żagiew – żydowscy agenci gestapo

1 rok temu

ŻAGIEW – ŻYDOWSCY AGENCI GESTAPO

Żagiew, Żydowska Gwardia Wolności – kolaboracyjna organizacja żydowska w getcie warszawskim, powołana pod koniec 1940 roku przez żydowski referat Gestapo z członków Grupy „13” do infiltrowania żydowskich i polskich organizacji podziemnych, w tym niosących pomoc Żydom.

„Żagiew” pozostawała w ścisłej konspiracji udając grupę przemytniczą, dzięki czemu mogła kontrolować kanały przerzutu żywności do getta. Według różnych opinii zajmowała się też szmalcownictwem, tropiąc i wydając Niemcom Żydów ukrywających się w tzw. aryjskiej części Warszawy. Agenci „Żagwi”, uznawani przez Niemców za najbardziej wartościowych, posiadali wydane przez Gestapo pozwolenie na broń.

Od początku zwalczana przez Żydowską Organizację Bojową i Żydowski Związek Wojskowy. Rozbita na początku 1941 roku gwałtownie została odtworzona. W czasie powstania w getcie, straciło życie większość członków „Żagwi” – według niektórych relacji ocalał jej przywódca, Abraham Gancwajch.

Abraham Gancwajch (urodzony w Częstochowie, zmarł prawdopodobnie w 1943 roku w Warszawie) – nauczyciel, dziennikarz, działacz syjonistyczny w ramach Ha-Szomer Ha-Cair. Kolaborant hitlerowski pod okupacją niemiecką, agent Gestapo.

Gancwajch uzyskał tradycyjną żydowską edukację, miał choćby dyplom rabina. Przed wojną był nauczycielem hebrajskiego i działaczem syjonistycznym. Zajmował się również dziennikarstwem współpracując z prasą lokalną m.in. jako korespondent z Belgii. W Wiedniu był współpracownikiem antyhitlerowskiego periodyku, w którym był specjalistą od spraw żydowskich. Wśród współpracowników pisma był jego przyjaciel, niejaki Wilhelm Ohlenbusch, będący szpiegiem niemieckim.

Wilhelm Ohlenbusch (urodzony 28 grudnia 1899 roku, zmarł w 1997 roku – kierownik wydziału propagandy w urzędzie dystryktu warszawskiego, powołany 1 lutego 1941 roku na prezydenta głównego wydziału propagandy (niem. Haupteilung Propaganda) w rządzie Generalnego Gubernatorstwa podporządkowanego Ministerstwu Propagandy Rzeszy (niem. Propagandaministerium) w uproszczeniu PROMI.

Po zajęciu Austrii przez Niemcy w 1938 roku Gancwajch przyjechał do Łodzi, gdzie wydawał pismo „Wolność” prenumerowane przez wielu Żydów. Po zajęciu Łodzi przez Niemców wszyscy abonenci „Wolności” zostali zatrzymani jako antyhitlerowcy; Gancwajch nie został aresztowany, ale Wilhelm Ohlenbusch zabrał go do Warszawy. Dzięki przyjaźni z Ohlenbuschem otrzymał rozmaite koncesje, m.in. na administrowanie ponad 100 budynkami, otrzymał też licencję na jedyne w getcie biuro afiszowe. Nie musiał nosić opaski z gwiazdą Dawida, w każdej chwili za zgodą Gestapo mógł z getta warszawskiego przejść na stronę aryjską; udawał tam członka żydowskiego ruchu oporu (był założycielem i przywódcą tzw. Grupy „13” oraz organizacji „Żagiew”). Jego osobistym przyjacielem był dr Schober z władz dystryktu.

Wyrok na niego wydało żydowskie i polskie podziemie, jednak nie udało się go wykonać. Prawdopodobnie został zabity przez Niemców w 1943 roku, ale jego los nie jest znany. Plotki o jego losach powojennych (miał rzekomo współpracować z NKWD albo wyemigrować do Izraela) nie zostały potwierdzone.

Istniało ponadto szereg żydowskich placówek gestapowskich, podległych bezpośrednio kierownikowi referatu żydowskiego w gestapo Karlowi Brandtowi, mieściły się one m.in. w Warszawie przy ul. Leszno 13 i Leszno 14.

Wiedza o działalności „Żagwi” żydowskich agentów Gestapo wewnątrz warszawskiego getta, jak również wspomagana przez nich grupa szmalcowników nie została dotąd udostępniona polskiej i światowej opinii publicznej.

Kolaboranci żydowscy czyhali na Polaków nielegalnie przedostających się z ich pomocą do getta, aby wymusić od nich okup. Tymi szmalcownikami byli głównie żydowscy szmuglerzy, wśród których dominowali tragarze, oraz działający z nimi w zmowie żydowscy policjanci.

Obstawiali oni gmachy sądów, mury i różne przejścia do getta. Zdarzały się wypadki wydawania tych Polaków Niemcom, gdy nie mieli się oni czym wykupić. Np. Jan Nowakowski szmuglujący do getta na polecenie ojca prasę, żywność, czasem amunicję, został złapany przez policje żydowską i wydany Niemcom. Było to na początku kwietnia 1943 roku. Żandarm niemiecki widząc, iż jest to 14 letnie dziecko ulitował się, skrzyczał go i kopniakiem wyrzucił za bramę. Prawie nic nie wiadomo do dzisiaj o „Żagwi”, za wyjątkiem tego, iż istniała i iż kilku zdrajców zastrzelono.

Kolaboracja i zdrada wśród Żydów, przybrała większe rozmiary z chwilą zamknięcia getta i powołania do życia żydowskiej policji porządkowej. Na wyższym szczeblu zdrady własnego narodu stali żydowscy agenci gestapo. Przy Leszno 14, szefami byli Kohn i Heller (zausznicy Karla Brandta) a drugą placówką przy Leszno 13 dowodził Gancweich i kpt. Dawid Sternfeld. Leszno 14 zakamuflowane było jako przedsiębiorstwo przemysłowe, m.in. ich były tramwaje konne zwane konhellerkami, zaś Leszno 13 jako placówka policji przemysłowej występującej pod różnymi nazwami np. Urząd do Walki z Lichwą i Spekulacją, albo Urząd Kontroli Miar i Wag, Oddział Rzemiosła i Handlu, Biuro Kontroli Plakatów, Oddział Pracy Przymusowej a choćby Pogotowie Ratunkowe i inne. Specjalnie ożywioną, szeroką i szkodliwa działalność prowadziła placówka położona przy ul. Leszno 13, zwana popularnie „trzynastką”. Spośród specjalnie dobranego elementu z „trzynastki” i osobistych agentów Brandta, powstała w końcu 1940 roku organizacja „Żagiew”.

Organizacja ta dostała zadanie penetrowania wszystkich przejawów życia w getcie, z agendami gminy włącznie. Miała obserwować szczególnie akcję zorganizowanego szmuglu, by w ten sposób rozpoznać źródła polskiej pomocy dla getta i tą drogą dojść do organizacji konspiracyjnych, wspierających getto.

„Żagiew” prowadziła również przemyt żywności, a adekwatnie tylko go udając, przy przerzucaniu bowiem ich transportów, zawsze widziało się w pobliżu policję granatową lub choćby patrol żandarmerii dla asekuracji, chcieli zatem wobec Żydów grać rolę grupy o charakterze przemytniczo-konspiracyjnym. Pozyskawszy tą drogą zaufanie niektórych naiwnych ludzi, usiłowali montować rzekomo jakąś organizację wojskową. Zdradziły ich jednak kontakty ze Sternfeldem i z jednym z jego oficerów w stopniu podporucznika. Zdołali początkowo wciągnąć do tej organizacji kilkudziesięciu młodych ludzi. Tych nowo zwerbowanych, Żydowski Związek Zbrojny (ŻZW) uprzedzał o prawdziwych celach „Żagwi” i dużo „uczciwych ” zdołano z niej wycofać. Ci , co pozostali na służbie ” pomimo ostrzeżeń ” ponieśli zasłużona karę. A „Żagiew” ilościowo rosła, dawała korzyści materialne. Pierwsze uderzenie w „Żagiew” odbyło się na przełomie 1940/41 roku. Po zastrzeleniu, bądź zabiciu nożem kilku jej członków, organizacja rozleciała się i przestała przejawiać swą działalność. Drugi rzut „Żagwi” przystąpił jednak do pracy wiosną 1941 roku, bowiem Niemcy żądali istnienia tej organizacji. Po rozpoznaniu ich działalności, ŻZW i kilku oficerów Organizacji Wojskowej – Kadry Bezpieczeństwa (OW-KB) przystąpiło w drugiej połowie 1941 roku do ponownego uderzenia, częściowo tylko skutecznego. Pojedynczych gorliwych żagwistów zlikwidowano w międzyczasie. W maju 1942 roku przyszedł rozkaz z Komendy Głównej włączenia się do końcowego etapu akcji likwidacyjnej „Żagwi”, do pracy wywiadowczej wewnątrz getta. Praca „Żagwi” przybrała wtedy bowiem dość niebezpieczne rozmiary. Wpadło wówczas i zostało aresztowanych kilku szeregowych członków ŻZW. Widać było, iż żagwiści węszą coraz skuteczniej. Wpadł w końcu późną wiosna 1942 roku Kosieradzki, a z nim podręczny magazyn broni. Ażeby nie demaskować się w oczach getta kontaktami z „trzynastką” lub Befehlstelle Karla Brandta (Żelazna 103), „Żagiew” udoskonaliła metody swej pracy. Agenci „Żagwi” zaczęli przekazywać meldunki i donosy swym mocodawcom nie w getcie, ale w kilku punktach rozrzuconych w Warszawie. Znajdowały się one między innymi na Poczcie Głównej, w kawiarni Rival (Plac na Rozdrożu, w pobliżu al. Szucha) oraz w sklepie z tekstyliami, mieszczącym się przy ul. Mazowieckiej 7 na I piętrze od frontu. Żydowscy agenci gestapo chodzili do pracy na tzw. placówki i w drodze powrotnej do getta składali tam swoje meldunki. Wielu z nich miało choćby specjalne przepustki, uprawniające do swobodnego poruszania się po terenie całej Generalnej Guberni, gdyż jako fachowcy byli używani do prac również w innych miastach, np. niejaki Meryn z Sosnowca, czy Grajer były fryzjer i restaurator z Lublina, znany zausznik Hoeflego, ściągnięty przez niego do Warszawy w lipcu 1942 roku. Mieli oni wydane przez gestapo pozwolenia na broń, w okładkach koloru pąsowego oraz pistolety służbowe, co zostało stwierdzone już w końcu 1940 roku, przy likwidacji pierwszego rzutu „Żagwi”. Likwidacja drugiego rzutu trwała cały rok i chociaż przynosiła raz większe, raz mniejsze efekty, to jednak nie została zakończona.

Likwidację trzeciego rzutu przerwała latem 1942 roku wielka akcja likwidacyjna Hoeflego (22.07 do 13.09.1942 roku)

Za okres likwidacji czwartego rzutu „Żagwi” należy przyjąć czas od września 1942 roku do kwietnia 1943 roku. Niedobitki „Żagwi” trudniące się szmalcownictwem, były likwidowane przez OW-KB choćby w czasie Powstania Warszawskiego, jak np. Bursztyn-Wiśniewski, dyrektor szopu Hoffmana. Wypada dodać, iż w tym okresie około 300 agentów Gestapo – żagwistów mieszkało stale na terenie budynku Gestapo w al. Szucha 11, skąd wychodzili „do pracy” w Warszawie, bądź na wyjazdy terenowe, gdzie pod szyldem prześladowanych Żydów wślizgiwali się do oddziałów partyzanckich dla ich rozpoznawania i wydawania; specjalizowali się oni w tropieniu Żydów w aryjskiej części Warszawy. Dostęp do nich i ich likwidacja były bardzo trudne. (…)

(…) Chociaż akcje ŻZW i ŻOB (Żydowskiej Organizacji Bojowej) mobilizowały ludzi zdrowych moralnie, to jednak nie przełamały otępienia i zastraszenia ogółu społeczności getta. Bazując na takiej postawie Żydów „Żagiew”, nie została niestety rozbita doszczętnie. Wszelkiego rodzaju uderzenia ŻZW w tę organizację miały szczególne nasilenie po akcji styczniowej 1943 roku i trwały aż do samego powstania w getcie. W czasie powstania udało się żołnierzom ŻZW i ŻOB dopaść i zlikwidować jeszcze kilku zdrajców, ale dużo ich zostało, czego dowodem m.in. były wydane Niemcom bunkry bojowców, w tym i Anielewicza, co potwierdzili sami Żydzi. „Praca” ocalałych żagwistów nie skończyła się z upadkiem powstania. Byli oni Niemcom przez cały czas potrzebni, tym razem do pomocy w wyłapywaniu Żydów ukrywających się nie tylko w Warszawie, ale i w całej Generalnej Guberni. Żagwiści byli też wykorzystywani przez Gestapo, jako prowokatorzy, wdzierający się podstępnie w szeregi polskich organizacji podziemnych. To właśnie m.in. żagwiści i inni żydowscy szmalcownicy i zdrajcy, byli winni większości śmierci ukrywających się Żydów, a tym samym winni byli śmierci ukrywających ich Polaków.

21 lutego 1943 roku wykonano na kilku żydowskich gestapowcach wyroki śmierci,

na Leonie Skosowskim („Lolek” ” został wtedy ranny), Pawle Włodowskim, Areku Weintraubie, Chaimie Mangelu i Lidii Radziejowskiej. 28 kwietnia 1943 roku na ul. Warmińskiej zlikwidowano Luftiga ” Żyda, agenta gestapo, który pracował jako tłumacz w warsztacie kolejowym na Pradze. Powszechnie znana afera Hotelu Polskiego , też jest dziełem żydowskich zdrajców. Główny agent naganiacz Leon Skosowski i Adam Żurawin ( żyją w USA) wpajali w swych współwyznawców przekonanie o specjalnym propagandowym, wypuszczeniu ich do państw neutralnych. Działali na polecenie Gestapo Hahna i Brandta, ściągnęli około 2000 bogatych Żydów mających za ogromne pieniądze kupić paszporty zagraniczne. Niemcy ich ograbili i pomordowali (część wysłali do obozów), nielicznych wypuścili, w tym kilkudziesięciu swoich agentów dla działań propagandowych na rzecz Niemiec. Przechodzili ci Żydzi przez luksusowy obóz w Bergen Belsen i Vittel we Francji, oczekując na wymianę za towary z USA, byli internowani, ocaleli (a rząd polski na emigracji posyłał im pomoc!!).

Ilość Żydów agentów Gestapo była tak duża, iż działalność ich zaczęła obejmować nie tylko dzielnicę aryjską Warszawy, ale i całą Generalną Gubernię. Stali się oni szczególnie niebezpieczni przez perfidne przybieranie maski ludzi prześladowanych i szukających pomocy u Polaków. Zdrajcy ci, gwałtownie zaczęli zapełniać listy zdemaskowanych agentów gestapo, zestawiane przez Armię Krajową i inne polskie organizacje. Wyroki na nich zaczęły się sypać na terenie całej Generalnej Guberni. Wiadomo było o działaniu zdrajców we wszystkich skupiskach żydowskich. Np. w Krakowie działali dwaj znani agenci gestapo Żydzi Zeligner i Forster. Forster zdołał choćby zmontować szeroko rozgałęzioną siatkę konfidentów. Po likwidacji getta krakowskiego (23 marca 1943 roku) pojawiły się jesienią 1943 roku w Krakowie, dwie zorganizowane grupy Gestapo, rekrutujące się z Żydów. Specjalizowały się one w wykrywaniu ukrywających się Żydów w tzw. aryjskiej części miasta. Pierwszą taką zbrodniczą grupę stanowili: Diamand, Julek Appel, Natan Weissman i Stefania Brandstatter-Poklewska, a drugą: Forster, Marta Purec-Porzecka, Rosen, Goldberg, Loeffler, Kleinberger, Kerner, Pacanower, Rotkopf, Taubman, Weininger i wielu innych. Większość z nich ” jako w końcu bezużytecznych ” zlikwidowało gestapo.

W końcu sami Niemcy mieli ich dość i 24.05.1942 roku urządzili nocną rzeź kierownictwu „13”. Szefowie Gancweich i Sternfeld uratowali się ucieczką, ale zabici zostali ich najbliżsi współpracownicy: Lewin, Mendel, Gurwicz, kuzyn Gancweicha Szymonowicz. Po tym sprawa przycichła i żydowska policja przez cały czas pełniła zdrajczą służbę. Dotarcie do takich z wyrokiem było bardzo trudne, dlatego przeważnie dożyli do 1943 roku. Mniej ważni zdrajcy szybciej doczekiwali się kary. Np. były bokserski mistrz Polski Rotholc ” popularny „Szapsio” tak dokuczył ludziom swą pałką policjanta, iż na prośbę samych Żydów dostał karę ciężkiej chłosty, która egzekwował na nim członek oddziału Teodor Niewiadomski.

Zdrajców z getta warszawskiego było około 10 000 osób. Z tego w policji było (rotacyjnie) ok 2500. Specjalnych agentów Gestapo i „Żagwi” było ponad 1000 osób. W kolaboracyjnej Gminie Żydowskiej było ponad 6000 osób; z tego za szczególnie zdrajczych, biorących udział w specjalnym wyzysku i ekonomicznym wyniszczeniu narodu, w wyniszczaniu przesiedleńców i skazywaniu ich na śmierć głodową uważano co najmniej 2500 osób. Te 10 000 stanowiło w 1940/41 ok 2% ogółu społeczności getta; zaś w skali krajowej dochodziło do tego dziesiątki tysięcy ludzi, gdyż byli oni w każdym getcie. Wywodzili się oni ze sfer zamożnych, plutokracji, inteligencji, pracowników policji. Im mniejsze getto tym procent zdrajców był większy. Nie ma możności ustalenia ich liczby, skoro sami Żydzi i Żydowski Instytut Historyczny Ich ukrywają, skoro Kneset w 1950 roku uchwalił nie pociąganie ich do odpowiedzialności karnej.

Historiografia „Żagwi” znajduje się w zasobach archiwalnych Żydowskiego Instytutu Historycznego, nie została jednak dotąd upubliczniona.

„Warszawska Gazeta” luty 2012 r.

Dokumenty, źródła, cytaty:

http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BBagiew_%28organizacja%29

http://pl.wikipedia.org/wiki/Abraham_Gancwajch

http://groups.google.com/group/soc.culture.polish/browse_thread/thread/a05dbc1e48812bff

http://jedwabne.blox.pl/html/1310721,262146,21.html?287050=

Tadeusz Bednarczyk. „Życie codzienne warszawskiego getta” ( wyd. Ojczyzna Warszawa 1995)

0
Idź do oryginalnego materiału