Administracja naszego obecnego prezydenta nie zasypia gruszek w popiele i realizuje obiecany antyimigracyjny plan co rusz wprowadzając nowe utrudnienia. Nowym przykładem z tej dziedziny jest opublikowane niedawno (22 sierpnia 2025 r.) memorandum biura dyrektora Urzędu Imigracyjnego do Spraw Organizacji i Zasad Funkcjonowania. Według tegoż dokumentu Urząd Imigracyjny ma powrócić do zarzuconej już dawno tradycji przeprowadzania wywiadów środowiskowych z aplikantami starającymi się o obywatelstwo.
Indagowanie sąsiadów i kolegów z pracy kandydata ma wieloletnie upoważnienie ustawowe i jest przewidywane przez artykuł 335 Immigration and Nationality Act. Przepis prawa zatem ciągle istnieje, ale praktykę zarzucono formalnie od 1991 roku. W przeszłości, poczynając od roku 1802, przez cały XIX wiek, aż do roku 1981, czyli w ciągu prawie 180 lat historii Stanów Zjednoczonych, procedura naturalizacyjna wymagała od kandydata przedstawienia dwóch wiarygodnych świadków zdolnych zaręczyć w kwestii nienagannego moralnego charakteru i kwalifikacji obywatelskich kandydata. Kongres zlikwidował ten wymóg w 1981 roku i od tego czasu, poza wyjątkowymi okolicznościami, test moralnego kręgosłupa ograniczał się do badania ewentualnie przeszłych kolizji z prawem i weryfikacji państwowych baz danych zbierających informacje pod kątem bezpieczeństwa wewnętrznego.
Według nowych zasad procedura naturalizacyjna ma polegać na bardziej szczegółowej weryfikacji okresu pobytu kandydata przed złożeniem podania – co to oznacza, dowiemy się prawdopodobnie z uaktualnionego podręcznika dla egzaminatorów imigracyjnych, a już na pewno z samej praktyki Urzędu. Memorandum nie jest bowiem adresowane do szerokiego ogółu, a do urzędników emigracyjnych. Konkretne instrukcje znajdą się natomiast w Policy Manual. Wiadomo już jednak, iż kandydaci będą zobowiązani dostarczyć niezbite dowody tężyzny moralnej i niezachwianego państwotwórczego charakteru. Według wytycznych, kandydat na obywatela ma się legitymować „przywiązaniem do zasad konstytucji” oraz „pozytywnym nastawieniem do ogólnego porządku i dobrobytu Stanów Zjednoczonych”.
Z lektury memorandum nie wydaje się jednak wynikać, iż nowe wymagania będą realizowane w wypadku każdego podania, ale należy założyć, iż więcej podań będzie kierowana na drogę wzmożonej czujności. Równie wątpliwe jest też to, co sugeruje samo memorandum – by urzędnicy imigracyjni osobiście wybierali się w teren i zasięgali języka u sąsiadów lub miejscach pracy kandydata. Przepis, na który powołuje się autor dokumentu wymaga, by dochodzenie było przeprowadzane osobiście przez wyznaczonego pracownika Urzędu imigracyjnego lub desygnowanego przez Prokuratora Generalnego pracownika federalnego.
Praktyczna rada w związku z tymi zmianami (sugeruje ją w dokumencie sam jej autor, dyrektor Joseph B. Edlow) jest taka, by nie czekać na pismo z urzędu i samemu zaproponować dowody obywatelskich kwalifikacji w formie listów od sąsiadów, kolegów z pracy czy wspólników zdolnych poręczyć za kandydata.
Tomasz Maj Esq.
[email protected]
718-349-3434
973-575-6311