Elektorat partii Jarosława Kaczyńskiego jest zabetonowany. Nie przyjmuje do wiadomości niczego, co kompromituje lub stawia w złym świetle polityków PiS. Ignoruje takie informacje. Relatywizuje, iż to prowokacja lub kłamstwo „drugiej strony”, a część choćby ich nie zna, bo świadomie ograniczyła się tylko do przekazu z Nowogrodzkiej. No, bańka, choć może bardziej adekwatne byłoby określenie kula ze stali, gdyż bańkę przecież łatwo przekłuć. Zwolennicy PiS nie są jednak wyjątkiem.
Wyborcy pozostałych partii, choć bardziej wobec nich krytyczni, też tworzą podobne hermetyczne grupy i internetowe bańki. Kto nie swój, ten wróg. Swoim się wiele wybacza, a wrogów – to oczywisty mechanizm – nienawidzi i nimi pogardza. Często dehumanizuje. Wrogiem może stać się też swój, jeżeli wyrazi opinię choćby nieco odbiegającą od ogólnie przyjętego wzorca w bańce. Koszmar.
Internetowe bańki tworzą nowe, przenikające się zbiory
Ktoś powie, iż na szczęście są jeszcze rozsądni, czyli wyborcy niezdecydowani, którzy podejmują decyzje nie pod wpływem plemiennych emocji. Tyle, iż nie jest powiedziane, iż oni nie są zafiksowani na innym punkcie. Bo internetowe bańki polityczne są może najbardziej zauważalne, ale pozostało wiele innych. Antyszczepionkowa, antyukraińska, antysemicka, antyniemiecka, antyimigrancka, dogmatycznie religijna, dogmatycznie antyreligijna…
Na dodatek te zbiory, używając matematycznego określenia, przenikają się z politycznymi. I tak np. antyszczepionkowców znajdziemy w Konfederacji, PiS, jak i Platformie. Podobnie, jak antysemitów itd., itp. Te swoje zafiksowania przenoszą na bliskich, do pracy, sklepów, na ulice i do internetu. Infekują wszystkich.
Ludzie dobrowolnie zamykają się w tych bańkach, ale w konsekwencji zmusza to ich w życiu do naginania odwiecznie przyjętych norm. Ignorowania wskazań moralnego kompasu: uczciwość-nieuczciwość, kłamstwo-prawda, sprawiedliwość-niesprawiedliwość. To nie spływa jednak bez konsekwencji, jak woda po kaczce.
Ludzie zaczynają się w tym wszystkim gubić, co jest dobre, a co złe. Jak się w tym znaleźć? No, można czasem zwariować. Niektórzy pękają. Potem słyszymy o wstrząsających, makabrycznych wydarzeniach. Musimy się cofnąć o krok, bo inaczej jako społeczeństwo zrobimy o jeden krok za daleko.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania