Z cyklu NASZE LOSY – Dziennik Leszka Dacko: Osiem i pół Prezesa

goniec.net 16 godzin temu

8 ½ (minut) Prezesa
„Reżyser Guido uwięziony we własnym samochodzie tkwiącym w zatłoczonym tunelu, nie może otworzyć drzwi ani uchylić szyby. Ogarnięty paniką i słabnący, dusi się wobec zupełnej obojętności otoczenia, próbując wydostać się z pułapki. W ostatniej chwili przebija dach swego wozu, ucieka, wznosi się ponad wszystko i ulatuje w dal”. Podaję za wszystkowiedzącym Googlem.
Na kanwie surrealistycznych scen Fellini zbudował jeden z najsłynniejszych obrazów kina, ale surrealizm jest aktualny, nie tylko na ekranie, ale również na jawie i może bardziej niż byśmy sobie tego życzyli.
Filmik „Wirtualnej Polski” relacjonuje wystąpienie Prezesa Kaczyńskiego 20 lipca w Rzeszowie ( https://www.youtube.com/embed/E1W9igrO834&t=17s ). To tylko 8 minut i 13 sekund, ale widać, iż Prezes jest też w pułapce, bo – choć o tym nie ma słowa – za zasłoną dymną jest jakieś potężne ultimatum wymagające przynajmniej zmarginalizowania Pana Brauna, poprzez np. odzyskanie jego elektoratu, nie mówiąc o wtrąceniu do lochu, najlepiej na zawsze. Trzeba więc rozmawiać z jego wyborcami i ich przekonywać. Prezes planuje posłać ludzi w teren, podejrzewam dwójkami. Zakładam, iż w miejsce głoszenia Ewangelii mają przekonywać naiwny, dotąd, elektorat do tego, iż zamiast Brauna powinien poprzeć PiS jako jedyną adekwatną siłę na prawicy. Jak sam Prezes mówi, będzie to zadanie trudne.
Wiemy też, iż mądrzy ludzie pracują nad zestawami ustaw, które pozbawią nas możliwości kwestionowania dowolnych „prawd objawionych”. Widać Pan Braun to przeczuwa albo wręcz o tym wie i protestuje, ile się da, zanim byle sędzia będzie mógł go i podobnych zaciupować z dziecinną łatwością.

Pod filmikiem jest ponad 370 komentarzy. Nie czytałem wszystkich, ale też nie widziałem ani jednego, z poparciem dla Prezesa, według którego każdy kto godzi w sojusz z Ameryką jest wrogiem Państwa. Obecna administracja amerykańska jest szczególnie proizraelska. W związku z tym, iż mamy akurat jedynego głównego sojusznika a jego głównym sojusznikiem jest Izrael, nie mamy -według Prezesa – wyjścia, bo jak długo ten układ jest w mocy, musimy pamiętać o tamtym drugim sojuszu. Jest to zgodne zresztą z popularnym powiedzeniem, iż „Przyjaciel mojego przyjaciela, jest moim przyjacielem”?
Nasz jedyny sojusznik zresztą pomaga nam jak może. Donald Trump podpisał ustawę 447, wysyła też do Polski ambasadorów, którzy przestrzeganie powyższych zasad współpracy mają zasadniczo w genach. Nie przeszkadza mu to jednak w czynieniu innych, całkiem przyjacielskich gestów.
Nie można, na przykład, nie docenić subtelnej pomocy w trakcie wyborów. Bo to może za jej sprawą, Pani Urszula pośpieszyła z gratulacjami dla Prezydenta elekta, dając tym samym Donkowi mocny znak, aby z szukaniem dziury w całym, czyli w próbach unieważnienia wyborów nie przesadzał.
Donek jednak nie posłuchał się na sto procent i oddelegował do akcji Pana Hołownię. I tu się pomylił, bo Pan Hołownia na Judasza się nie nadał. Mało tego, nawiedziło go objawienie, może choćby trochę podobne do św. Pawła w drodze do Damaszku. Były pewne różnice, ale były też podobieństwa; św. Paweł utracił widzenie a sejmowy Szymon odzyskał. W jednym i drugim przypadku stan ten był przejściowy, bo zanikł po kilku dniach. Św. Paweł odzyskał wzrok po spotkaniu z Ananiaszem i przyjęciu chrztu. Naszego Szymona trans opuścił, najprawdopodobniej w obliczu możliwości spotkania z prokuratorem. Widać spotkania z prokuratorami mają efekt typu katharsis!

***

Nigdy nie przebiegłem całego maratonu, na pewno gdzieś połowę, ale to w czasach, gdy nie szkodziło to jeszcze moim kolanom. Teraz przebiegającym ścieżką w parku patrzę na trampki, a raczej na grubość ich podeszw, bo to jest jednym z czynników chroniących kolana przed przeciążeniem.
Cliff Young, zwycięzca ultra maratonu Sydney – Melbourne, trasy 875 km w 1983 roku przebiegł trasę w zwykłych roboczych butach i w dresowych spodniach. Zajęło mu to pięć dni, piętnaście godzin i cztery minuty. Następny biegacz, weteran maratonu, przybiegł na metę 10 godzin później. Cliff poprawił poprzedni wynik o prawie dwa dni. Farmer ziemniaczany i hodowca owiec uganiał w młodości za stadem choćby po trzy dni i noce, bez snu. W czasie maratonu nie zdrzemnął się ani na chwilę. Miał wtedy 61 lat. W 2013 powstał film telewizyjny „Cliffy”. Nie wiedziałem, iż takie trasy istnieją!

***

Wracam do opóźnionej chronologii mego dziennika, gdy odpoczywam po pierwszej turze wyborów i po pracy w ramach Komisji Wyborczej. Miałem być ponoć Mężem Zaufania, zostałem członkiem. Byliśmy najpierw na zebraniu organizacyjnym. To był piątek po południu. Wszystkie ważne osoby spóźniły się grubo powyżej kwadransa akademickiego. Za to wybraliśmy ekspresowo kierownictwo komisji. Okazuje się, można zostać kierownikiem komisji choćby nie będąc obecnym. Niby nie ma niczego w przepisach co mówiłoby, iż się nie da, niby pani kierowniczka była całkiem akceptowalna, ale i tak się dziwię.
Potem okazało się, iż jedna z ważniejszych rzeczy to policzenie i ostemplowanie kart do głosowania. To może trywialnie oczywiste, ale dla świeżo upieczonego członka komisji wszystko jest nowe i nieoczywiste.
Policzyliśmy i ostemplowaliśmy karty do głosowania, potem ułożyli je w setki na następny dzień. Całość zabrała nam ponad sześć godzin. Wszystko zamknięte w osobnym pomieszczeniu i opatrzne plombą z podpisami obecnych członków.
Było trochę konsternacji, gdy spytałem kto ma klucze do pomieszczenia. Akurat przyszła – chyba pani kierowniczka miejsca – i powiedziała, iż zamek do drzwi pomieszczenia jest nowy i iż jeden klucz ma kierowniczka komisji a drugi jest zamknięty w sejfie. Na końcu języka miałem pytanie o to kto ma klucze i kody do sejfu, ale dałem spokój, bo widziałem narastające zniecierpliwienie z powodu oczywistej głupawości mych dociekań.
Natomiast udało mi się pokazać kierowniczce, iż nasz lokal ma również wejście od strony kuchni w budynku i iż tamte drzwi nie są zabezpieczone. Zawołano pana woźnego i drzwi zamknięto.
Z stemplowaniem kart do głosowania jest problem, bo stosowna uchwała mówi, iż karty należy stemplować dopiero w dniu głosowania, przed otwarciem lokalu i potem dostęplowywać w miarę potrzeby.
My ostemplowaliśmy je dzień wcześniej, bo takie było zalecenie tych, którzy robili to poprzednio. choćby odbyło się w tej sprawie głosowanie. Prywatnie uważam, iż uchwała, mając dobre intencje, jest w tym miejscu niedopracowana.

Sobota, czwarta czterdzieści pięć i telefon dale mi sygnał do wstawania. O piątej dziesięć wychodzę z domu. Pobijam własny rekord dojazdu, bo jestem na miejscu przed czasem. Od 7-mej rano, do 21-szej jest 14 godzin. Potem będzie liczenie głosów. Mamy godzinę czasu do otwarcia lokalu, zabezpieczamy urnę, otwieramy zaplombowane pomieszczenie liczymy ponownie karty do głosowania. Mamy pięć stanowisk do sprawdzania rejestracji i tyleż kabin do głosowania. Przed siódmą jest już kilka osób w kolejce i start. Po dwóch godzinach siedzenia zaczynają drętwieć nogi. Dobrze, iż Pani Basia nie zdecydowała się na bycie w komisji, bo to siedzenie jest niezdrowe, szczególnie dla nóg.
Potem jednak jakoś schodzi cały dzień. O 21-szej zamykamy lokal, komisyjnie otwieramy urnę i zaczynamy liczyć głosy. Przewodnicząca Komisji wypełnia raport, którego istotną częścią jest wykaz kart do głosowania, który musi się zbalansować. Są też Mężowie Zaufania i Obserwatorzy. Jest kilka ich wniosków i te Komisja musi dołączyć do raportu, który przed pierwszą wysłany jest do Warszawy. Jak zatwierdzą, idziemy do domu. Niestety, okazuje się, iż do wniosków Mężów Zaufania Komisja musi się odnieść w Raporcie.
Oczy się kleją i mózgi pracują ociężale. Jakieś dwie godziny później wysłany jest poprawiony Raport. Znowu czekamy. Zatwierdzenie przychodzi przed piątą. Za godzinę będę u siebie.
Potem dowiemy się, iż jednak będzie druga tura i się cieszymy. Tym bardziej, iż tutaj wygrał kandydat „Jasnej strony Mocy”. Ale, np. we Francji górą są zwolennicy obecnej wersji demokracji, czyli walczącej. Nie jestem w stanie zrozumieć co lęgnie w tych polskich głowach, jak można przeżyć komunę i głosować na lewo? Trudno jednak przeczyć faktom.

***

„Ruch Obrony Granic” pod przewodnictwem Pana Bąkiewicza zorganizował, kolejny już, protest w sprawie nielegalnej imigracji z Niemiec do Polski. Tym razem w Görlitz, czyli po drugiej stronie mostu granicznego. Ciekawe, iż prasa niemiecka informowała o proteście polskich ultra-prawicowców, podczas gdy polska prasa ma kompletny szlaban na takie szkodliwe informacje. Ciekawe, iż pojawił się także transparent żądający reparacji wojennych. Jasne jest, iż przynajmniej część społeczeństwa myśli, iż być może pan Tusk zrezygnował ze swoich, ale przecież inni nie. Temat ten, chyba jednak niepokoi Niemców, bo kilka dni później pan Radek musiał ponownie uspokoić naszych zachodnich sąsiadów, iż jednak nic od nich nie chcemy. To już jest dwóch obywateli krajowych, którzy zadeklarowali się, iż nie mają żadnych roszczeń w stosunku do, zapewne, zestresowanych sąsiadów. Mam nadzieję, jakiś skrupulatny Niemiec prowadzi rejestr tych co nic nie chcą. Panowie dali pewno hasło i może jeszcze kilku innych członków panującego nam radosnego rządu się dopisze. Być może radośnie nam rządząca pani Nowacka może być tą kolejną osobą, jako, iż już wcześniej dała jasno do zrozumienia kto tak naprawdę stał za budową oświęcimskich baraków i innych tam budynków, ścian, kominów i płotów…. Pan Radosław posunął się choćby dalej, zapewnił ich również, iż nikt inny jak Polska skorzystała na roszadach terytorialnych Stalina. Może tego typu rewelacje powodują, iż nagle niemiecka prasa zaczęła sugerować, iż to właśnie pan Radek powinien przejąć stery „statku pijanego”.

***

Polaków ubywa; 400 tysięcy umarło, 200 tysięcy się urodziło. Przeglądam dane demograficzne Polski GUS-u. Od roku 2000, kiedy było nas 38.65 miliona, ta liczba systematycznie maleje. W 2023 było nas już tylko 37.7 miliona. W spisie z 2002, 471.5 tysięcy osób zadeklarowała inną niż polska narodowość. W tym było prawie 75 000 Niemców, ponad 30 tysięcy Ukraińców, czy ok. 5000 Żydów. To jeszcze przed wojną na Ukrainie. Od jej rozpoczęcia, na przejściach granicznych odprawiono łącznie ponad 18.8 miliona osób. Oblicza się, iż w tej chwili w Polsce przebywa ok. 960 tysięcy Ukraińców.

***

Jeszcze wiosną prokuratura szykowała zarzuty przeciw Sławomirowi Cenckiewiczowi dotyczące rzekomego nielegalnego odtajnienia i wykorzystania akt Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Pan Cenckiewicz szukał ponoć informacji obciążających Tuska, Sikorskiego i innych polityków KO z lat 2007-2015, więc trzeba by go ukarać. Teraz, po wyborach prezydenckich będzie jednak kłopot. Prezydent Nawrocki wprowadził Pana Cenckiewicza do swej Kancelarii jako Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

***

Czasem dzieje się coś optymistycznego, no nie całkiem, ale choć trochę. Fabryka białka z chrząszczy pod London bankrutuje nie osiągnąwszy 50% wydajności. euforia jest umiarkowana, bo $8.5 miliona naszych pieniędzy, szczodrą ręką ofiarowanych przez Justina, poszło w błoto. Podaję za „Western Standard Agricultural News”. Co ciekawe, nie można doszukać się żadnego rozliczenia tej kwoty. Jednocześnie specjaliści twierdzą, iż rynek „białka z robali” będzie miał w 2032 roku wartość ponad 4 miliardy USD. To raczej imponująca kwota. To oznaczałoby też, iż coś z tych robali powinno trafić na talerz każdego z nas? Jak na razie nie trafiłem na ślady tego kuriozum żywieniowego, ale chodzi mi po głowie jak to jest, iż nigdzie tych robali nie widać, chociaż są?

***

YouTubowy „Expert w Bentleyu”. Redaktor Sumliński podaje, iż Rada Warszawy rozpatruje sprawę dzwonów kościelnych w Warszawie; użycie ich może być zakazane. Ponoć ma to szkodzić zdrowiu.
Byliśmy dzisiaj na lunchu u znajomych. Mieszkają opodal parku z przestrzenią piknikową. Z estrady odległej o 200-300 m dochodzi donośny głos jakiegoś obcojęzycznego śpiewaka. interesujące czy takie występy też będą zakazane, bo przecież mogą komuś przeszkadzać?

***

Trump jeszcze na początku maja zabronił badań nad tzw. „gain of fuction”.
https://www.reuters.com/business/healthcare-pharmaceuticals/trump-orders-ban-federal-funds-gain-of-function-research-seen-dangerous-fox-news-2025-05-05/
czyli tematów, które super doktor Fauci subsydiował w Chinach. To jeszcze niedawno należało do teorii konspiracji, aż tu nagle okazało się najprawdziwszą prawdą. Fauci powinien zostać stosownie ukarany, ale widać, iż choćby wszechmocny Prezydent Trump nie ma takiej władzy i nie wiemy, czy chronią byłego, nadwornego cyrulika USA akty ułaskawienia podpisane przez Bidena w ostatnich chwilach prezydentowania, czy jeszcze coś innego?

***

Podaję za redaktorem Gadowskim, bo wiadomość jest genialna; Klaus Schwab zarządził ponoć, iż członków WEF nie mogą wozić zaszczepieni piloci. Wiadomość zdementowana, czyli musi być jak najbardziej prawdziwa, przynajmniej według Aleksandra Gorczakowa!

***

Pani Basia zadzwoniła do swej psiapsiółki, imienniczki w Rybniku, a było to już po słynnym piwie u Mentzena. No i tamta pani Basia powiedziała, iż ten Trzaskowski ją bardziej przekonuje. Jakoś zupełnie zapomniała co pan Rafał obiecał zaraz po pierwszej turze; iż pierwszego dnia zabierze te pieniądze, które jeszcze kościół dostaje i obiecał także uwiarygodnienie procederów jakie uprawia pewna doktórka z Oleśnicy. Pan Rafał być może zapomina, iż po wojnie to właśnie Polska Ludowa zabrała kościołowi wiele majątku, tak po prostu. Więc to nie kościół ograbia Państwo, ale to Państwo ograbiło kościół.
Jak będzie okazja to dowiemy się przy jakim nazwisku tamta Pani Basia swój krzyżyk w końcu postawiła.
Pani Basia przeczytała kawał w jakiejś gazecie:

„Rozmawiają dwie przyjaciółki:
– A ja mam jutro z mężem dzień przymierza i zgody.
– Jak to?
– Normalnie, jedziemy do centrum handlowego; ja przymierzam, on się zgadza.”

No i wtorek to taki dzień. Pani Basia przymierza, a ja się zgadzam…

Leszek Dacko

Idź do oryginalnego materiału