„Bohaterem” piątkowych obrad Sejmu został legendarny i jedyny w swoim rodzaju Janusz Kowalski. Jego popisy krótko i dosadnie skomentował poseł Jerzy Meysztowicz. Kowalski popłynął Oj, działo się na piątkowym posiedzeniu Sejmu. Jak mogło być jednak inaczej, skoro dzień zaczął się od furii Janusza Kowalskiego na mównicy, którą mogła obserwować cała Polska. Polityk PiS miał przygotowany przez dla premiera Donald Tuska i nie zawahał sie go użyć! – Panie premierze Tusk! Tak patrzę się na pana czoło i ma pan napisane: premier polskiej biedy! – rozpoczął swoje wystąpienie poseł PiS. – Jeden rok, jak panu nie wstyd!– grzmiał Kowalski. – W latach 90. mówiono: Balcerowicz musi odejść. Teraz Polacy mówią: Tusk musi odejść. Jest pan największym szkodnikiem trzeciej RP! Jest pan najbardziej znienawidzonym premierem. Odejdź pan! – skwitował polityk i odszedł na miejsce z gniewną miną jakby zapomniał, iż to przecież Polacy zdecydowali, iż PiS został odsunięty od władzy i oddali ją niespełna półtora roku temu w ręce Donalda Tuska. Janusz Kowalski doczekał się ripost. Jakiś czas później na mównicy pojawił się Jakub Rutnicki z KO i nawiązał do wypowiedzi posła PiS. Podsumowali występ Kowalskiego – Janusz Kowalski mówi o PiS-owskiej drożyźnie, bo rzeczywiście tak było. Trzeba to przypominać, bo PiS po prostu…