Prawie 40 tysięcy nowego podatku w latach 2028-2036, a potem wymiana, której wydatek to koszt, jak za nowy samochód. Brzmi jak koszmar? To nowa rzeczywistość wielu Polaków już od 2028 roku.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce
Polityczna gra o przesunięcie terminu
Po 13-godzinnych negocjacjach na szczycie w Brukseli premier Donald Tusk ogłosił sukces. Stwierdził, iż udało się wpisać do konkluzji możliwość rewizji systemu, co otwiera drogę do ewentualnego przełożenia terminu wdrożenia. Problem w tym, iż w oficjalnych dokumentach ze szczytu słowo „rewizja” w ogóle się nie pojawia.
Konkluzje mówiły jedynie o tym, iż Komisja zamierzy przyjąć środki ułatwiające wejście w życie systemu ETS2 i przedstawi „zmienione ramy wdrożenia”. To nie to samo co przesunięcie daty startu. Michał Wojtyło, analityk Instytutu Reform, otwarcie przyznał, iż słowa premiera o potencjalnym odłożeniu są zaskakujące, bo z komunikacji Komisji Europejskiej i konkluzji szczytu nic takiego nie wynika.
Wiele państw – Słowacja, Węgry, Cypr, Bułgaria – popiera polskie stanowisko. Premier Słowacji Robert Fico postuluje wspólny sprzeciw państw Grupy Wyszehradzkiej. Także Francja i Włochy wyraziły obawy dotyczące tempa transformacji energetycznej. Polityczna solidarność nie oznaczały jednak automatycznych zmian w prawie.
Ostatecznie UE oficjalnie zgodziła się na przesunięcie terminu do 2028 roku. Na razie rząd jednak nie ma programu i pomysłu na to, jak pomóc Polakom. Obiecywane są kolejne bony i programy wymiany, ale szczegółów przez cały czas brak.
Jak działa nowy system
ETS2 rozszerza unijny mechanizm handlu uprawnieniami do emisji CO2. Dotychczas obowiązywał tylko przemysł ciężki i energetykę – od 2028 roku obejmie również ogrzewanie budynków i paliwa transportowe. Firmy sprzedające węgiel, gaz ziemny, benzynę i olej napędowy będą musiały kupować uprawnienia do emisji dwutlenku węgla. Każde uprawnienie ma swoją cenę rynkową, a wszystkie koszty zostaną przerzucone na końcowego odbiorcy.
W praktyce oznacza to dodatkową opłatę klimatyczną za każdy litr spalonego paliwa czy tonę węgla. Komisja Europejska zakładała pierwotnie cenę uprawnień na poziomie 45 euro za tonę CO2. Już w 2028 roku przewiduje wzrost do 50 euro. Po połączeniu systemów ETS1 i ETS2 w 2030 roku ceny mogą skoczyć do 83-84 euro za tonę – tyle wynosi średnia cena w obecnym systemie obejmującym przemysł.
Ile zapłacą polskie rodziny
Wanda Buk i Marcin Izdebski przygotowali szczegółową analizę wpływu nowego systemu na koszty życia Polaków. Jak wynika z raportu (przewidywano, iż start nastąpi w 2027 roku), rodzina ogrzewająca dom gazem zapłaci dodatkowo 6338 zł do roku 2030. Do 2035 roku skumulowany koszt urośnie do 24 018 zł. Dla gospodarstw domowych korzystających z węgla sytuacja wygląda gorzej – odpowiednio 10 311 zł i 39 074 zł.
Najbardziej ucierpią właściciele starszych, słabo docieplonych budynków. W przypadku domów o wysokim zużyciu energii dodatkowe koszty ogrzewania gazem mogą wzrosnąć o 45 851 zł, a węglem – o 77 318 zł. To prawie 80 tysięcy złotych dodatkowych wydatków w ciągu zaledwie 8 lat.
Średnie gospodarstwo domowe emituje rocznie około 6 ton CO2 w związku z ogrzewaniem. Przy cenie uprawnień 45 euro za tonę daje to około 1200 zł rocznie dodatkowych kosztów. jeżeli cena uprawnień wzrośnie do poziomu 100 euro za tonę – jak przewidują niektóre prognozy – koszty mogą przekroczyć 2700 zł rocznie tylko za ogrzewanie olejem opałowym lub ponad 1200 zł za ogrzewanie gazem.
Benzyna też będzie droższa
System ETS2 dotknie każdego kierowcę. Według wyliczeń ekspertów ING BSK wprowadzenie opłat klimatycznych spowoduje wzrost cen paliw o 46 groszy na litrze benzyny i 54 grosze na litrze oleju napędowego. Gaz LPG podrożeje o około 21 groszy na litrze.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska przedstawia łagodniejsze szacunki – odpowiednio 29, 35 i 21 groszy. Różnica wynika z założeń dotyczących ceny uprawnień do emisji. W obu przypadkach konsekwencje dla budżetu domowego są poważne.
Rodzina posiadająca dwa samochody – benzynowy z rocznym przebiegiem 5 tysięcy km i diesla z przebiegiem 20 tysięcy km – zapłaci dodatkowo ponad 1000 zł rocznie tylko za paliwo. Dla przedsiębiorców prowadzących działalność transportową koszty będą bardziej dotkliwe i nieuchronnie przełożą się na ceny towarów i usług.
Co to oznacza dla ciebie
Jeśli ogrzewasz dom gazem lub węglem, przygotuj się na systematyczny wzrost rachunków za ogrzewanie. Od stycznia 2028 roku każdy rachunek będzie wyższy – nie przez zmianę taryf, ale przez wbudowaną opłatę klimatyczną. Nie da się jej uniknąć, dopóki korzystasz z paliw kopalnych.
Jeśli masz stary, słabo ocieplony dom, jesteś w grupie najwyższego ryzyka. Twoje rachunki mogą wzrosnąć choćby o kilkaset złotych miesięcznie w szczycie sezonu grzewczego. W skrajnych przypadkach mówimy o dodatkowych 10 tysiącach złotych rocznie dla budynków o bardzo wysokim zużyciu energii.
Szczególnie trudna sytuacja czeka około 230 tysięcy gospodarstw domowych, które w ostatnich latach skorzystały z programu „Czyste Powietrze” i zainstalowały nowoczesne kotły gazowe. Te rodziny myślały, iż inwestują w ekologiczne rozwiązanie. Za kilkanaście lat będą zmuszone do ponownej wymiany – tym razem na własny koszt.
Wymiana kotła jak zakup nowego auta
Kompleksowe przejście na pompę ciepła może kosztować od 80 do 150 tysięcy złotych – więcej niż zakup nowego samochodu z wyższej półki. Sama pompa ciepła z montażem to wydatek rzędu 50-80 tysięcy złotych. Ale to dopiero początek.
Często konieczna jest wymiana grzejników na większe (15-25 tysięcy złotych), docieplenie budynku (20-40 tysięcy złotych) oraz przebudowa instalacji centralnego ogrzewania (10-20 tysięcy złotych). Do tego dochodzi instalacja fotowoltaiczna (25-35 tysięcy złotych), bez której pompa ciepła traci większość swojej opłacalności – rachunki za prąd mogą sięgać 12-18 tysięcy złotych rocznie.
Od stycznia 2025 roku program „Czyste Powietrze” całkowicie wycofał dotacje na kotły gazowe, olejowe i węglowe. Koncentruje się wyłącznie na rozwiązaniach bezemisyjnych. Oznacza to, iż każdy, kto teraz wymieni stary kocioł na gazowy, za kilka lat będzie musiał ponownie inwestować w nowe źródło ciepła.
Systemy hybrydowe mogą uratować budżet
Istnieje rozwiązanie pośrednie, które pozwala zaoszczędzić i spełnić wymogi ekologiczne – systemy hybrydowe łączące istniejący kocioł z pompą ciepła. W takim systemie pompa ciepła pracuje przez większość sezonu grzewczego, a kocioł włącza się automatycznie tylko podczas największych mrozów.
To pozwala obniżyć koszty eksploatacji o 30-50% w porównaniu z samodzielnym kotłem, a jednocześnie zapewnia komfort cieplny choćby w ekstremalnych warunkach. Typowa instalacja systemu hybrydowego kosztuje około 60 tysięcy złotych, ale można otrzymać dotację choćby do 30 tysięcy złotych.
Systemy hybrydowe przez cały czas kwalifikują się do dotacji – w przeciwieństwie do samodzielnych kotłów gazowych i węglowych. To znacznie bardziej przystępna opcja niż pełna wymiana na pompę ciepła, szczególnie dla budynków o gorszej izolacji termicznej.
Fundusz ma pomóc, ale czy wystarczy
Unia Europejska powołała Społeczny Fundusz Klimatyczny o wartości 86,7 miliarda euro na lata 2026-2032. Polska może liczyć choćby na 50 miliardów złotych z tej puli. Środki mają być przeznaczone na dopłaty do rachunków, inwestycje w efektywność energetyczną, wymianę źródeł ciepła oraz rozwój ekologicznego transportu.
Równolegle działa program „Moje Ciepło” z budżetem 600 milionów złotych, oferujący dotacje od 7 do 21 tysięcy złotych na pompy ciepła w nowych domach. Program „Czyste Powietrze” funkcjonuje w nowej formule, skupiając się wyłącznie na technologiach bezemisyjnych.
Pozostaje pytanie, czy te środki będą wystarczające i czy faktycznie trafią do najbardziej potrzebujących. Doświadczenia z dotychczasowych programów pokazują, iż wymogi formalne i kolejki skutecznie zniechęcają wiele rodzin.
Co możesz zrobić teraz
Zostało 15 miesięcy do wprowadzenia systemu. To za mało na gruntowną termomodernizację, ale wystarczająco dużo, by podjąć podstawowe działania. Pierwszym krokiem powinno być uszczelnienie okien i drzwi – to najtańsza inwestycja (kilkaset złotych) dająca natychmiastowe efekty w postaci 10-15% oszczędności na ogrzewaniu.
Jeśli kocioł ma więcej niż 10 lat i często się psuje, warto rozważyć przejście na system hybrydowy, póki można jeszcze otrzymać dotacje. Dla młodszych kotłów rozsądną strategią jest systematyczne odkładanie 400-600 złotych miesięcznie na przyszłą wymianę.
Właściciele starych, nieocieplonych domów znajdują się w grupie największego ryzyka. W ich przypadku priorytetem powinno być pozyskanie dofinansowania z dostępnych programów na termomodernizację – to znacznie obniży przyszłe koszty eksploatacji. Docieplenie budynku może zmniejszyć zużycie energii choćby o 40-50%, co bezpośrednio przełoży się na niższe rachunki.
Najważniejsze: nie panikuj, ale też nie ignoruj zbliżających się zmian. Mamy jeszcze czas na przygotowanie, ale im szybciej zaczniesz działać, tym mniej bolesne będą konsekwencje największej transformacji energetycznej w historii Polski.

4 godzin temu














