo pogłębi problem – starsze populacje są z natury mniej skłonne do ryzyka i przedsiębiorczości, co może prowadzić do stagnacji gospodarczej na niespotykaną dotąd skalę.

Groźba niewypłacalności państw. Czy czeka nas „scenariusz japoński”?

Jednym z najpoważniejszych zagrożeń jest stabilność finansów publicznych. w tej chwili większość krajów, w tym Polska, opiera zarządzanie długiem na założeniu, iż gospodarka będzie rosła szybciej niż koszty obsługi zadłużenia. Spowolnienie wzrostu PKB, spowodowane demografią, może całkowicie zniszczyć tę strategię, prowadząc do kryzysu długu publicznego.

Przykład Japonii, która od dekad walczy ze stagnacją, jest tu ponurym ostrzeżeniem. Tokio unika kryzysu dzięki ogromnemu rynkowi wewnętrznemu i polityce zerowych stóp procentowych. Jednak model japoński nie jest możliwy do skopiowania w krajach takich jak Polska, które są bardziej zależne od finansowania zewnętrznego. W naszym przypadku załamanie demograficzne może doprowadzić do spirali zadłużenia i realnej groźby niewypłacalności państwa, co bezpośrednio przełoży się na paraliż systemów emerytalnych i opieki zdrowotnej. Przystosowanie się do tej nowej rzeczywistości będzie wymagało fundamentalnej i bolesnej przebudowy państwa, jakie znamy.

More here:
Zapomnij o spokojnej emeryturze. Bank Pekao ostrzega przed paraliżem systemów

Idź do oryginalnego materiału