Setki tysięcy rodzin, które niedawno zainwestowały w nowoczesne piece gazowe, stoją przed niepokojącą perspektywą. Nikt nie nakaże wyrzucania działających urządzeń, jednak w momencie awarii nie będzie już możliwości zakupu nowych.

Fot. Warszawa w Pigułce
Od 1 stycznia 2025 r. przestają obowiązywać dotacje i ulgi podatkowe na kotły opalane wyłącznie gazem ziemnym. W kolejnych latach ograniczenia będą się zaostrzać: od 2030 r. nie będzie można montować takich instalacji w nowych budynkach, a od 2040 r. sprzedaż pieców gazowych i innych na paliwa kopalne zostanie całkowicie wstrzymana.
Problem dotknie blisko 2 miliony gospodarstw domowych korzystających dziś z gazu, w tym 230 tys. rodzin, które kupiły piece dzięki programowi „Czyste Powietrze”. Zgodnie z Polityką Energetyczną Polski, do połowy wieku wszystkie domy mają być ogrzewane energią systemową, elektryczną lub z pomp ciepła.
Powody są jasne – budynki odpowiadają za około 40 proc. zużycia energii i ponad jedną trzecią emisji gazów cieplarnianych w UE. Dlatego Komisja Europejska przyspieszyła transformację – pierwotnie zmiany planowano dopiero na 2027 rok.
Koszty dla Polaków będą ogromne. Od 2025 r. rosną też rachunki za gaz – taryfy dystrybucyjne wzrosną o blisko 25 proc., a ceny samego surowca mogą być niedługo wyższe choćby o 30 proc. W 2027 r. dodatkowe obciążenia przyniesie system ETS2 – średnio 1,2 tys. zł rocznie za emisję CO₂ w gospodarstwie domowym.
Alternatywą będą instalacje hybrydowe (łączące kocioł gazowy z pompą ciepła czy OZE), ale w dłuższej perspektywie każdy użytkownik gazu będzie musiał przejść na nowoczesne rozwiązania. Dla wielu rodzin oznacza to wydatki rzędu 80–150 tys. zł.
Eksperci ostrzegają: era gazu zbliża się ku końcowi. Kto dziś inwestuje w kocioł gazowy, musi pamiętać, iż za kilkanaście lat nie będzie już możliwości jego wymiany – pozostaną tylko bezemisyjne technologie.