
5 marca o 3 nad ranem czasu polskiego prezydent USA przemawiał w sali plenarnej Izby Reprezentantów przed obiema izbami Kongresu. Zacytował list, który rzekomo dostał od prezydenta Ukrainy. Zełenski miał w nim stwierdzić, iż on i jego zespół są gotowi „pracować pod silnym przywództwem prezydenta Trumpa, aby osiągnąć trwały pokój”.
— Naprawdę doceniamy to, jak wiele Ameryka zrobiła, aby pomóc Ukrainie — miał napisać w liście prezydent Ukrainy.
„78-latek widzi dla siebie historyczną rolę”
Jest to wyraźny gest pojednania wobec Trumpa. Prezydent USA musiał poczuć się uspokojony, iż brutalna presja USA na Ukrainę przyniosła pożądany efekt. Z tego powodu w sprawie wojny Trump był wyraźnie powściągliwy w Kongresie USA. Z jego punktu widzenia sprawy idą teraz dokładnie w pożądanym przez niego kierunku.
Trump zaznaczył, iż odbył on również „poważne rozmowy z Rosją i otrzymał silne sygnały”, iż Władimir Putin jest „gotowy na pokój”. Z tego powodu prezydent USA może twierdzić, iż ma powody do zadowolenia.
— Czy to nie byłoby wspaniałe? — dodał Trump, mówiąc o ewentualnym zakończeniu wojny w Ukrainie. Republikanie wiwatowali, a Demokraci demonstracyjnie milczeli.
Donald Trump przemawiał już przez ponad godzinę w Izbie Reprezentantów USA, gdy po raz pierwszy padło słowo Ukraina.
— Pracuję niestrudzenie, aby zakończyć straszliwy konflikt w Ukrainie. Miliony Ukraińców i Rosjan zostało bezsensownie zabitych i rannych — stwierdził prezydent USA.
To, co trzymało Zachód w napięciu od zeszłego piątku, w Kongresie stało się sprawą drugorzędną. Przed przemówieniem do obu izb Kongresu pojawiły się obawy, iż Trump może ponownie uderzyć w Kijów po wstrzymaniu dostaw broni w poniedziałek. Mówiono choćby o możliwym ogłoszeniu wycofania się z NATO.
W wypełnionej po brzegi sali czuć było napięcie. Odkąd Trump powrócił do Białego Domu sześć tygodni temu, sprowadził chaos na swój kraj i cały świat decyzjami, które podejmuje w zawrotnym tempie.
Jednak w Kongresie Trump złagodził ton. Mówił o liście, który otrzymał list od prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.
— List stwierdza, iż Ukraina jest gotowa jak najszybciej podejść do stołu negocjacyjnego, aby przybliżyć trwały pokój — powiedział Trump. Zełenski zadeklarował również chęć podpisania umowy surowcowej z USA. Zaledwie pięć dni temu umowa ta wywołała skandal w Gabinecie Owalnym na oczach całego świata.
Doprowadzenie do szybkiego zakończenia wojny między Rosją a Ukrainą to nie tylko obietnica z kampanii wyborczej, którą Trump planuje bezlitośnie zrealizować. 78-latek widzi również dla siebie historyczną rolę.
„To byłaby wspaniała rzecz”
Trump mówił o swojej roli podczas spotkania w Gabinecie Owalnym w ubiegły piątek. Reporter zapytał prezydenta USA, jakie będzie jego dziedzictwo.
— Mam nadzieję, iż zostanę zapamiętany jako rozjemca. To byłaby wspaniała rzecz, gdybyśmy mogli to zrobić — wyjaśnił prezydent. Prezydent Zełenski nie jest jednak jedynym, który obawia się, iż wersja pokoju Trumpa będzie porozumieniem na korzyść Rosji.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski
Rząd USA jest również bardzo zainteresowany porozumieniem z Rosją, ponieważ w pierwszej kolejności zapewni sobie udziały w wydobyciu cennych minerałów w Ukrainie. Pierwsze tygodnie jego urzędowania były „niczym innym jak szybkim i nieugiętym działaniem”, oświadczył Trump na początku swojego przemówienia.
— Ludzie wybrali mnie do wykonywania tej pracy, a ja ją wykonuję — dodał.
Decyzje Trumpa dają się jednak we znaki amerykańskim inwestorom giełdowym. Po tym, jak Trump wprowadził 25-procentowe cła na Meksyk i Kanadę, rynki zareagowały gwałtownymi spadkami. Amerykański sekretarz handlu Howard Lutnick ogłosił przed przemówieniem Trumpa, iż spodziewa się szybkiego porozumienia w sporze taryfowym. Przez cały dzień rozmawiał telefonicznie ze swoimi kolegami z obu krajów.
Ale Trump nie ustąpił ani o centymetr ze swojej twardej linii taryfowej w Kongresie.
— Taryfy celne mają sprawić, iż Ameryka znów będzie wielka. I to się dzieje, i stanie się to dość szybko. Będzie trochę zamieszania, ale nam to nie przeszkadza — powiedział prezydent USA.
Był to jeden z niewielu momentów w przemówieniu, które trwało około 90 minut, gdy Republikanie nie poderwali się na nogi i nie wiwatowali. Posłowie ze stanów bezpośrednio dotkniętych taryfami demonstracyjnie pozostali na swoich miejscach.