Wytatuowany poseł KO grozi Ośrodkowi Monitorowania

3 tygodni temu

Poseł Marcin Józefaciuk, który w 2023 r. dostał się do Sejmu z listy Koalicji Obywatelskiej, bywały m.in. w Piotrkowie Trybunalskim, znalazł się miesiąc temu w centrum poważnego skandalu. Jak ujawnił w sierpniu Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, do Sejmu RP został przez niego zaproszony mężczyzna prawomocnie skazany za przestępstwa pedofilskie.

Zamiast wyjaśnień i przeprosin, parlamentarzysta wysłał do organizacji pismo z żądaniem usunięcia wszystkich informacji w ciągu 24 godzin. W przeciwnym razie grozi procesem cywilnym i zawiadomieniem organów ścigania: > link.

W rozmowie z TVN24 Marcin Józefaciuk przyznał, iż wpuścił na salę sejmową człowieka skazanego za przestępstwo seksualne wobec dziecka, ale – jak twierdzi – nie wiedział o jego przeszłości. Nie zareagował jednak choćby wówczas, gdy mężczyzna sam przyznał, iż był skazany.

– To było spotkanie w sprawie tablic alimentacyjnych. Zaprosiłem przedstawicieli różnych organizacji. Zaufałem stowarzyszeniu Szczyty Alienacji Rodzicielskiej i człowiekowi, który został przez nie zgłoszony – mówił poseł. – Procedura zgłaszania uczestników została zachowana. Nie przewiduje ona weryfikowania osób w rejestrze przestępców seksualnych, jeżeli na sali nie było dzieci – dodał.

Dopiero po wybuchu skandalu Józefaciuk zadeklarował, iż „ani to stowarzyszenie, ani ta osoba nie będą już mieli wstępu” na kolejne posiedzenia zespołu parlamentarnego.

Strona Sejmu. Kliknij, aby powiększyć.

Józefaciuk przewodniczy Parlamentarnemu Zespołowi ds. Ochrony Dzieci w Procesie Rozstania Rodziców. To właśnie na forum tego gremium mężczyzna skazany za przestępstwa seksualne wobec własnego syna mógł zabierać głos. Co więcej – w skład całego zespołu wchodzą wyłącznie posłowie Koalicji Obywatelskiej. Brak pluralizmu i jednostronny dobór członków sprawiają, iż pod znakiem zapytania stoi bezstronność oraz rzetelność prac tego ciała.

Poseł Józefaciuk od dawna budzi emocje. Jego wizerunek – tatuaże, prowokacyjny styl, orientacja homoseksualna i publiczne wystąpienia – wielokrotnie komentowano jako nieprzystające do powagi parlamentu. W pamięci opinii publicznej pozostaje choćby jego zachowanie podczas orędzia prezydenta, szeroko relacjonowane przez media jako zaczepne i lekceważące.

Kontrowersje wzbudziła również jego aktywność w Piotrkowie Trybunalskim. Po samobójczej śmierci nastolatka poseł pojawił się na marszu pamięci. Jego obecność miała więcej wspólnego z autopromocją niż realną pomocą rodzinie czy społeczności. Tragedia młodego człowieka stała się wygodnym pretekstem, by zdobyć popularność i zwiększyć zasięgi w mediach.

Najpoważniejsze pozostaje jednak to, iż przewodniczący zespołu ds. ochrony dzieci nie sprawdził, kogo zaprasza do Sejmu. Zamiast wyciągnąć konsekwencje – kieruje groźby pod adresem organizacji społecznej, która ujawniła fakty.

Zespół, który ma chronić dzieci, wymaga od swoich władz najwyższej odpowiedzialności i zaufania społecznego. Tymczasem jego przewodniczącym jest osoba, która słynie raczej z kontrowersyjnych gestów niż merytorycznych działań.

Jak to możliwe, iż osobie o takim wizerunku i z takimi zaniedbaniami powierzono kierowanie pracami zespołu, którego zadaniem jest ochrona dzieci?

→ K. Kozielski

21.09.2025

• foto / źródło: Facebook

Idź do oryginalnego materiału