Lepiej, żeby były szef BBN Jacek Siewiera leczył ludzi albo studiował na Oksfordzie, niż dbał o bezpieczeństwo Polski
Odejście Jacka Siewiery ze stołka szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego (BBN) wywołało liczne spekulacje. Oficjalna wersja jest taka, iż pan minister nad służbę ojczyźnie przedłożył studia na Oksfordzie. Według innego tłumaczenia współpracownik Andrzeja Dudy miałby reprezentować rząd koalicji 13 grudnia (jak PiS złośliwie nazywa gabinet Donalda Tuska) w międzynarodowej radzie państw basenu Morza Bałtyckiego, mającej koordynować działania rządów w związku z napiętą sytuacją geopolityczną. Problem w tym, iż wspomniana rada istnieje tylko w wyobraźni polskich polityków i nie wiadomo, czy kiedykolwiek powstanie. Tak czy owak, powody rezygnacji jednej z najważniejszych osób w otoczeniu prezydenta są kompromitujące, a Siewiera jako szef BBN chluby państwu polskiemu raczej nie przynosił.
Jacek Siewiera szefem BBN został w październiku 2022 r. Miał wtedy 38 lat i za sobą cztery miesiące pracy jako minister w Kancelarii Prezydenta RP, gdzie zajmował się m.in. kwestiami zarządzania kryzysowego oraz ochrony ludności cywilnej. Siewiera jest lekarzem wojskowym, doktorem habilitowanym nauk medycznych, specjalistą w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii. Do czerwca 2022 r. pracował w Wojskowym Instytucie Medycznym. Stał na czele polskich misji szkoleniowo-medycznych w czasie pandemii COVID-19 w Lombardii i w USA. Z całą pewnością dr Siewiera jest specjalistą w dziedzinie medycyny i ratownictwa medycznego, ale czy zna się na szeroko pojętym bezpieczeństwie narodowym i geopolityce, w tym planowaniu strategii obronnej, to już jest dyskusyjne. Trudno bowiem wskazać jakiekolwiek sukcesy szefa BBN. Zostanie za to zapamiętany jako usłużny giermek Andrzeja Dudy i klon niezbyt rozgarniętego Marcina Mastalerka, wypowiadający się na różne tematy niekoniecznie w sposób mądry i odpowiedzialny.
Siewiera urzędowanie rozpoczął z przytupem. Zaprosił na rozmowę wszystkich byłych szefów BBN od czasów prezydentury Lecha Wałęsy. Było to wydarzenie zaiste wyjątkowe, aż skłoniło red. Pawła Wrońskiego z „Gazety Wyborczej” do refleksji, iż „po siedmiu latach rządów PiS odczuwamy dziwny niepokój, poczucie niepewności, a choćby zdumienie, gdy coś odbywa się normalnie”. Wszystko jednak gwałtownie wróciło na dawne tory, a nietypowy gest można uznać za wypadek przy pracy.
Polacy, nic się nie stało
Gdy jesienią 2023 r. najwyżsi dowódcy wojskowi, generałowie Rajmund Andrzejczak i Tomasz Piotrowski, podali się do dymisji, Siewiera bagatelizował sprawę, sugerując, iż nic się nie stało i „jeżeli panowie generałowie postanowili zrzucić mundur, to taka decyzja zostanie przez zwierzchnika Sił Zbrojnych przyjęta”. Było to perfidne zagranie
Post Zaczął z przytupem. I tak samo skończył pojawił się poraz pierwszy w Przegląd.