Zapomniane „Królestwo Słowian” Mauro Orbiniego

wiernipolsce1.wordpress.com 6 dni temu
Zdjęcie: Znalezione obrazy dla zapytania słowianie - rysunki


Przyjęte paradygmaty takie jak ten o późnym przybyciu Słowian ze wschodu, czy niepiśmienności tego ludu do czasów Cyryla i Metodego, okazały się błędne i dziw bierze jak wielu historyków wciąż na siłę przy nich obstaje.

Na utrwalenie słowiańskiej świadomości i wzmocnienie dumy ze swego dziedzictwa, zwłaszcza wśród Słowian południowych, miała niewątpliwie praca Mauro Orbiniego (1)

Ten dalmatyński benedyktyn i historyk z przełomu XVI i XVII wieku, korzystając z kościelnych archiwów, opisał historię Słowian, podając wiele faktów pomijanych w dziełach innych autorów z tego okresu.

W swoim Słowiańskim królestwie (oryg. Il regno de gli Slavi, hoggi correttamente detti schiavoni) z 1601 r. podaje on bezpośrednie cytaty i odniesienia do treści z około 330 opracowań, w tym w większości mało znanych lub w tej chwili zaginionych. W dużym stopniu odwołuje się do dzieła Vinko Pribojevica (2), ale też odnosi się m.in. do Aventinusa, czy Alberta Krantza.

W niniejszym opracowaniu omawiam pokrótce jego dzieło, zwracając uwagę na nawiązania do wcześniejszych autorów oraz jego dość dyskusyjne tezy, które spędzają sen z oczu naszym i zachodnim historykom, gdyż wiele z nich podważa filogermańską wersję dziejów. To też jest powód pomijania tego autora w rozprawach naukowych na temat dziejów Słowian, a jego poglądy są ignorowane w dyskusjach akademickich.

Moim zdaniem to duży błąd i ewidentny serwilizm nauki, zwłaszcza historii, która jest wciąż najbardziej podatna na manipulacje lub przekłamania. Dlatego należy bacznie przyglądać się wszystkim źródłom i opracowaniom, także takim jak dzieło Orbiniego, z odpowiednim krytycyzmem, ale też bez określonych założeń z góry narzucających nam, co jest prawdą, a co nie. Przyjęte paradygmaty takie jak ten o późnym przybyciu Słowian ze wschodu (allochtonizm), czy niepiśmienności tego ludu do czasów Cyryla i Metodego, okazały się błędne i dziw bierze jak wielu historyków wciąż na siłę przy nich obstaje. Przyznanie się do błędów może boleć, ale jest uczciwsze niż bronienie fałszywych teorii za cenę ratowania swojej kariery naukowej. Wielu niezależnych badaczy nie zajmuje się nauką, w tradycyjnym rozumieniu, ale wiedzą, więc jedynym założeniem w ich badaniach jest swoboda pracy, odrzucenie wątpliwych paradygmatów i ignorowanie presji środowiska naukowego. jeżeli ktoś uważa takie podejście za „nienaukowe”, to jego sprawa. Wiedza i nauka nie zawsze idą bowiem w parze. W tym przypadku, o ile przypomnienie pracy Orbiniego pomoże komukolwiek w jego pracy badawczej, to znaczy, iż warto podejmować takie wysiłki. Moim zdaniem bowiem, monopol na wiedzę, jaki sobie próbują zastrzec akademiccy historycy to droga donikąd, dlatego czasem należy iść na przekór nim. Poszukiwanie prawdy powinno być nadrzędnym celem, a wiara, iż kłamstwo nie trwa wiecznie daje motywację do działania. Takie szlaki przecierał właśnie Mauro Orbini.
Słowa kluczowe: Orbini, Pribojevic, Słowianie, Sławianie, Wendowie, Markomanowie, Wandalowie, słowianofilstwo, slawistyka, Królestwo Słowian, głagolica, cyrylica.
——————–
(1) M. Orbini, Il Regno de gli Slaui hoggi corrottamente detti Schiauoni. Historia di don Mauro Orbini rauseo abbate melitense. Nella quale si vede l’origine quasi di tutti i popoli che furono della lingua slaua, con molte, & varie guerre, che fecero in Europa, Asia, & Africa. Pesaro 1601. Dostęp: 18.09.2022 (Google Books).
(2) V. Pribojevic, Oratio de origine sucessionibusque Slavorum, 1532.
—————————————————————-
Inspiracja dziełem Pribojevica
Jednym z głównych źródeł, na którym opiera się opracowanie Orbiniego jest dzieło Vinko Pribojevica Oratio de origine sucessionibusque Slavorum (Pochodzenie i Chwała Sławian) z 1532 roku. Ta pomijana przez naszych historyków pozycja, zresztą podobnie jak i wydanie Orbiniego, zawiera historię wielu różnych starożytnych ludów, takich jak Trakowie, Macedończycy, Goci, Wandalowie, Sarmaci, Gepidowie czy Illirowie, których autor uznaje za Sławian. Udowadnia też sławiańskość Macedończyków, wykazując, iż ich język jest odmienny od greki.

Ten chorwacki autor uważany jest za twórcę tzw. hipotezy bałkańskiej etnogenezy Słowian, a także pierwszego przedstawiciela panslawizmu, gdyż podkreślał istnienie wspólnoty
ogólnosłowiańskiej, obejmującej zarówno Słowian południowych, jak i zachodnich oraz wschodnich. Jest on zwolennikiem teorii o ciągłości etnicznej Sławian w regionie, co łączy
z dziedzictwem Illirów. Uznanie tego starożytnego ludu za prasłowiański uwiarygadniało przekazy kronikarskie o walkach Słowian z Aleksandrem Macedońskim i późniejsze ich wojny z Rzymem, o których wspominał m.in. nasz Kadłubek. Pod wpływem agresywnej ekspansji Rzymian na słowiańskie tereny część Illirów (Prasłowian) w ostatnich wiekach przed naszą erą zdecydowała się wyemigrować na północ, czego dotyczy znana legenda o trzech braciach. To oni mieli założyć królestwa Lechitów, Czechów i Rusów, jednak po upadku Rzymu część plemion słowiańskich powróciła do swojej Macierzy na Bałkanach.

John Rastell, angielski jezuita, w 1566 roku pisał, iż istnieje kilka krajów, które używają języka illiryjskiego (Ilyrica), jak np.: Moskowiczanie, Polacy, Słoweńcy, Czesi (oryg. Moscouites, Polonians, Sclauons, Bohemians) itd. Ale chociaż rodzaj mowy mają jeden, a różnice dialektów są niewielkie, to jednak nie rozumieją siebie zbyt dobrze nawzajem (3). To słuszna uwaga, bo i mi się wielokrotnie zdarzyło, iż gdy chciałem porozmawiać na przykład z Czechami po polsku lub „łamanym słowiańskim”, to wielu z nich, zwłaszcza młodszych nie chciała się wysilać i wolała używać obecnego lingua franca, czyli angielskiego. Co jednak jest ważniejsze w informacji podanej przez Rastella, to fakt, iż języki: rosyjski, polski, czeski i słoweński uznaje on za illiryjskie, co może dodatkowo potwierdzać tezę Pribojevica o słowiańskości Illirów lub, jak kto woli, illiryjskości Słowian.

Orbini w swojej książce podaje informację, iż św. Hieronim w IV wieku wymyślił głagolicę (zwaną Sanctum Hieronymum Illricarum, czyli ilyricą św. Hieronima), a cyrylicę – św. Cyryl, co było powszechnym sądem w XVI-XVIII wieku. Dopiero dwa wieki temu zaczęto twierdzić, iż to Cyryl i Metody opracowali oba te alfabety, choć nietłumaczone jest po co mieliby to robić. Jest to o tyle wątpliwe i nielogiczne, gdyż po pierwsze nauczenie rzekomo niepiśmiennych Słowian jednego alfabetu byłoby nie lada wyzwaniem, więc tworzenie aż dwóch różnych skryptów wydaje się całkowicie bez sensu. Po drugie, o ile cyrylica jest dość prosta i oparta głównie na alfabecie greckim, to jednak głagolica z 33 znakami i odpowiednikami cyfrowymi wydaje się bardzo skomplikowana jak dla laików i analfabetów, jakimi mieliby być rzekomo Słowianie w IX wieku podczas misji Cyryla i Metodego. Więcej tym tematem zajmuje się w tej chwili Tadeusz Mroziński. Moim zdaniem jednak św. Hieronim nic nie wymyślił tylko spisał alfabet illiryjski (głagolicki), jakim posługiwała
się słowiańska ludność na Południu. Ale to jest temat na szersze i oddzielne opracowanie.
—————————–
(3) J. Rastell, A Treatise Intitled, Beware of M. Iewel, Antwerp 1566; R. Van Rooy, J. Considine: Between Homonymy and Polysemy: The Origins and Career of the English Form Dialect in the Sixteenth Century, [w:] Anglia 2016; 134(4):639–667.
—————————–
Co ciekawe, Pribojevic przed rokiem 1525 wyjechał do Polski, gdzie przebywał trzy lata, prawdopodobnie w krakowskim klasztorze dominikanów. Podczas swego pobytu w naszym kraju miał okazję zapoznać się z polską historiografią, co wykorzystał w swojej pracy, gdzie odwołuje się do Traktatu o dwóch Sarmacjach Macieja Miechowity (Tractatus de duobus Sarmatiis) oraz Annales Polonorum (prawdopodobnie Roczników Jana Długosza) (4). Z treści jego dzieła wynika także, iż musiał znać prace Kadłubka i Kronikę węgiersko-polską oraz prawdopodobnie i inne pozycje naszych dziejopisów.

Książka Pribojevica została wydana po włosku w 1595 roku, a Kościół zaraz po jej ukazaniu się nakazał spalić wszystkie egzemplarze. Podobno zachował się tylko jeden z nich, do którego dotarł Orbini i zachwycony zawartą tam treścią postanowił ją upowszechnić przygotowując swoją pracę na ten sam temat(5).

Ktoś mógłby pracę Orbiniego nazwać plagiatem, gdyż powtarza on wiele tez i faktów podanych wcześniej przez Pribojevica, choć nie wiedzieć czemu nie wymienił jego pracy w obszernym zestawie źródeł. Autor ten jednak sięgnął przy pisaniu swego dzieła także do wielu innych dokumentów i opracowań, przez co jego praca wydaje się jeszcze bogatsza i pełniejsza w stosunku do wydania Pribojevica. Orbini miał bowiem dostęp do biblioteki z włoskiego Urbino(6), która w latach świetności nieznacznie tylko ustępowała Bibliotece Watykańskiej. Obejmowała ona ponad 600 łacińskich, 160 greckich i 80 żydowskich tytułów, zebranych pod koniec XV wieku przez księcia Federigo dei Montefeltro.
—————————————
(4) D. Madunić, Vinko Pribojević and the Glory of the Slavs, Budapeszt 2003.
(5) http://www.macedoniantruth.org/forum/showthread.php?t=1156
(6) Niewykluczone, iż od nazwy tego włoskiego miasta Mauro przyjął pseudonim Orbini, gdyż, jako Chorwat urodzony w Dubrowniku, stolicy ówczesnej wolnej słowiańskiej Republiki Raguzy, prawdopodobnie nosił pierwotnie słowiańskie nazwisko.
——————————————–

Słowianie najstarszym ludem na Ziemi

Orbini pisze, iż Słowianie mają być najstarszym ludem na Ziemi, z którego pochodzą wszystkie narody. Do historii weszli nie tylko, jako Sclaveni, Wenedowie czy Antowie, ale także pod innymi nazwami, znanymi, jako tzw. „plemiona germańskie”, m.in. Frankowie, Jutowie, Anglowie, Sasi, Wandalowie, Longobardowie, Goci, Alanowie, itd. Słowianie rządzili większą częścią Azji, zajmowali praktycznie cały teren ówczesnej Europy, panowali też w Afryce Północnej oraz wielu krainach zaliczanych do Imperium Rzymskiego, doprowadzając ostatecznie do jego upadku. Nie dbali oni jednak o dokumentowanie swoich dziejów zabiegając jedynie o sławę, jaką zdobywali za życia, przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Ich wrogowie natomiast unikali odnotowywania swych porażek ze Słowianami, przemilczając wiele faktów lub interpretując je na swoją modłę, dlatego brakuje spisanych relacji o potędze Słowian z tego okresu.

Zdaniem Orbiniego, Słowianie mieli tworzyć najdawniejszą arystokrację Europy, na przykład pierwszą książęcą rodzinę współczesnej Francji – dynastię Merowingów, która wywodziła się od słowiańskiego księcia Meroweja (Mirowoja). Sami Frankowie to natomiast Wrańcy7.

Warto przy tym wyjaśnić, iż słowo „wran” to wera + an, czyli ‘wierny niebu’, dlatego Wran=Krak, bo K+ra+k oznacza to samo (k- od/do, *ra=słońce i końcówka –k). Synonimicznym
imieniem do Kraka (Wrana) wydaje się także Alaryk, gdyż A- to archaiczny przedrostek także oznaczający od/po, w tym przypadku la=ra (ala = ara / aria), *ryk – rycerz (końcówka –k w imieniu Krak może być jednoliterowym skrótem od tego wyrazu).

Wandalowie, podobnie jak Ostrogoci, Wizygoci, Gepidzi, Getowie, Peucynowie, Awarowie, Bastarnowie, Burgundowie, Alanowie, Herulowie (Verla), Kwadowie, Dakowie, Markomanowie, Trakowie i Illirowie, zdaniem Orbiniego, wszyscy należą do jednego szczepu słowiańskiego i mówią jednym językiem – słowiańskim. Sławianie byli też zwani Wenedami lub Wenetami.

O słowiańskości Alanów pisał m.in. Karol Wagryjski (łac. Carlo Vagriese), a Awarów za Słowian uważał, według wzmianki u Orteliusa, mnich benedyktyński, który opisał żywoty Pepina, Karola Wielkiego i Ludwika Pobożnego8. Orbini uważa, iż można dać temu wiarę, gdyż w tych czasach (IX w.) Awarowie jeszcze istnieli.

Z kolei Jeremi Ruski (Eremey Russkiy) w swoich „Rocznikach Moskiewskich” pisze, iż Markomanowie to prawdziwi Słowianie. Na potwierdzenie przedstawia w swoich annałach wyrytą w kamieniu inskrypcję, którą znalazł w kraju markomańskim, kiedy towarzyszył ambasadorowi księcia moskiewskiego do cesarza w Wiedniu:

STYN OUUY UKLOPYEN BYLIE JESTI MERA SGODE, KRUKOUUYE NASS
MARKOMAN I BRETE SLAVNOV, LYTOU BOYA NASGA
… MARKOMAN PROYDE. NI SLAUNOu …
STyN … POKOy … LyTH v VIKA.

Zdaniem Orbiniego, to nic innego jak słowiańskie słowa, a tłumaczy to tak:

KAMIEŃ TEN WYRZEŹBIONO JAKO ZNAK POKOJU ZAWARTEGO MIĘDZY NAMI,
MARKOMANAMI I BRAĆMI SŁOWIANAMI, W ROKU NASZEJ WOJNY
… MARKOMANI MINĄ, SŁAWIANIE NIE
… KAMIEŃ … POKÓJ … NA ZAWSZE.

Czyli z tego tłumaczenia może wynikać, iż Markomani walczyli ze Słowianami, a w rok po wojnie między nimi zawarli przymierze. Dopisek o tym, iż Markomani miną, a Sławianie nie, raczej świadczy, iż to dzieło Słowian, a nie Markomanów, jak to interpretuje Jeremi, a za nim Orbini. Nie wiem czemu w tłumaczeniu pominięto słowo Kruk, które, moim zdaniem, oznacza naczelnego kapłana słowiańskiego. Dlatego zrobiłbym rozdzielenie fragmentu tego zapisu na: KRUK OUUY E, słowo OUUY jest też w pierwszym rzędzie i oznacza ‘owy’, czyli ‘ten’, a E to skrót od ‘jest’.

Natomiast Markoman, to według mnie ‘naczelnik’ (*mark – marchia, księstwo). Markomani to zatem ci, którzy wybierają księcia, a nie tylko zdają się na rządy wiecowe. Dlatego osobiście inaczej bym przetłumaczył tę inskrypcję:

STYN [KAMIEŃ] OWY WKOPANY BYŁ I JEST MIREM [PAMIĄTKĄ] ZGODY,
KRUK OWY JE[ST] NASZYM MARKOMANEM I BRATEM SŁOWIAN,
ROK ÓW BOJU NASZEGO…[?]
MARKOMAN ODEJDZIE, ALE NIE SŁAWIANIE
… STYN [KAMIEŃ] … POKÓJ … NA WIEKI.

Innymi słowy niekoniecznie tę inskrypcję musieli napisać Markomani, ale możliwe, iż to dzieło Słowian, którzy po okresie walk powierzyli władzę Krukowi (kapłanowi), czyniąc go Markomanem, czyli księciem. Niewykluczone, iż owym Krukiem może być legendarny Krok / Krak. W tekście podkreślają jednak wyraźnie swoje przywiązanie do gminowładztwa zaznaczając, iż Markoman (książę) minie, a Sławianie nie. Czyli, iż tradycja słowiańska i sława Słowian przetrwa, nawet, gdy zabraknie władcy, po którym zostanie ten kamień, mający być pamiątką pokoju. Pozostaje tylko pytanie o jakie walki chodzi, choć z tekstu inskrypcji może wynikać, iż Kruk walczył o władzę i w końcu mu ją powierzono, zaznaczając, iż to raczej tymczasowe rozwiązanie.

Zapewne ów kamień już nie istnieje, jak wiele podobnych pamiątek z czasów przedchrześcijańskich, które padły ofiarą rugowania dowodów i przejawów starej wiary. Tym
bardziej przekaz Jeremiego Ruskiego, odnotowany przez Orbiniego, jest tak ważny. Należy jednak faktycznie zastanowić się dokładniej nad wyjaśnieniem tej inskrypcji. Zarówno Orbini, jak i ja możemy się mylić. Także Jeremi mógł popełnić jakieś błędy przy przepisywaniu tekstu z kamienia, który widział, a Orbini przy kopiowaniu tego zapisu. Mi samemu przychodzi na myśl jeszcze inny wariant tłumaczenia tego tekstu, a mianowicie fragment KRUKOUUYE, który Orbini uwspółcześnia na KRVKOVYE, można rozbić na KRV K OVY E, co by z kolei oznaczało KREW K [OD] OWY [J]E[ST]. To by zmieniało całkowicie sens całego tekstu, którego fragment z krwią może dotyczyć jej przelania w boju, pochodzenie rodu lub też oznaczać krwawą ofiarę złożoną wraz z wkopaniem tego kamienia na pamiątkę przymierza, jako obowiązkowy wymóg zapewniający przychylność bogów, najwyższych sędziów oraz gwarantów wszelkich sojuszy i obietnic.

W każdym razie Orbini twierdzi, iż Markomanowie byli Słowianami i kropka. Mam zresztą podobne zdanie na ten temat, ale niekoniecznie na podstawie tejże inskrypcji9.
Również Skandynawia miała być, według niego, miejscem zasiedlenia Słowian, a obecni Szwedzi, Duńczycy, Norwegowie, czy Islandczycy są ich potomkami. Co więcej, powołując się na Alberta Krantza, uważa, iż Thule (starożytna nazwa Skandynawii) była kolebką Prasłowian, skąd przeszli oni w głąb kontynentu europejskiego ok. 1460 lat p.n.e.

Pochodzące pierwotnie z Półwyspu Skandynawskiego wszystkie te narody (z wyjątkiem Illirów i Traków) były znane pod wspólną nazwą Gotów. Francesco Irenico (łac. Franciscus Irenicus, niem. Franz Friedlieb), niemiecki historyk z XVI wieku, opisujący dzieje i ludy Germanii (Germaniæ exegeseos volumina duodecim a Francisco Irenico Ettelingiaco exarata, 1518), mówi nam, iż Antowie, którzy byli słowiańskim ludem, zgodnie z poświadczeniami Jordanesa i Prokopiusza, również pochodzili od Gotów, którzy byli także przodkami Awarów, Scirów, Alanów i wielu innych ludów słowiańskich. Twierdzenie to jest zgodne z dowodami Ablabiusa (historyka z IV/V w., opisującego dzieje Gotów), Jordanesa (Getica i Romana) i Pawła Barnefrieda (wł. Paolo Barnefrido), zwanego Diakonem.

Według przytaczanego przez Orbiniego Prokopiusza, Gotami mieli być Wandalowie, Wizygoci i Gepidzi, dawniej znani jako Sarmaci i Melanchlajnowie. Opinię Prokopiusza w tej kwestii podzielali m.in. Nicefor Kalikst Ksantopul (łac. Nicephoras Callistus) – bizantyński historyk Kościoła z XIV wieku, F. Martin (wł. F. Martino) w jego Skróconej Historii Rzymskiej i Lucius Faunus (wł. Lucio Fauno), autor Kompendium starożytnego Rzymu (wł. Compendio di Roma antica, 1552). A skoro wielu autorów uznaje Wandalów za Sławian, to, zdaniem Orbiniego, oczywistym jest, iż byli oni także Gotami.

O tym, iż Wandalowie i Słowianie byli jednym narodem, pisał na przykład Flavio Biondo (De Roma instaurata, 1444-1446). Mówi on nam, iż Wandalowie zostali tak nazwani od rzeki Wandal (wł. dal fiume Vandalo), a później stali się znani jako Słowianie. Z kolei Johannes Magnus (wł. Gioanni Magno Gotho), szwedzki teolog i historyk (Historia de omnibus Gothorum Sueonumque regibus), który rozpoczął listę władców Szwecji od wnuka biblijnego Noego, Magoga, i dlatego do dziś przyjmowana numeracja historycznych szwedzkich monarchów zaczyna się od wysokich cyfr. Pisał też, iż Słowianie i Wandalowie są tak naprawdę jednym ludem i różnią się tylko imieniem.

Także Adam Bremeński (łac. M. Adami) mówi w II tomie Historii kościelnej (Historia ecclesiastica) z XI wieku, iż Słowianie byli dawniej znani jako Wandalowie: Słowiańszczyzna, największa z krain Germanii, zamieszkana jest przez Winuli, których wcześniej nazywano Wandalami, podobno jest ona [ta Słowiańszczyzna] większa niż nasza Saksonia, zwłaszcza jeżeli zaliczyć do niej Czechów i Polan po drugiej stronie Odry, którzy nie różnią się ani językiem ani obyczajem od reszty Germanii.

Pier Francesco Giambullari, włoski pisarz i historyk z XVI w., autor Historii Europy (wł. Istoria dell’Europa) pisze, iż według licznych odniesień (Barnefried – Paweł Diakon, Jordanes, Irenico), Wandalowie wywodzili się z plemion gockich, choć później wojowali z innymi Gotami. W swojej pracy Orbini powołuje się na wielu najróżniejszych autorów, jak np. kompletnie nieznanego w Polsce fryzyjskiego historyka Petera Suffrieda (łac. Petri Suffridus, fryz. Sjoerd Pieters Petrus), żyjącego w latach 1527-1597, autor De Frisiorum antiquitate et origine libri tres (Colon, 1590). W środowisku zachodnich historyków uznawany jest on jednak za baśniopisarza, gdyż podaje wiele faktów z historii, nie tylko Fryzji, nieznanych w innych źródłach (10). Przykładowo, twierdził m.in., iż starożytni Bojowie zostali wypędzeni przez Markomanów, czyli Wandalów, którzy do dziś pozostają panami Czech. To faktycznie oznacza, iż Czesi są potomkami Wandalów. Orbini przytacza również zadziwiający cytat z jego książki: Wszyscy historycy, którzy pisali o dziejach Brytanii, zgadzali się, iż Brutus, który dawniejszy Albion nazwał od swego imienia Wielką Brytanią, wypędził gigantów z tej wyspy, nazywanych Słowianami.

Rozwijając ten wątek Orbini odwołuje się dalej do jakiejś Holenderskiej Kroniki, gdzie napisano, iż wypędzeni z Brytanii Słowianie szukali nowej siedziby, dopłynęli statkami do brzegów Dolnej Saksonii, w tej chwili zwanej Fryzją, ale zostali stamtąd przepędzeni przez ludy tubylcze. Popłynęli więc dalej, aż dotarli do ujścia rzeki Mozy (Mosa), gdzie się zatrzymali w pobliżu starożytnego Vlardinga. Zbudowali tam twierdzę, którą nazwali Slavenburg. Miało to być za czasów żydowskiego króla Samuela na 900 lat przed Chrystusem.
Cytowany przez Orbiniego Suffridus twierdzi, iż wygnani Sławianie znani byli potem, jako Svevi. Natomiast Johann Nauckler (łac. Johannes Nauclerus), żyjący na przełomie XV i XVI wieku swabski historyk, autor Kroniki Świata (łac. Memorabilium omnis aetatis et omnium gentium chronici commentarii, 1516), podawał, iż Sławianie byli właścicielami Anglii, ale Brutus ich przegnał. Reszta Sławian żyjąca na wschodnich terenach zwanych Sarmacją, pokonała ekspansywne zapędy Aleksandra Wielkiego. Mieli oni pobić także Menedemosa, dowódcę wojsk Aleksandra, kiedy to zabili 2000 piechurów i 300 macedońskich jeźdźców. Kwintus Kurcjusz Rufus (łac. Quintus Curtius Rufus), senator i konsul rzymski oraz historyk z I w. n.e., w swym dziele o dziejach Aleksandra Wielkiego (łac. Historiae Alexandri Magni), przypisuje to zwycięstwo Scytom, co zdaniem Orbiniego jest częstym błędem rzymskich pisarzy, którzy większość ich zdaniem „barbarzyńskich” ludów uznawali za Scytów, Celtów lub Germanów.

Jednak Johannes Aventinus w swych Bawarskich Rocznikach (łac. Annales Bojorum(11), 1523) wyraźnie potwierdza, iż byli to Sławianie. Podaje przy tym relację o poselstwie do Aleksandra Wielkiego ludu ze wschodniej Germanii, który historycy zwali Sarmatami i Scytami, a Niemcy znają ich pod imieniem Wendów, czyli Sławian. Awentyn pisze, iż owi Sławianie, po pokonaniu wojsk Aleksandra, podczas spotkania z nim w sprawie rokowań hardo poinformowali go, iż chyba nie zdawał sobie sprawy na kogo chciał podnieść miecz. Określili się jako lud wolny i niepokonany, który zwyciężył króla Scytii (12), a następnie Medów oraz Persów. Zamierzali też udać się do Egiptu. Wytykają Aleksandrowi, iż ten okrada podbite plemiona zamiast tworzyć z nimi partnerskie sojusze. Podkreślają, iż wolą żyć na łonie natury, bardziej w lasach nad rzekami, a nie w miastach i nie interesuje ich gromadzenie wielkich majątków, dlatego nie mają takich zakusów do podbojów jak on, czym się od niego różnią. Brzmi to o tyle dziwnie, gdyż wcześniej Orbini przekonywał, że
Macedończycy, w tym i sam Aleksander Wielki, też są Słowianami. W każdym razie, dają mu mnóstwo dobrych rad jak postępować z ludźmi i zdobywać ich uznanie oraz chwałę. Zwracają też uwagę, iż jeżeli uważa się za boga, to powinien darzyć śmiertelnikom, a nie odbierać im to, co posiadają. jeżeli jednak jest tylko człowiekiem, to musi pamiętać, iż wszyscy ludzie są równi i nie ma prawa nikogo zniewalać, ani pozbawiać go jego dóbr. Tylko tak bowiem można żyć w sławie i przyjaźni z innymi. Ten, kto nie szanuje ludzi, oszukuje bogów. Słowiańscy posłowie uważali, iż ich lud jest strażnikiem Azji i Europy. Ich panowanie ma sięgać Baktrii, a za Taną (Donem) zamieszkują ziemie aż do Tracji, która graniczy z Macedonią. Według Awentyna, Aleksander jednak ich nie posłuchał i prowadził dalszą wojnę ze Słowianami, którą przegrał.

Awentyn dodaje też, iż ten wielki lud wywodzi się ze stepów w Sarmacji i swego czasu postanowił opuścić tamte tereny ruszając na zachód w dwóch grupach. Jedna z nich zajęła ziemie na północ od Dunaju aż po wybrzeże Bałtyku (zapewne to Wenedowie i Sarmaci), na potwierdzenie czego przytacza zapis Davida Chytraeusa alias Chyträusa (łac. Davidis Chytraei), niemieckiego historyka, luteranina, autora XVI-wiecznej Kroniki Saksonii (łac. Chronicon Saxoniae, 1590), który pisał, że: Ludy, które Niemcy nazywają Wendami (Vuenden) to z pochodzenia Sławianie, a nasi Wandale zajmują całe wybrzeżu Bałtyku(13).

Dowiadujemy się również, iż według Suffridusa tubylcy Westfalii i Ostfalii byli Wandalami, zwanymi tam Walami (Vali). Byli oni także znani, jako: Wenedowie, Wendowie, Heneci,
Wenecjanie, Winitowie, Sławianie (Venedi, Vendi, Heneti, Veneti, Viniti, Slaui), o czym można przeczytać u Saxo Gramatyka, Helmolda, Eneasza Silwiusza (wł. Enea Siluio), Alberta Krantza (łac.Albertus Crantius), Irenico, Reinentiusa (Reiner Reineccius), Wolfganga Laziusa (Latiusa) i wielu innych.

Orbini przytacza Alberta Krantza (łac. Albertus Crantius), który podkreśla jedność Słowian i Wandalów, a w swoich książkach „Wandalia” i „Saksonia” używa określenia „Vandali” na
określenie Słowian. Dowodzą tego także Notatki o sprawach Moskali (Rerum moscoviticarum commentario, 1549) Zygmunta (Siegmunda) von Herbersteina. Odwołując się do Nestora, autor ten relacjonuje, iż po serii sporów i braku porozumienia między rodami słowiańskimi z okolic Sławieńska, rada starszych wezwała władców Wagrii (Vvagria Citta), krainy położonej na Połabiu, w okolicach Lubeki i Księstwa Holsztyńskiego, aby pomogli im wybrać nowego księcia. Waregowie to zatem, jego zdaniem, słowiańscy Wagrowie, szczep wandalski, mówiący tym samym językiem, a nie Normanowie(14). Należy tu dodać, iż propagatorem podobnej tezy był także M.W. Łomonosow, który polemizował z koncepcją G.F. Millera o normańskim rodowodzie dynastii Rurykowiczów(15).
———————————
(7) Franki = Wranki.
(8) Może tu chodzić o Benedykta z Anianu (fr. Benoît d’Aniane), który nosił nazwisko rodowe Witiza i był związany z tymi trzema władcami.
(9) T.J. Kosiński, Bohaterowie dawnych Słowian, Warszawa 2022.
(10) P.L. Müller, Petrus Suffridus, [w:] Allgemeine Deutsche Biographie 25 (1887), wersja online: https://www.deutsche-biographie.de/pnd129891738.html#adbcontent
(11) Bawaria (niem. Bayer), to słowiańska kraina zwana Bojką, lub inaczej Bojowarią, zamieszkana była dawniej przez lud Bojów (Wojów), którzy w obecnej historiografii uznawani są za plemię celtyckie. Od nich pochodzi także nazwa Bojhemii (Bohemii), zmieniona później na Czechy.
(12) Z tego by wynikało, iż to Wendowie (Słowianie) podbili Scytów, a nie odwrotnie. Być może też dlatego mniej zorientowani dawni autorzy nazywali ich Scytami.Moim zdaniem, może to wynikać za faktu, iż mamy tu do czynienia z Sarmatami, którzy jako odłam Scytów, w pewnym okresie nie tylko się od nich wyodrębnili, ale także zdominowali
całą tę grupę ludów, przez co tereny zwane wcześniej Scytią zaczęto określać Sarmatią.
(13) To może świadczyć, iż sprytny Chytrus zaczyna rozdzielać Wenedów od Wandalów, traktując tych pierwszych za
Słowian, ale drugich już za swoich, czyli Niemców, co podchwycili kolejni autorzy wywołując spór o etniczność
Wandalów, który trwa do dzisiaj
(14)nOrbini zresztą i Normanów uznaje za potomków Gotów, czyli Słowian, więc przyjmując takie założenia spór o etniczność Waregów nie ma sensu.
(15) М.W. Łomonosow, Возражениях на диссертацию Миллера, т. 6. М.-Л, 1952.

Także Pomorzanin Piotr Atropiusz (wł. Pietro Artopeo Pomerano, łac. Petrus Artopeus Pomeranus, niem. Peter Becker), nie odróżnia Wandalów od Słowian, w tym oczywiście także Rosjan. Orbini pisze, iż na mapie tego autora opublikowanej w dziele Cosmographiae universalis (1540) Sebastiana Münstera, widać, iż cały region Magnopolonii między Holsztynem a Inflantami był zamieszkany przez Wandalów, czyli Słowian. W rzeczywistości jak się porówna oryginalną mapę Atropiusza i wersję opublikowaną przez Münstera, to widać, iż ten drugi historyk umieścił informację o Wandalach w opisie do mapy pomorskiego kartografa oraz naniósł na nią nazwę Vandalia, na obszarze na zachód od Gdańska.

Na podstawie opinii tych wszystkich cytowanych przez Orbiniego uczonych, uznaje on Gotów, Wizygotów, Wandali i Getów za ten sam naród słowiański.

Uważa, iż poza relacjami i opiniami historyków w tej sprawie, potwierdzeniem jego twierdzenia są zachowane imiona władców, jak: Vidimir (Vuidimir), Sigimir, Theodomir, Frigimir, Sveulad, Selimir, Gelmir, Radagast, Rahimir (Rachimir), Raimir (Raimir), Sigismir, Vizumar, Vitiz, Misislav lub Mislav, Visislao, Singiban, Predemir czy Obrad.

Dodatkowo podaje mini słownik z porównaniem języka Wandalów i Sławian, wskazujący na wyraźne zbieżności, obejmujący m.in. takie wyrazy jak:

Fragment słowniczka wandalsko-słowiańskiego z pracy M. Orbiniego (1601)

Słownik powyższy, zawierający w sumie ok. 180 słów, Orbini podaje za II książką tajemniczego Karla Wagryjskiego (łac. Carlo Vagriese, wł. Carlo della Wagria, ros. Карл Вагрийский) i mimo, iż nie da się znaleźć informacji na temat tego autora, ani o jego pracach poza cytacjami, gdyż nie występuje on choćby w indeksach watykańskich, to można dać wiarę Orbiniemu, iż korzystał z jego pracy zatytułowanej Historia Wendów, która być może jedynie w rękopisie znajdowała się w bibliotece Federigo dei Montefeltro w Urbino. Orbini informował, iż również Wolfgang Lazius (Laz, Latius), austriacki humanista, kartograf, historyk i lekarz, żyjący XVI wieku, w swojej księdze XI także zamieścił podobny wykaz wandalskich słów (16). Także i tej księgi nie da się niestety znaleźć, gdyż, być może, zaginęła w pożodze wojny trzydziestoletniej, która wybuchła w Europie w 1618
roku. Dlatego zachowana, choć piętnowana, praca Orbiniego jest tak cenna.

Wielu autorów podawało, iż mowa Wandalów jest taka sama jak innych Słowian. Dlatego dziwi opinia Marcina Kromera, który nie uważa Wandalów za lud słowiański, bo ich język, jego zdaniem, jest bardziej zbliżony do germańskiego. Trudno stwierdzić na jakiej podstawie się opiera to twierdzenie, skoro piszący w tym samym okresie Jean Bodin w swej pracy z 1566 r., podaje wyraźnie, iż (tłum. aut.): Polacy, Czesi, Rosjanie, Litwini, Moskale, Bośniacy, Bułgarzy, Serbowie, Chorwaci, Dalmatyńczycy i Wandalowie posługują się tym samym językiem Słowian, który jest też używany w Skandynawii, a różnią się one tylko dialektem (oryg. Sic enim audio Polonos, Bohemos, Rußios, Lithuanos, Moschouitas, Boßinios, Bulgaros, Seruios, Croatios, Dalmatas, Vandaloseade[m] Sclauorum vti lingua, quæ in Sca[n]dia vsurpatur, ac sola dialecto differre) (17).

Prawdopodobnie Kromer chciał odciąć Polaków od Wandalów, którym zaczęto przypinać łatkę „niszczycieli” (stąd do dziś określenie „wandal” ma pejoratywny wydźwięk (18), a także związać ich wyraźniej z Sarmatami, bo właśnie wówczas sarmatyzm wchodził z pompą na salony Rzeczypospolitej. Teorię lechicko-wandalską, której propagatorem był m.in. Kadłubek, łączący Wandalów z Lechitami, w XVI wieku praktycznie zastąpiono teorią lechicko-sarmacką. Tylko nieliczni autorzy stawiali znak równości między Wandalami, Lechitami i Sarmatami.

Wnioski z tego krótkiego słownika do nauki języka wandalskiego są bardziej niż oczywiste, a mianowicie wandalski wygląda na dialekt lechicki, bliski polskiemu i czeskiemu. Sam Mauro Orbini wskazuje na to jednoznacznie, cytując odpowiedni fragment z Rerum Moscoviticarum Herbersteina. Il Regno nie wpadłoby być może w ręce cenzury, gdyby Orbini nie napisał lekkomyślnie, że: choćby Petrus Artopeus Pomeranus nigdzie w swoich dziełach nie odróżnia Wandalów od Słowian. Cytowany bowiem przez niego Piotr Artopoeus, znany również jako Peter Becker, był pomorskim poetą, teologiem, reformatorem i luterańskim pastorem, znajdującym się już wtedy na liście autorów prześladowanych. Możemy być więc pewni, iż duchowieństwo nie omieszkało dostrzec tej zuchwałości Orbiniego, dlatego podjęto niezbędne kroki, aby chronić przyszłych czytelników przed „złem heretyckich treści” i jego pracę umieszczono, po dwóch latach od wydania, na Indeksie Ksiąg Zakazanych.

Za Pribojevicem Orbini powtarza też tezę o tym, iż Macedończycy nie byli Grekami, gdyż mówili po słowiańsku, o czym mają świadczyć przytoczone przez niego wzmianki historyczne.

Jak pisze Orbini, językiem sławiańskim, który w dawnych czasach był wyznacznikiem etniczności, posługiwały się ludy zamieszkujące tereny od Morza Kaspijskiego do Saksonii i od
Morza Adriatyckiego po Germańskie (Bałtyk).

Według Jana Dubraviusa, czeskiego duchownego i pisarza, autora Historia regni Bohemiae (1552), Słowianie wzięli swoją nazwę od sarmackiego wyrazu „slouo” – słowo, mając na
uwadze, iż wszystkie ludy sarmackie rozproszone po całym świecie mówią tym samym językiem. Podobnie uważał Marcin Kromera, co uzasadniał ich uczciwością i skłonnością do
dotrzymywania danego słowa. Do dziś Polacy i Czesi bardzo gardzą osobami, które nie dotrzymują obietnic złożonych w dobrej wierze, co nie przystoi ludziom szlachetnym. To sprawa honoru, za którą są w stanie choćby umrzeć.

Orbini osobiście bardziej jednak skłania się do etymologii etnonimu Sławianie od ‘sławy’. Ma to być odwołanie do chwalebnych zwycięstw tego ludu, co utrwaliło się w popularnych sławiańskich imionach, jak: Stanisław, Wieńczysław, Władysław, Dobrosław, Radosław, Bolesław. Fakt ten dostrzega wielu wybitnych autorów, a jednym z nich jest Reiner Reineccius, autor m.in. Chronicon Hierosolymitanum (1584).

Zdanie Reinecciusa podziela wspominany wcześniej duchowny i pisarz Jeremi Ruski (ros.Еремей Русский, wł. Geremia Russo), który w 1227 r. napisał Ruskie letopisy (wł. Gli Annali di Russia). Pod datą 1118 r. umieścił on następującą relację: Kiedy Rosja została dotknięta wewnętrznymi wojnami, Krunosław (Crunoslau) przybył do naszych granic z potężną armią słowiańską i pokonał nasze wojska w bitwie. Sam Krunosław został zabity, podobnie jak jego syn, a ich ciała pogrzebano w pobliżu cytadeli Voicha. Ten naród regularnie niszczył nasze granice, demonstrując wielkie okrucieństwo, pomimo naszego pokrewieństwa. Nazywani są Słowianami ze względu na ich liczne zwycięstwa i chwalebne czyny, jak sądzę, znajdując wiele dowodów w starożytnej tradycji naszych przodków.

Bernard Justinian (wł. Bernardo Giustiniano), włoski biskup i autor Historii (1608), to kolejny pisarz, który mówi nam dość jednoznacznie, iż Słowianie otrzymali swoje chwalebne imię, ponieważ byli dzielnymi wojownikami. W trzecim tomie swojej pracy pisze: Wtedy dumny naród słowiański najechał Istrię i dotarł do granic Wenecji. W tamtych czasach wiele plemion zaatakowało Cesarstwo Rzymskie, ale Słowianie, naród scytyjski (scitica), otrzymali swoje chwalebne imię ze względu na ich waleczność militarną.

Dlatego, Orbini wnioskuje, iż ten naród nie mógł mieć innej nazwy, jak tylko Sławianie, i tak nazywało go wielu naukowców, m.in. Helmold, opat Arnold (Arnoldo Abbate), George Verengerius (Giorgio Vuerenhero), Sigismund Herberstein, Giorgio Cedreno, Johannes Herburt (Gioa ni Herburto), Aleksander Gwagnin (Alessandro Guaino).

Dalej przytacza kolejne cytaty z Awentyna, w tym o zasiedleniu ziem sąsiadujących z południowym wybrzeżem Morza Bałtyckiego przez gwałtownych ludzi, zwanych Esta (Estów)
i inne plemiona sławiańskie. Przytacza także Ptolemeusza (III, 5), który pisze: Liczne ludy Wenedów zamieszkują większość Sarmacji w Zatoce Wenedzkiej. Druga grupa zajęła tereny na południe od Dunaju (możliwe, iż chodzi m.in. o Jazygów i Getów). Nie za bardzo się to klei z podawaną wcześniej przez Orbiniego informacją o przejściu Gotów (Słowian) z ich macierzystej siedziby w Tule (Skandynawii) na południe. Chyba, iż Goci należeli pierwotnie do pierwszej grupy, która zasiedliła nie tylko południowe, ale i północne brzegi Bałtyku.

Odwołując się do Pliniusza, podaje, iż w czasach starożytnych Serbowie zamieszkiwali tereny w okolicy Morza Azowskiego. Po pewnym czasie opuścili te siedziby i część z nich przeszła do Dunaju i Górnej Mezji, a reszta sukcesywnie zasiedlała obszary Sarmacji Europejskiej, w tym także obecnej Polski. Duża grupa dotarła na Łużyce, gdzie mieszkają do dziś.

Orbini przypomina również, iż Słowianie walczyli także ze sobą, czego przykładem jest ich konflikt z Antami. Na potwierdzenie tożsamości Sławian i Antów przytacza Prokopiusza, który twierdził, iż oba plemiona pod każdym względem są równe i podobne. Wcześniej zwano ich łącznie Sporami. Prokopiusz pisze też o wojnach Sławian z Illirami oraz Trakami, którzy doznawali od nich srogich porażek oraz aktów okrucieństwa. Cóż, przyjmując założenia Orbiniego o słowiańskości tych trzech ludów, wygląda na to, iż północna grupa Słowian nie za bardzo przepadała za tą południową. Słowianie zza Dunaju łupili rzymskie krainy, a w przeprawach przez tę rzekę pomagali im Gepidzi.

Następnie podaje, iż Flavio Biondo (włoski historyk z XV wieku) odnotował, iż Słowianie notorycznie przekraczali Dunaj w celach łupieżczych, a pewna ich grupa zamieszkała na stałe na prawym wybrzeżu Adriatyku, dlatego ziemie zwane poprzednio Istrią i Dalmacją, nazywają się teraz Slawonią.

W dalszej części Orbini pisze o wyprawach Słowian na terytoria rzymskie oraz opisuje ich liczne bitwy z wojskami bizantyjskimi w VI wieku. Przywołuje też opis Pawła Diakona o wyprawie Longobardów, których Orbini też uznaje za odłam Słowian, do Apulli pod wodzą Arioalda. Tam jeden z miejscowych książąt Rudoald miał prowadzić rokowania z nimi, po śmierci w bitwie jego brata Riona, w ojczystym słowiańskim języku. To tych zwycięskich Sławian zwano Narentanami (Nereczanami, Paganami (19). Toczyli oni wieloletnie boje z Wenecjanami i mieszkańcami Dalmacji o dominację na morzu. Longobardowie20 za czasów Agilulfa mieli wraz ze Sławianami zdobyć Padwę i Cremonę.

Ponownie odwołując się do Awentyna, Orbini pisze o zajęciu przez Słowian całej dolnej Bawarii oraz podbiciu przez jeden z ich szczepów, zwany Chorutanami (Karyntianie), części rzymskiej prowincji Noricum.

Przytacza też legendę o Lechu i Czechu, uznając ich za Chorwatów, którzy po zabójstwie jednego z towarzyszy przez Czecha zmuszeni byli opuścić swe rodzinne ziemie i udali się na Morawy. Po pewnym czasie Lech opuścił Czecha i przeszedł na Śląsk zakładając tam swoje państwo – Lechię (21).

Powołując się na Alberta Krantza, pisze, iż Pomorzanie i Kaszubi mieszkali na przybałtyckich ziemiach jeszcze przed narodzeniem Chrystusa. Francuski mnich Aimoin (Historia Francorum), żyjący na przełomie X i XI wieku, utożsamia plemię Velatabi z Wieletami (Wilcami). Natomiast Orbini, cytując Kosmografię Sebastiana Münstera, podaje, iż Herulowie i Obodryci byli zwani inaczej Wandalami. Krantz i Lazius twierdzili też, iż Odoaker był rugijskim Słowianinem. Chciałbym przypomnieć, iż i nasz Długosz wywodził go od Rusa, który z kolei miał być potomkiem Lecha. Rugię jakoś dziwnie w średniowieczu zapisywano tak samo jak Ruś, czyli Ruthenia, może więc i Długosz i wspomniani niemieccy autorzy mieli rację.

Podsumowanie

Praca Orbiniego należy do wielu zapomnianych źródeł, najczęściej pomijanych przez polskich i zachodnich historyków, gdyż jego tezy nie pasują do przyjętych paradygmatów i wizji historii skrojonej na potrzeby określonej polityki historycznej. Tym samym dzieła autorów, których on przywołuje, a przynajmniej cytowane przez niego fragmenty, traktowane są w wywodach historycznych akademików, jako mało wiarygodne przekazy, niewarte większej uwagi. Wybiórczość, stronniczość i serwilizm uczonych w kwestii pochodzenia i znaczenia Słowian w historii aż razi tutaj w oczy.

Za czasów Piotra I, praca Orbiniego, w skróconej formie i w tłumaczeniu na rosyjski dokonanym przez Sawę Lukicza Władysławicza-Raguzińskiego (serb. Сава Владиславић Рагузински, Sava Vladislavić Raguzinski) oraz z przedmową prawosławnego biskupa i intelektualisty Teofana Prokopowicza (ros. Феофа́н Прокопо́вич), została opublikowana w Petersburgu w 1722 roku. Zakonnik Paisjusz Chilendarski napisał na jej podstawie Historię słowiano-bułgarską (1762), korzystając przy tym także z pracy Wasilija Tatiszczewa (22).

Niestety wszystko, co rosyjskie uznawane jest od pewnego czasu, jako przejaw szkodliwego panslawizmu, a do worka z takim napisem wrzucane są pochopnie od jakiegoś czasu także wszelkie opracowania i poglądy słowianofilskie, jakby te dwa terminy (panslawizm i słowianofilstwo) miały być równoważne. Dlatego znajomość samego Orbiniego, jak i jego rosyjskich tłumaczeń, czy opracowań opierających się na jego pracy, jest u nas nikła lub celowo ograniczana poprzez podważanie jego wiarygodności. Ciekawe, iż tym samym krytykom nie przeszkadza rozbuchany filogermanizm w nauce, tendencyjność w doborze źródeł, gloryfikacja wybranych autorów oraz interesowność działań naukowych na rzecz jedynie słusznej wersji historii.


Mauro Orbini (domena publiczna)

Orbini miał z pewnością tendencje do nadinterpretacji, ale w jego pracy możemy znaleźć także mnóstwo istotnych informacji, które wymagają dalszych badań, mimo, iż nie są po myśli twórcom paradygmatów naukowych o naszych dziejach powstałych w okresie podboju i umacniania chrześcijaństwa na Słowiańszczyźnie, a utrwalonych w czasie zaborów Rzeczypospolitej. jeżeli uda nam się odkodować nasz umysł, programowany od najmłodszych lat i pozbędziemy się psychologicznego syndromu wyparcia wszystkich rzeczy niezgodnych z tym, co nam wkładano do głów przez lata edukacji szkolnej i w mediach, to może dostrzeżemy, iż ta historyczna układanka powinna wyglądać nieco inaczej.
Duży udział w jej przebudowie mają tacy autorzy, jak Mauro Orbini właśnie, którzy na przekór innym próbowali odzyskiwać i propagować prawdę o historii i dziedzictwie Słowian.

Tomasz J. Kosiński
18.09.2022

————————-
(16) http://chronologia.org/en/seven5/annex2.html
(17) J. Bodinus, Methodus ad facilem historiarum cognitionem, Paris 1566; por. R. Van Rooy, J. Considine: Between Homonymy and Polysemy…
(18) W podobny sposób od niszczycielskich Awarów powstało słowo awaria.
(19) Etnonim Nereczanie może oznaczać „bezpaństwowców” (*recz – rzecz, państwo). Natomiast określenie Paganie i związana z tą nazwą wyspa Pag wskazują, iż byli oni rodzimowiercami (pag < pąg / pąk – owalna osada zw. okułem lub okulnicą, nawiązująca do kręgu słonecznego i kultu solarnego popularnego u Słowian i innych ludów).
(20) Według mnie Longobaradowie to Lęgobratowie, tj. bracia Lęgów (Lęhów), a bard / bart to przekręcone brat, a nie żadna broda.
(21) Dlatego Silesia, czyli Slesia oznacza ‘z Lesów / Leszków = Lechów’.
(22) Zarcalo dvhovno od pocetka i sfarhe xivota coviecanskoga: razdieglieno, i razreyeno u petnaes razgovora, a u stoo, i pedeset dubbia, alliti sumgna poglavitieh. Vcignenieh meyu mesctrom, i gnegoviem vcenijkom. / Istomaceno iz yezikka italianskoga u dubrovacki po D. Mavru Orbinu Dubrovcaninu Opattu od S. Marie od Backe, od Reda Sfetoga Benedikta. (Zwierciadło duchowne…), 1595; Книга историография початия имене, славы и разширения народа славянского, и их цареи и владетелеи под многими имянами, и со многими царствиями, королевствами, и провинциами, 1722; Rosyjska wersja online:https://dlib.rsl.ru/viewer/01003341482#?page=1
por. http://tvoyhram.ru/stati/st96str1.html chorwacka:https://archive.org/details/KraljevstvoSlavenaMavroOrbini; serbska:https://www.ivantic.info/Ostale_knjiige/istorija/Orbini_Kraljevstvo%20Slovena.pdf; M. Opбин, Краљевство Словена, Београд 1968.

Bibliografia i netografia

Bodinus J., Methodus ad facilem historiarum cognitionem, Paris 1566.
Kosiński T.J., Bohaterowie dawnych Słowian, Warszawa 2022.
Łomonosow М.W., Возражениях на диссертацию Миллера, т. 6. М.-Л, 1952.
Madunić D., Vinko Pribojević and the Glory of the Slavs, Budapeszt 2003.
Orbini M., Il regno degli Slavi, Pesaro, 1601.
Pribojevic V., Oratio de origine sucessionibusque Slavorum, 1532.
Rastell J., A Treatise Intitled, Beware of M. Iewel, Antwerp 1566;
Van Rooy R., Considine J.: Between Homonymy and Polysemy: The Origins and Career of the
English Form Dialect in the Sixteenth Century, [w:] Anglia 2016; 134(4): 639–667.
Zarcalo dvhovno od pocetka i sfarhe xivota coviecanskoga: razdieglieno, i razreyeno u petnaes razgovora, a u stoo, i pedeset dubbia, alliti sumgna poglavitieh. Vcignenieh meyu mesctrom, i gnegoviem vcenijkom. / Istomaceno iz yezikka italianskoga u dubrovacki po D. Mavru Orbinu Dubrovcaninu Opattu od S. Marie od Backe, od Reda Sfetoga Benedikta. (Zwierciadło duchowne…), 1595.
http://chronologia.org/en/seven5/annex2.html
http://www.macedoniantruth.org/forum/showthread.php?t=1156
Müller P.L., Petrus Suffridus, [w:] Allgemeine Deutsche Biographie 25 (1887), wersja online:
https://www.deutsche-biographie.de/pnd129891738.html#adbcontent
Orbini M., Il Regno de gli Slaui hoggi corrottamente detti Schiauoni. Historia di don Mauro Orbini rauseo abbate melitense. Nella quale si vede l’origine quasi di tutti i popoli che furono della lingua slaua, con molte, & varie guerre, che fecero in Europa, Asia, & Africa. Pesaro 1601. (Google Books)
Книга историография початия имене, славы и разширения народа славянского, и их цареи и владетелеи под многими имянами, и со многими царствиями, королевствами, и провинциами, 1722.
Орбин M., Краљевство Словена, Београд 1968.
Inne wersje językowe dzieła Orbiniego online:
rosyjska: https://dlib.rsl.ru/viewer/01003341482#?page=1 / http://tvoyhram.ru/stati/st96str1.html;
chorwacka: https://archive.org/details/KraljevstvoSlavenaMavroOrbini;
serbska: https://www.ivantic.info/Ostale_knjiige/istorija/Orbini_Kraljevstvo%20Slovena.pdf

za: Tomasz J. Kosiński ” Zapomniane ‚Królestwo Słowian’ Mauro Orbiniego” 2022.

Nota o Autorze:

Tomasz Józef Kosiński. Urodzony w 1970 roku. Kielczanin. Z wykształcenia magister nauk społecznych, z zamiłowania historyk, etnolog i słowianofil. Uczeń prof. Andrzeja
Wiercińskiego, antropologa kultury. Zwolennik metody Bronisława Malinowskiego. Były wykładowca akademicki (Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach). Kierownik
i trener wielu projektów szkoleniowych. w tej chwili niezależny badacz słowiańskich dziejów, propagator wiedzy i tropiciel prawdy. Popularyzator idei regionalizmu i dawnej Słowiańszczyzny. Wydawca, redaktor, publicysta. Aktywny społecznik, założyciel i członek kilku organizacji pozarządowych, organizator imprez kulturalnych, wypraw i szkoleń. Pasjonat świadomej turystyki, licencjonowany pilot wycieczek zagranicznych, zwiedził 112 państw świata na 6 kontynentach. Żeglarz, nurek, sympatyk survivalu, slow life i off-grid. Zna dobrze kilka języków obcych. Od kilku lat czasowo mieszka na Filipinach, gdzie prowadzi ekoresort zgodnie z ideą życia blisko natury
więcej: https://kosinski.pl/

Idź do oryginalnego materiału