Niemcy zmagają się z recesją i stoją w obliczu nowych wyborów, Francuzi muszą zmagać się z nadmiernym długiem narodowym i niestabilnymi warunkami politycznymi. Europa XXI w. zostanie wynaleziona na nowo — na południu, północy i wschodzie, przewiduje Baverez. Na kontynencie tworzą się nowe i silne osie, szczególnie w obszarach migracji, gospodarki i obronności.
Migracja
Równowaga sił w europejskiej polityce azylowej i migracyjnej znacznie się zmieniła w ciągu ostatnich dwóch lat. W rezultacie stanowiska, które jeszcze niedawno były nie do pomyślenia, są w tej chwili akceptowalne i stopniowo przekładają się na praktyczną politykę. Przodują w tym kraje średniej wielkości, takie jak Austria, Holandia, Dania i Węgry.
Podczas gdy węgierski rząd jest w dużej mierze zdyskredytowany w Brukseli, pozostałe trzy kraje wywierają presję na Komisję Europejską i duże państwa członkowskie, takie jak Niemcy i Francja. Wielokrotnie szukały sojuszy z ważnymi krajami partnerskimi, takimi jak Włochy i Hiszpania, uporczywie wysyłały stanowiska przed ważnymi spotkaniami ministerialnymi i szczytami oraz otwarcie deklarowały, iż nowy pakt azylowy UE, który został przyjęty dopiero w maju ub.r. po ośmiu latach wyczerpujących negocjacji, jest dalece niewystarczający.
Zakłóciło to harmonię w Brukseli, ale pod presją rosnącej migracji i wzrostu prawicowych populistów, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, a także byłe rządy promigracyjne, takie jak koalicja sygnalizacji świetlnej w Berlinie , ustąpiły w ciągu roku.
To, czego rząd Austrii domagał się już lata temu w obliczu ostrej krytyki, powoli staje się rzeczywistością. UE przyjęła umowy migracyjne z Egiptem, Tunezją, Libanem i Mauretanią, a niedługo zostaną one podpisane z Jordanią i Marokiem. Celem jest zapobieganie migracji z tych krajów.
Ale Austria, Dania i Holandia chcą pójść o krok dalej: Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej ma zostać uporządkowana. W szczególności bezpieczne kraje pochodzenia i zasada niewydalania migrantów do krajów, w których grozi im niebezpieczeństwo, mają zostać ponownie zdefiniowane.
Obronność
Niemcy nigdy nie były siłą napędową w Europie, jeżeli chodzi o kwestie polityki obronnej. Wojna w Ukrainie mogła to zmienić — jako największa gospodarka w UE Berlin mógł odegrać główną rolę. Jednak kanclerz Olaf Scholz (SPD) działał z wahaniem i podjął daleko idące decyzje dopiero po podjęciu odpowiednich kroków przez USA. Jego rozmowa telefoniczna z Władimirem Putinem i przedstawienie siebie jako „kanclerza pokoju” podczas kampanii wyborczej były szeroko krytykowane.
Zamiast tego ton nadawali inni — w szczególności kraje skandynawskie i bałtyckie od samego początku naciskały na dostarczenie potężnej broni i wielokrotnie inicjowały nowe kroki. Na przykład Dania wraz z Holandią po raz pierwszy dostarczyła samoloty bojowe do Ukrainy w sierpniu 2023 r., Finlandia zdecydowanie opowiedziała się za uwolnieniem zachodniej broni na terytorium Rosji, a Estonia niedawno wprowadziła do gry europejskie inwestycje w ukraiński przemysł obronny.
Geostrategiczne znaczenie wschodnich i północnych państw, z których większość graniczy z Rosją, również wzrosło. Ze względu na bezpośrednią bliskość i złe doświadczenia ze Związkiem Radzieckim, poczucie zagrożenia jest tam bardziej odczuwalne niż w Europie Zachodniej. Wynikająca z tego korzyść dla polityki bezpieczeństwa wykracza daleko poza pomoc dla Ukrainy.
Podczas gdy zwrot w Niemczech przeciąga się, a przyszłość finansowa jest przez cały czas niepewna, kraje nordyckie i bałtyckie zapewniły długoterminową ekspansję swojej obronności. W europejskim porównaniu Polska jest liderem z 3,3 proc. PKB na wojsko w 2023 r., a tuż za nią plasują się Estonia, Łotwa i Litwa. Norwegia chce niemal podwoić swoje wydatki do 2036 r. Na spotkaniu w Wilnie w listopadzie ub.r. ministrowie spraw zagranicznych państw bałtyckich wezwali wszystkich członków NATO do dostosowania swoich wydatków wojskowych do poziomu 3 proc. PKB.
Wysokie wydatki są wspierane przez szeroki konsensus polityczny i społeczny. W obu regionach gotowość do obrony kraju dzięki broni w sytuacji zagrożenia jest wysoka; obowiązkowa służba wojskowa albo nigdy nie została zawieszona, albo została przywrócona.
Gospodarka
Spojrzenie na rozwój gospodarczy kontynentu pokazuje również, iż największe gospodarki europejskie, Niemcy i Francja, pozostają w tyle. Nie tylko kraje Europy Środkowo-Wschodniej, takie jak Polska i Słowacja, odnotowują wysokie stopy wzrostu; w strefie euro wyróżniają się również kraje Europy Południowej. Portugalia, Grecja i Hiszpania doświadczają ożywienia gospodarczego, które jest znacznie wyższe niż w strefie euro (0,8 proc.) i całej UE (0,9 proc.).
Badacze ekonomiczni z Komisji Europejskiej prognozują trzyprocentowy wzrost produktu krajowego brutto (PKB) Hiszpanii w tym roku, podczas gdy grecka gospodarka ma wzrosnąć o 2,1 proc., a portugalska o 1,7 proc.. Podczas gdy kraje południa Europy zostały szczególnie mocno dotknięte skutkami kryzysu finansowego po 2008/2009 r., w tej chwili stają się one nowym motorem wzrostu w UE.
Hiszpania, w tej chwili uważana za modelowego ucznia i czwartą co do wielkości gospodarkę w strefie euro, prowadzi zdyscyplinowaną politykę budżetową, zmodernizowała swoją infrastrukturę, zmniejszyła biurokrację i uelastyczniła rynek pracy.
Poczynione zostały ogromne inwestycje w odnawialne źródła energii, a jednocześnie energia jądrowa gwarantuje korzystną cenę energii elektrycznej, przynajmniej do momentu rozpoczęcia stopniowego wycofywania energii jądrowej w latach 2027-2035 — w przeciwieństwie do Niemiec, gdzie przemysł zorientowany na eksport cierpi z powodu wysokich cen energii.
Inne kraje również mogą pochwalić się udanym programem reform. Gdy produktywność w Niemczech spada gwałtowniej niż w innych gospodarkach, Grecja, na przykład, wprowadziła sześciodniowy tydzień pracy i odzyskała zaufanie inwestorów.
Po pandemii koronawirusa wiele pieniędzy z unijnego funduszu naprawczego „Next Generation EU” zostało skierowanych do Europy Południowej w celu wdrożenia kompleksowych reform. Program oferuje pomoc finansową w zamian za reformy, a wielu ekonomistów chwali zwłaszcza południowych Europejczyków za ukierunkowane wykorzystanie inwestycji. Rosnące znaczenie turystyki od czasu zakończenia pandemii również odegrało istotną rolę w pozytywnym rozwoju.
Chociaż Włochy również na tym korzystają, trzecia co do wielkości gospodarka w UE pozostaje w tyle w porównaniu z innymi krajami kontynentu. Ekonomiści z OECD spodziewają się jedynie niewielkiego wzrostu na poziomie 0,9 proc. w nadchodzącym roku. Chociaż Włochy mają stabilną klasę średnią, od dziesięcioleci zmagają się z konsekwencjami rozdętego aparatu państwowego, wysokiego długu publicznego i biurokracji.
Gospodarka słabnie również w niektórych częściach Europy Północnej. Ponadto kryzysy we Francji i Niemczech spowalniają kontynent w międzynarodowej konkurencji z takimi potęgami jak USA i Chiny. Francuski ekspert ekonomiczny Nicolas Baverez mówi w tej chwili o Niemczech i Francji jako o „chorych ludziach” Europy.
W żadnym innym kraju UE udział państwa w produkcji gospodarczej nie jest tak wysoki (57 proc.) jak we Francji. Połączenie kryzysu zadłużenia i niestabilnej wewnętrznej sytuacji politycznej wstrząsa systemem politycznym piątej republiki — a perspektywy są kiepskie: zgodnie z prognozą OECD oczekuje się, iż gospodarka wzrośnie tylko o 0,9 proc. w obecnym roku.
Nastrój kryzysu panuje również w Niemczech. Po spadku w 2023 r. i stagnacji w tym roku, OECD prognozuje niewielki wzrost o 0,7 proc. w 2025 r. Pozostawiłoby to jednak Niemcy na dole listy państw uprzemysłowionych.
Europa XXI w. zostanie wynaleziona na nowo — na południu, północy i wschodzie kontynentu, przewiduje ekonomista Baverez. Kraje w tych regionach zareagowały z większą odpornością na wstrząsy geopolityczne, energetyczne, gospodarcze i sanitarne w niedawnej przeszłości niż Francja i Niemcy.