Zamiast bigosu „Prince Polo” – Trzaskowski znów się ściga z Komorowskim

2 tygodni temu

Przez jakiś czas Polacy zapomnieli o tym, iż Rafał Trzaskowski był porównywany z Bronisławem Komorowskim i nazywany „Bronkiem 2.0”. Powód porównania to seria wpadek prezydenta Warszawy, jako żywo przypominających „wyczyny” Bronisława Komorowskiego. Wszystko zmieniło się w czwartek 3 kwietnia 2025 roku, gdy Rafał Trzaskowski potwierdził wyborcom, iż ma niemniejszy potencjał od swojego starszego kolegi i potrafi się koncertowo ośmieszyć.

Zanim jednak przejdziemy do historii związanej z „Prince Polo”, która już na zawsze zostanie z Rafałem Trzaskowskim, wypada przypomnieć jak to było w przypadku oryginalnego Bronka, co pozwoli łatwiej zrozumieć dlaczego śmiech wyborcy jest zabójczy dla polityka. Kampania prezydencka z 2015 roku opierała się na jednej wielkiej sensacji i takiej samej kompromitacji. Sensacją był brawurowy debiut Andrzeja Dudy, który w tamtym czasie robił olbrzymie wrażenie i choćby przeciwnicy przyznawali, iż kampania kandydata PiS jest skrojona w najlepszym amerykańskim stylu. Po drugiej stronie nie dało się nie zauważyć jednej wielkiej kompromitacji w wykonaniu Bronisława Komorowskiego, ówczesnego prezydenta ubiegającego się o drugą kadencję.

Minęło dziesięć lat i przez cały czas trudno odpowiedź na pytanie jak to możliwe, iż urzędujący prezydent z poparciem ponad 60 procent, w ciągu kilku miesięcy nie tylko stracił całą przewagę, ale jeszcze stał się pośmiewiskiem. Bronisław Komorowski był doświadczonym politykiem i szczególnie przed objęciem stanowiska Prezydenta RP nie dawał większych powodów do żartów na swój temat, wręcz przeciwnie zdarzało mu się dowcipnie podsumować oponentów. Wszystko się zmieniło, gdy Komorowski objął najwyższy urząd w państwie i prawdopodobna przyczyna tej nagłej zmiany jest bardzo prosta – prezydentura przerosła pana Bronka.

Pierwsze sygnały, iż Bronisław Komorowski założył garnitur nie na swoją miarę popłynęły z USA, w czasie wizyty w gabinecie Baracka Obamy. Kuriozalna opowieść Komorowskiego o polowaniu, która miała być alegorią bezpieczeństwa i ochrony państwa, stała się przedmiotem kpin i została zapamiętana jako „bigosowanie”, czyli opowiadanie dowcipów w stylu wujka z wesela. Potem nastąpiła cała seria podobnych i jeszcze gorszych wpadek, od wchodzenia na stołek w japońskim parlamencie, po „macanie kur na Mazurach”. Sztab Komorowskiego próbował desperacko ratować prezydenturę, ale pomysł zatrudnienia suflerki dobił kampanię śmiesznością i tak pewny zwycięzca zaliczył bolesną porażkę.

Rafał Trzaskowski nie ma aż takiej przewagi sondażowej, jaką miał Bronisław Komorowski, ale zdecydowanie dotrzymuje mu kroku w „bigosowaniu” i „macaniu kur”. Dobitnym tego przykładem jest historyjka o „Prince Polo”, jeden do jednego przypominając łowiecką „alegorię” Bronisława Komorowskiego:

Rafau Prince Polo pic.twitter.com/xkKf81quLv

— Marek Grzelak (@marczyq) April 3, 2025

Po pierwsze Trzaskowski przedstawiany jako poliglota kaleczy nazwę batonika i w dodatku nie wie o czym mówi, bo legendarne „Prince Polo” dawno nie jest polskim produktem, po tym jak koledzy partyjni wiceprezesa PO sprzedali większość polskich fabryk. Po drugie rozmowa o bezpieczeństwie polskich granic sprowadzona do „Prince Polo” wywołałaby u Donalda Trumpa jeszcze większą konsternację niż u Barcka Obamy wywołało polowanie na dzikiego zwierza. Po trzecie każdemu zdarza się coś palnąć, zwłaszcza przy takiej intensywności wystąpień publicznych, ale to nie było spontaniczne wystąpienie, tylko wyreżyserowane, co pokazuje jak niedojrzałym politykiem jest Trzaskowski. Słowem kolejny kandydat PO usiłuje założyć garnitur, który jest dla niego o kilka rozmiarów za duży.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Idź do oryginalnego materiału