Zanik pamięci Morawieckiego. Warto mu o tym przypomnieć

3 dni temu

Mateusz Morawiecki, były premier i obecny poseł PiS, znów próbuje grać na emocjach, krytykując rząd w kontekście migrantów przekraczających zachodnią granicę Polski. Jego ostre słowa o „interesach Brukseli” i „taksówce Straży Granicznej” brzmią jak klasyczny populizm – chwytliwy, ale oderwany od rzeczywistości, zwłaszcza gdy przypomni się, jak za jego rządów PiS polskie wizy sprzedawano niczym towar na targu. Czyżby Morawiecki cierpiał na wygodną amnezję?

Ostatnie nagrania z Lubieszyna-Linken, gdzie patrol obywatelski zarejestrował rzekomy przerzut imigrantów z Niemiec, stały się dla Morawieckiego pretekstem do ataku. Na portalu X grzmi o „nielegalnych migrantach” i wzywa do „pogoni” za rządem, sugerując, iż Straż Graniczna działa pod dyktando Brukseli. W Brukseli sam niby „walczył o bezpieczeństwo Polski”, a teraz przedstawia się jako jedyny strażnik granic. Problem w tym, iż jego narracja pachnie hipokryzją. Za czasów jego premierostwa (2017-2023) ujawniono skandaliczne praktyki sprzedaży wiz, szczególnie przez konsulaty w Afryce i Azji. Setki tysięcy pozwoleń na pobyt wydano za łapówki, a system imigracyjny był dziurawy jak sito. Gdzie wtedy był jego zapał do „blokowania napływu”?

Morawiecki zarzuca obecnej władzy bierność, wskazując na obrazy imigrantów w Zielonej Górze czy Szczecinie. Ale czy to nie PiS, pod jego przywództwem, stworzył warunki do chaosu migracyjnego, ignorując korupcję w procedurach wizowych? Raporty, jak ten z 2022 roku, pokazywały, iż konsulowie brali tysiące euro za fikcyjne dokumenty, a rząd Morawieckiego zamiatał sprawę pod dywan, skupiając się na medialnej wojnie z Unią. Teraz udaje oburzonego, ale to on odpowiadał za nadzór nad tymi strukturami. Jego obecna retoryka to więc nie troska, a polityczny teatr.

Wideo z Brukseli, gdzie lamentuje nad „niezależnością” Straży Granicznej, tylko podkreśla jego rozdwojenie jaźni. jeżeli Straż ma być „odpowiednio wyposażona”, to dlaczego za jego rządów brakowało jej funduszy na modernizację? A może problemem nie jest sprzęt, ale brak woli politycznej do egzekwowania prawa, co PiS skrzętnie ukrywał pod patriotycznymi hasłami? Morawiecki pomija też fakt, iż granice z Niemcami to wspólna odpowiedzialność w ramach Schengen – obwinianie sąsiadów to łatwy sposób na odwrócenie uwagi od własnych zaniedbań.

Patrole obywatelskie, o których wspomina, mogą być wyrazem frustracji lokalnych społeczności, ale ich rola w rozwiązywaniu problemu jest marginalna. Morawiecki wykorzystuje je jako pałkę przeciwko rządowi, zamiast zaproponować realne rozwiązania. Jego wezwanie do „pogoni” to nie polityka, a populistyczny krzyk, który ma podgrzewać nastroje, a nie budować dialog. Tymczasem milczenie mediów „głównego nurtu”, o którym mówi, to wygodny pretekst, by uniknąć pytań o własne grzechy.

Morawiecki zdaje się zapominać, iż Polacy pamiętają skandal wizowy. Jego oburzenie na migrantów brzmi fałszywie, gdy przypomni się, kto odpowiadał za system, który ich tu wpuszczał. Zamiast szczerej refleksji, serwuje nam tanią demagogię. jeżeli naprawdę zależy mu na granicach, niech zacznie od wyjaśnienia, dlaczego za jego rządów były one tak przepuszczalne. Bez tego jego słowa pozostają pustym dźwiękiem – i to głośnym, ale niezmiennie fałszywym.

Idź do oryginalnego materiału