Spójrzcie na to zdjęcie powyżej (
↑), cenne niczym pamiątka komunisty z pierwszej komunii. I co widzicie? W centrum dwóch facetów. Jeden z nich, ten z lewej, na oko młodszy, stoi tak, jakby pod pachami miał kutasy we wzwodzie, co ewidentnie mu przeszkadza. Obok zaś ta stara pomarańczowa łajza, rzeczony Breżniew Waszyngtonu, mający jak widać, nieprzemijająca słabość do kolegowania się z typami dilującymi dziwkami. Kurwiszon zostanie kurwiszonem po wsze czasy.
Chodzi o to, iż po stracie swego dobrego kumpla Epsteina, który dostarczał mu towar świeży, prawie nienaruszony, zapraszał na wyspę celem testowana narybku (foto poniżej ↓), szukając mentalnego wsparcia i dla otarcia łez, złapał oto flow z naszym siurkiem, acz trzeba zauważyć, iż mimo, iż Batyr, pseudonim Nawrocki, z zawodu w tej chwili rezydent, o dilowaniu żywym towarem coś tam wie i coś potrafi, to jednak moim skromnym zdaniem do poziomu Epsteina mu daleko.

Nie ma więc Epsteina jest Batyr Nowogrodzki, zawsze to jednak coś, dla takiego starego, napędzanego ogniwami słonecznymi (stąd ten pomarańczowy odcień skóry) pierdziela. Ale wspominając tu o Nowogrodzkim, przychylam się w tym akurat przypadku do znanej tezy Leszka Millera, iż najważniejsze jest jak facet kończy! jeżeli chodzi o Epsteina finał jest znany. Sorry, ale na wszelki wypadek nie będę ciągnął dalej tego wątku, acz wydaje się być interesujący. Może kiedyś…
Lukając dalej na focię z nagłówka widzimy jeszcze… Po stronie jej lewej, na pierwszym planie dwie oto prominentne parówy, ostatnio na topie, doskonale jednak znane, więc nie widzę sensu rozwijania tematu, ani tym bardziej tłumaczenia czy to parówy z masarni Dudy czy Tarczyńskiego (no bo przecież nie Morliny ani Krakus). Za ich plecami, znaczy tych parówek, wstydliwie nieco skryty kolega Przydacz, postać dla mnie ciągle tajemnicza, o nieznanych mi adekwatnościach, w tym tych smakowych, ani terminie przydatności do spożycia. Liczę, iż ktoś mnie doinformuje, moją wiedzę poszerzy.
Jadąc dalej, po stronie prawej Breżniewa Waszyngtonu, stoi znany patus, bijący kobiety katolik wielokrotnie rozwiedziony Pete Hegseth. ☞☞ [emerytowany niby major Gwardii Narodowej, robił u Murdocha za weekendowego raczej marnego komentatora, a dobrze się choćby zapowiadającą karierę lobbysty, zaprzepaścił częstym zaglądaniem do kieliszka i finansowymi przekrętami. Pomocną dłoń podali mu w pewnym momencie kumple z Concerned Veterans for America, ale przekręcił ich na grubą kasę. Rzadko trzeźwiał, podczas imprez tracił przytomność, czasem trzeba go było wynosić, innym razem obezwładniać!. Żadna młoda, ładna kobieta nie czuła się przy nim bezpieczna. Obłapiał, obmacywał, bełkotał sprośności].
Obok po lewej ręce Peta, stoi niejaki Chris Wright, sekretarz do spraw energii, kolo o wyglądzie i usposobieniu klauna, rodem z jakiegoś marnego talk-show z Foxa. Dalej typowa amerykańska milf-meduza, cipa z administracji Breżniewa do spraw małych przedsiębiorstw, czyli Kelly Loeffler, 54-latka, o nie do końca ustalonych zaletach, ale zdaje się chwytnych ustach, co może być podstawową jej zaletą, jeżeli to co słyszymy o Donaldzie Breżniewie jest prawdą. Była w Polsce na zaprzysiężeniu Nowogrodzkiego, jako szefowa breżniewowskiej delegacji, jest jakoby z Tadeuszem Karolem tępolem w dobrych relacjach, cokolwiek ten termin oznacza. No i mnie więcej to tyle, co dzisiaj miałbym wam do przekazania. Patczcie, podziwiajcie, czujcie dumę… Jeden Breżniew zdechł, drugi ciągle dycha, a każdy z nich niezmiennie uznawał/uznaje Polskę za swoją własność.