Jeśli w kajdanki zakuwają już byłego co prawda, ale jednak rzecznika prezydenta Dudy, no to Święczkowski ma rację: w Polsce trwa zamach stanu w najlepsze. Żadnych kurwa świętości, patrioci na kolanach, reżim Tuska jeńców nie bierze, nie pierdoli się za bardzo i aż strach pomyśleć co to będzie działo się dalej, jak chłopcy się rozzuchwalą i czy na przykład samego Dudę nie zechcą zapuszkować jeszcze przed upływem jego kadencji. No a umówmy się, iż byłoby za co, oj było. Jednym słowem jest zamach stanu, jebać wszystkie immunitety i autorytety. Prezydent, rezydent, rewident, chuj, dupa, skorupa, jedziemy po całości bez litości i miłości.
Ale póki co, za jajka chwycono, jak czytam, obywatela (jeszcze obywatela, bo za chwilę może stracić prawa) Błażeja Spychalskiego. Piękne nazwisko, poniekąd zobowiązujące. Nota bene zauważcie Moi Drodzy, pewien powiedziałbym fenomen, choćby zasadę, iż im gorsza kurwa i złodziej, tym ładniej, czyściej polsko rzekłbym, się nazywa. Jak nie Romanowski, to Spychalski, jak nie Sobolewski to Kowalczyk, no może Obajtek, a zwłaszcza Mejza, to tak mało swojsko brzmią. Mejza kojarzy się z Łajzą, słusznie zresztą, ale już Matecki całkiem spoko jest, a kurwiszon jak się patrzy, iż świecą takiego chuja szukać. No, ale to tylko taka uwaga na marginesie.
Wracając zaś do Spychalskiego, taki z mordy wydawałoby się chuju-muju, ciepłe kluchy, potencjalna parówa (jeśli domyślacie się o co mi chodzi), a nawywijał jak się patrzy. Ja tam wszystkich szczegółów nie znam, bo niby po co, ale wygląda na to, iż chujek kupił sobie dyplom MBA u rektora Czarneckiego oczywiście, w tym słynnym Collegium Humanum, i to jest transakcja, która najpewniej nie zakończy się zwykłym kolegium.
W komunikacie ładnie to sformułowano, a mianowicie, iż pan Błażej wręczył rektorowi Pawłowi Czarneckiemu łapówkę (tzw. „korzyć majątkowa”), w zamian „za uzyskanie poświadczającego nieprawdę dokumentu w postaci świadectwa ukończenia przez Błażeja S. oraz Sandrę S. studiów podyplomowych”, oraz obiecał, powołując się na swoje wpływy, osiągnięcie przez pana Czarneckiego różnego typu innych „korzyści osobistych”.
I tak, posługując się potem owym lewym, czyli całkowicie fałszywym dokumentem, załatwił sobie (ze wsparciem Dudy) intratne bardzo stanowiska w kilku państwowych spółkach, i umówmy się, nie za średnią krajową.
U wspomnianego tu Obajtka, był doradcą (gruba kasa, gruba), wiceprezesował w spółce gazowej, uchodził za eksperta w radzie nadzorczej spółki Unipetrol w Czechach (z grupy Orlen oczywiście). Patrzcie, jeden lewy dokument a ile korzyści. I teraz dziwi się chłop, iż go przymknęli, tłumacząc naiwnym, których niestety w Polsce pod dostatkiem, iż to zemsta za jego aktywność jako komentatora recenzującego poczynania władzy. Mówi, iż to skrajnie polityczna i nieodpowiedzialna szopka wokół nich.
Owa wspomniana w komunikacie prokuratury Sandra S. czyli Spychalska, to oczywiście żona naszego bohatera, też niezła numerantka i ze swojego lewego dyplomu korzystała na wszelkie możliwe sposoby. Po pierwsze ubiegając się o robotę w Banku Gospodarstwa Krajowego (to tam, gdzie do niedawna prezesowała kochanica Morawieckiego Beata M-Z), poza tym wyłudzała nienależne jej wynagrodzenie, będąc członkiem (bez uprawnień i na podstawie tego samego fałszywego dyplomu) rady nadzorczej pewnego wojskowego biura a także szpitala w Zabrzu. Coś może pominąłem, ale to już nieistotne.
Blażejek nasz kochany, był jak pamiętamy rzecznikiem prezydenta (panie, wymaż go najszybciej z naszej pamięci), od roku 2018 do roku 2021. Wtedy to załatwiał sobie ów dyplom, dając ową łapówę i powołując się na tzw. wpływy, to znaczy on wszystko załatwi jak będzie trzeba. Potem był tak zwanym doradca społecznym Dudy, bo było go już na to było stać. Kancelaria dudzia, wobec swojego byłego prominentnego pracownika, nabrała teraz wody w usta, iż niby gościa nie znają, słabo kojarzą, z twarzy to ktoś w ogóle im nieznany wręcz, ale może jednak ktoś taki tu był , więc brnąc dalej na wszelki wypadek twierdzą, iż „nic nie wskazuje na to, by sprawa miała w jakikolwiek sposób dotyczyć działań Spychalskiego związanych z pracą jako rzecznika czy doradcy prezydenta”.
Trzeba przyznać, iż pomimo kończącej się kadencji, poczucie humoru ich nie opuszcza. A iż Duda dzwonił do Obajtka z komunikatem: „Daniel daj robotę temu chłopakowi, bo to porządny i uczciwy gość, żadna brudna pała”, no to oczywiście nie ma najmniejszego znaczenia, najpewniej ja tę plotkę na poczekaniu wymyśliłem. Nie wdając się już w przydługie być może rozważania, czekam teraz z utęsknieniem, kiedy to okaże się, iż na przykład ten cały doktorat Dudy z prawa, to pic na wodę fotomontaż, papier kupiony za kasę pożyczoną od ojca Jana, i powoływaniem się na jego wpływy, co z drugiej strony wcale nie oznacza, iż oskarżam pewien szacowny krakowski uniwerek o handel dyplomami, acz pamiętajcie moi drodzy, iż choćby w najlepszej rodzinie, czasami znajdzie jakaś czarna owca, mimo iż nic na to nie wskazuje. Wiec nigdy nic do końca nie jest pewne. Jakby nam tak zapuszkowali Andrzeja to dopiero byłyby zamach stanu.