Wymyślił 500 plus. Tłumaczy, czemu w Polsce rodzi się mało dzieci. "To obraża kobiety"

1 godzina temu
Kiedy wprowadzano program 500 plus, spodziewano się, iż wpłynie na zwiększenie dzietności. Tak się jednak nie stało. W 2024 r. w Polsce przyszło na świat najmniej dzieci od 200 lat. Powód? Zdaniem autora tego programu, ekonomisty prof. Juliana Auleytnera, duże znaczenie ma wzrost dobrobytu.
Wraz ze wzrostem dobrobytu rośnie poziom aspiracji młodych ludzi, do których nie należy chęć posiadania dzieci - mówi w rozmowie z portalem "Fakt" prof. Julian Auleytner. Jak dodaje, podobnie jest w innych krajach UE. - Wyrachowanie w sensie wyborów celów życiowych bierze górę nad życiem uczuciowym, nad chęcią posiadania dzieci - dodaje naukowiec.

REKLAMA







Zobacz wideo 800 plus na dziecko - dużo czy mało?



Pieniądze na każde dziecko w rodzinie miały pomóc, a wyszło, jak zwykle
Program 500 plus powstawał jako narzędzie do walki ze spadkiem dzietności. Zamysł był dobry, rodzice mieli otrzymywać dodatkowe pieniądze na każde dziecko w rodzinie. Politycy liczyli, iż gwarantowany przelew na konto przekona kobiety do rodzenia dzieci. Wszak w 2016 roku rząd PiS przekonywał, iż świadczenie odbije trend demograficzny, a prognozy zakładały, iż w 2024 r. urodzi się blisko 382 tys. dzieci. Stało się jednak inaczej. Dzietność, zamiast rosnąć, dramatycznie spada.
Prof. Julian Auleytner, ekonomista i pomysłodawca koncepcji świadczenia dla rodzin z dziećmi, podkreśla, iż od początku był to program socjalny, a nie demograficzny. Jego zdaniem to PiS "dołożył do niego filozofię zwiększenia dzietności bez uzasadnienia", a przecież dodatkowe pieniądze miały realnie wpłynąć na walkę z ubóstwem rodzin. Wniosek, zdaniem specjalisty, nasuwa się sam: im większy dobrobyt, tym silniej rosną aspiracje młodych, a chęć posiadania dzieci odsuwa się na dalszy plan. Tak się dzieje nie tylko u nas, ale i w całej Europie.
Czy zatem zwiększenie środków mogłoby nieco wpłynąć na walkę z niżem demograficznym? Dodatkowe 1000 zł na każde dziecko? A może jednorazowy przelew, za urodzenie dziecka?
Tego nie można rozwiązać przez pieniądze. Kobiety nie chcą być traktowane instrumentalnie jako homo oeconomicus. To liberalna koncepcja zakładająca, zwiększanie wydajności poprzez stosowanie bodźców ekonomicznych. W przypadku zwiększenia dzietności to nie przemawia. Ponadto to obraża kobiety oraz podmiotowość samych dzieci. One nie przychodzą na świat dlatego, iż mamusia dostała impuls ekonomiczny w postaci gotówki
- podkreśla prof. Julian Auleytner w rozmowie z portalem "Fakt".



Jak zaradzić niskiej dzietności? Tu pomysł jest jeden
Z roku na rok rodzi się coraz mniej dzieci, a jak się okazuje, rządzący nie mają pomysłu, by zaradzić temu problemowi. - Tu nie chodzi wcale o dodatkowe pieniądze. Mnie te plusy nie przekonują. Mam jedno dziecko i kolejnego już nie chcę, a powodów jest wiele. Od tych socjalnych, bo mieszkamy w wynajmowanym mieszkaniu, bo bardziej złożone, jak podejście społeczeństwa. Kobiety mają rodzić, ale jak już urodzą, zero wsparcia. Nie masz pomocy. Zostajesz sama ze wszystkim - zaznacza w rozmowie z naszym portalem Ania, mama sześcioletniego Ignasia.
- Mam jedno dziecko i kolejnego nie będzie, chociaż świetnie czuję się w roli mamy. Dlaczego? Pierwszą kwestią jest brak możliwości wyboru sposobu porodu. Chciałam cesarskie cięcie i naprawdę sporo musiałam się nagimnastykować, żeby je mieć. Dzięki temu uniknęłam porodowej traumy. Ale sam stres spowodowany podejściem personelu medycznego, który zwyczajnie nie chce słuchać głosu matek i odpowiadać na ich potrzeby, mocno mnie obciążył - mówi Ola, mama Oliwiera. - Myślę, iż kolejną kwestią jest brak ogólnej pomocy z zewnątrz. Kiedyś cała rodzina wspierała matki w opiece nad dzieckiem, a ja nie mam choćby chwili, by samodzielnie skorzystać z toalety, bo mąż pracuje do późna, a babcie i dziadkowie nie chcą się angażować w pomoc.
Co zatem mogłoby poprawić aktualną sytuację i wpłynąć na dzietność? Zdaniem Auleytnera jedynym realnym sposobem na wyjście z zapaści demograficznej jest akceptacja migracji i otwarcie na młodych ludzi z zagranicy. - Zapaść demograficzna potrwa tak długo, jak długo nie będzie akceptowana wielokulturowość, czyli akceptacja dla osiedlania się w Polsce młodych ludzi z innych państw - tłumaczy "Faktowi".
A Ty? Jakie jest Toje zdanie w kwestii poprawy dzietności? Co mogłoby realnie wpłynąć na zwiększenie liczby urodzeń? Napisz: [email protected]. Gwarantuję anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału