… za dobre sprawowanie

niepoprawni.pl 6 miesięcy temu

W czasach słusznie minionych stałym obrządkiem tzw. władzy ludowej było ogłaszanie amnestii.

Nie tylko w PRL. W dwudziestoleciu międzywojennym amnestia była ogłaszana 15 razy. W latach 1919-21 aż dziewięć razy, równo po trzy każdego roku.

Ostatnia została wydana 31 października 1939 roku – dotyczyła więźniów brzeskich.

Lata powojenne to przede wszystkim próba rozbicia podziemia antykomunistycznego – amnestie z lat 1945-47.

Ostatnia ogłoszona jeszcze w PRL, ale już za rządów premiera Mazowieckiego, miała miejsce 7 grudnia 1989 r. Na jej mocy m.in. zmieniono wyroki skazanym na karę śmierci. Otrzymali maksymalną możliwą wówczas karę – 25 lat pozbawienia wolności, rzecz jasna z zaliczeniem dotychczasowego pobytu w więzieniu.

W III RP amnestii nie było.

Pewną jej formę stanowiły indywidualne ułaskawienia, generalnie jednak wszystko odbywało się cichosza, przeciętny obywatel nie miał pojęcia, co się dzieje.

Teraz mamy przełom. Wicebodnarka, niejaka Maria Ejchart, w wywiadzie dla Rzeczpospolitej zapowiedziała zamiar zwolnienia z więzień ok. 20.000 osadzonych.

To blisko 27% aktualnych „pensjonariuszy” Zakładów Karnych, wliczając w to również tymczasowo aresztowanych. Gdyby więc odnieść liczbę osób mających być wg mec. Ejchart zwolnionych do liczby skazanych prawomocnie odsetek wyraźnie wzrasta do blisko 32%.

Tak więc co trzeci skazany będzie miał możliwość wcześniejszego zakończenia kary.

Wg pani Ejchart powinno to doprowadzić w pierwszej kolejności do zmniejszenia przeludnienia więzień. Należy pamiętać, iż zgodnie z naszym Kodeksem karnym wykonawczym powierzchnia przypadająca na jednego osadzonego wynosi „aż” 3 m kw. Pamiętajmy jednak, iż część z niej zajmuje tzw. kącik sanitarny, czyli ubikacja i umywalka. Tak więc w trzyosobowej celi o powierzchni 9 k kw. do dyspozycji osadzonych pozostaje ok. 7 m kw, przy czym przestrzeń zajmuje stół, prycze i szafki.

Miejsca mniej, niż na śródlądowym jachcie, i to wybudowanym jeszcze w okresie PRL-u…

Tymczasem w sąsiednich krajach normy są większe. I tak osadzony Czech może liczyć na 3,5 m, Niemiec na 7, Grek, Hiszpan czy też Cypryjczyk – aż na 10!

Warto pamiętać, iż jeszcze niedawno choćby ta śmieszna norma nie była przestrzegana; by podołać zadaniom na cele przerabiano siłownie, świetlice, sale telewizyjne… Ba, dość częstym widokiem były tzw. jaskółki, czyli trzecia kondygnacja prycz.

Swoją drogą proszę sobie wyobrazić wędrówkę z takiego „gniazda” do ubikacji o drugiej w nocy, kiedy już dawno światło jest wyłączone.

Mec. Ejchart nie byłaby jednak sobą, gdyby nie zaatakowała Zjednoczonej Prawicy. Otóż winą za przeludnienie cel obarczyła nie sędziów, decydujących, często bez zagłębiania się w akta, o tymczasowym aresztowaniu, ale… polityka karna poprzedniego rządu.

To dosyć dziwne, jako iż prawo karne od czasów ministra Ziobry nie uległo zmianie. Ba, trudno przecenić niezawisłość sędziowską, przynajmniej tych powołanych „prawidłowo”.

Dlaczego zatem tak łatwo przystosowali się do domniemanych wymagań ZP?

Bodnarowska Marysieńka zapowiedziała jeszcze jedno. Otóż sprawą tuskowej amnestii zajmować się będzie… komisja kodyfikacyjna!

Czy przetłumaczą na język polski niemiecki kodeks karny???

Tymczasem deklarowany cel jest jak najbardziej europejski:

Przez ostatnie lata celem kary w Polsce było trwałe odizolowanie przestępców od społeczeństwa i dotkliwy odwet. Natomiast celem kary według europejskich standardów, od niemal 80 lat, jest zmiana więźnia. Ma on powrócić do społeczeństwa lepszy i należy nad tym pracować od pierwszego dnia odbywania kary, niezależnie od tego czy został skazany na 2 lata, na 5 lat czy na 25 lat. To wymaga przede wszystkim zmiany sposobu myślenia o karze i jej wykonywania.

]]>https://www.rp.pl/prawo-karne/art40007871-maria-ejchart-wiezniow-w-celac...]]>

A poza tym zmniejszenie liczby więźniów spowoduje wzrost powierzchni przypadającej na jednego osadzonego, co wg Marysieńki dostosuje polskie więzienia do standardów europejskich.

Co prawda słychać głosy, iż tak znaczna praktyczna amnestia to forma podziękowania koalicji 13 grudnia najwierniejszym wyborcom ;) .

Faktem jednak niezaprzeczalnym jest surowość polskich sankcji prawnokarnych.

Tymczasem na przykładzie drobnych kradzieży, a przecież jakże uciążliwych dla właścicieli samochodów osobowych widać wyraźnie, iż poziom zagrożenia jest odwrotnie proporcjonalny do zamożności społeczeństwa.

Dzisiaj trudno już o amatora na boczne lusterko, kupowane na giełdzie samochodowej z leżącego na ziemi brudnego koca, czy też wyrwane z kokpitu radio.

„Branża” musiała zaniknąć.

Jednak opowieści o więźniach, którzy pod rządami Tuska i jego ekipy z marszu zaczną się stawać coraz lepszymi ludźmi bez głębokich reform całego systemu penitencjarnego (zmniejszenie przeludnienia cel to tylko maleńki kroczek we adekwatną stronę) to kolejna utopia.

A raczej cyniczna bajeczka stojąca na tej samej półce, co benzyna po 5,19 oraz obniżenie kosztów życia mniej więcej o połowę.

18.03 2024

Ps. Zwolennicy opowieści o żelaznym Tusku znajdują jeszcze jedno wytłumaczenie. Otóż miejsce w więzieniach potrzebne jest do umieszczenia internowanych działaczy PiS, Solidarności (również RI) oraz liderów strajku rolników.

Natomiast amnestionowani mają zasilić szeregi silnych ludzi, gotowych do zajmowania kolejnych instytucji.

Idź do oryginalnego materiału