„Zaginieni” mieszkańcy. Co zmieni się w opłatach za śmieci?

1 godzina temu
Zdjęcie: „Zaginieni” mieszkańcy. Co zmieni się w opłatach za śmieci?


Aż 15 procent osób zameldowanych w Puławach nie płaci za wywóz śmieci. Szacuje się, iż w tym roku do systemu samorząd będzie musiał dołożyć około 3 milionów złotych. Stąd projekt uchwały zawierający zwiększenie opłat zaproponowany na wczorajszej (27.11) sesji.

„Dążymy do tego, by system się zbilansował”

– Dążymy do tego, by system się zbilansował – przekonuje kierownik Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Puławy, Sylwia Żądełek. – Zaproponowaliśmy podwyżkę obowiązującej stawki opłaty. Nie zaproponowaliśmy zmiany metody. Chcielibyśmy podnieść stawkę opłaty z 30 zł na 37 zł po to, żeby pokryć koszty funkcjonowania systemu gospodarowania odpadami komunalnymi.

– Podwyżka o 7 zł, która została zaproponowana, nie przeszła przez Radę – mówi Mariusz Wicik, przewodniczący Rady Miasta Puławy. – Mam nadzieję, iż już 4 grudnia, w czwartek, Rada na Komisji Gospodarki wypracuje taką formę uczciwej opłaty za śmieci, która system po pierwsze uszczelni, ale przede wszystkim będzie uczciwa dla wszystkich mieszkańca.

– Powinien tyle płacić ten, kto aktualnie mieszka, bo rzeczywiście jest dużo osób zameldowanych, które nie płacą – mówią mieszkańcy. – Myślę, iż powinno być od mieszkania i z metrażu. To by było najbardziej sprawiedliwe, bo mieszka pięć czy sześć osób, a deklaracja jest tylko na jedną osobę. A od metrażu, jak ja mieszkam sama, mam duży metraż, pozostałam sama, dzieci odeszły, mąż umarł, to co? To też niesprawiedliwie.

Jak można uszczelnić ten system?

– To raczej reguluje ustawa. Jest kilka dostępnych metod ustalania opłaty – wskazuje Sylwia Żądełek. – Metoda od powierzchni zajmowanego lokalu. Podwaliną tej metody było założenie, iż im większy metraż, tym status właściciela tej nieruchomości wyższy i większa ilość produkowanych odpadów. Metoda od tak zwanej osoby, czyli osoby zamieszkującej daną nieruchomość. Jest metoda od ilości zużytej wody. U podstaw tej metody jest założenie, iż ilość wody jest proporcjonalna również do liczby osób zamieszkujących daną nieruchomość. Jest to metoda mierzalna. I ostatnia metoda – od gospodarstwa domowego, czyli niezależnie od tego, ile osób mieszka, ile odpadów wytwarza, w związku z tym płaci się tyle samo.

Która metoda jest najbardziej sprawiedliwa?

– Za najbardziej sprawiedliwą uważana jest metoda od osoby, ale jest to też metoda, która jest deklaratywna i najłatwiej jest tutaj ukryć liczbę osób – mówi Żądełek.

Czy można w takim razie jakoś znaleźć osoby nieujęte w systemie?

– Miasto Puławy cały czas poszukuje tych osób „zaginionych” w mieście. Prowadzimy kontrole krzyżowe, szukamy tych osób, których nie ma na podstawie tych danych, które są dla nas dostępne. Więc cały czas ta weryfikacja złożonych deklaracji się odbywa – zapewnia Żądełek.

– Funkcjonujące w Polsce możliwości systemów za odbiór odpadów komunalnych w żadnym przypadku nie są idealne – mówi Tomasz Wadas, prezes Zarządu Zakładu Usług Komunalnych w Puławach. – Zawsze ktoś zapłaci więcej, zawsze ktoś zapłaci mniej. My płacimy coraz większe opłaty marszałkowskie, czyli opłaty za korzystanie ze środowiska. Ogłaszamy również przetargi na odbiór odpadów, których nie zagospodarowujemy u siebie. Albo to są odpady, jakie nie posiadając spalarni, musimy przekazać innemu przedsiębiorcy, który zagospodaruje to w odpowiedni sposób. I są pozostałości z sortowania, za które jeszcze rok temu płaciliśmy 570 zł, a w tym roku płacimy już niemal 700 zł za każdą tonę przekazanego odpadu na zewnątrz.

– Myślę, iż powinni tak zrobić, żeby po prostu było sprawiedliwie – mówi jedna z mieszkanek Puław.

Problem w tym, iż idealnego i sprawiedliwego systemu dla wszystkich jeszcze nie wymyślono.

W grudniu okaże się, jaki sposób naliczania opłat zaakceptują puławscy radni. Na razie za odpady segregowane każdy mieszkaniec nieruchomości płaci po 30 złotych – o ile oczywiście płaci, bo – jak słyszymy – jest z tym różnie.

ŁuG / opr. WM

Fot. pixabay.com

Idź do oryginalnego materiału