Wybory prezydenckie są nieważne. Obalono zasadę domniemania ważności wyborów!

3 godzin temu

W świetle Konstytucji RP wybory prezydenckie są ważne dopiero wtedy, gdy stwierdzi to Sąd Najwyższy – nie jakaś podróbka sądu, nie politycznie powołana struktura, ale konstytucyjny, niezależny sąd. Tymczasem wybory prezydenckie w Polsce w 2020 roku zostały „zatwierdzone” przez tzw. Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych – organ, którego legalność została wielokrotnie zakwestionowana przez sądy polskie i międzynarodowe. W tej sytuacji obalono konstytucyjną zasadę ważności wyborów. Dlaczego?

Stało się tak dlatego, iż izba nie spełnia standardów niezależnego sądu, bo została powołana przez neo-KRS – ciało obsadzone w wyniku politycznego rozdania przez rządzącą większość. Trybunał Sprawiedliwości UE, Europejski Trybunał Praw Człowieka, a także uchwała trzech połączonych izb Sądu Najwyższego jasno wskazują: to nie jest sąd w rozumieniu prawa. To dekoracja, atrapowy twór mający legitymizować decyzje polityczne.

W świetle Konstytucji, jeżeli o ważności wyborów nie orzekł prawdziwy Sąd Najwyższy, to nie doszło do skutecznego stwierdzenia ważności wyborów. A to oznacza jedno: urzędowanie prezydenta, który nie ma konstytucyjnego potwierdzenia wyboru, jest pozbawione podstawy prawnej. Mamy do czynienia z fundamentalnym kryzysem państwa prawa – z sytuacją, w której najważniejszy urząd w Polsce być może nigdy nie zostanie legalnie objęty.

To nie jest akademicka dyskusja. To realne pytanie o to, kto podpisuje ustawy, powołuje sędziów, reprezentuje państwo na arenie międzynarodowej. jeżeli podstawą tej władzy jest decyzja wydana przez nielegalny organ – mamy do czynienia z fałszywym mandatem. Z pogwałceniem Konstytucji. Z uzurpacją.

Oto efekt lat demolki wymiaru sprawiedliwości przez PiS: dziś nie wiemy nawet, czy głowa państwa została wybrana zgodnie z prawem. A jeżeli nie została – to nie ma domniemania ważności. Jest tylko domniemanie chaosu.

Drugi problem dotyczy głosów – które nie zostały policzone a dzisiaj już wiemy, iż wygrałby Rafał Trzaskowski. Dowiedziono tego na drodze analizy matematycznej. Aby potwierdzić prawdziwość tego dowodu, lub jemu zaprzeczyć, wystarczy przeliczyć wszystkie głosy. To prosta i łatwa czynność. Jednak Kaczyński panicznie się jej boi. Dlaczego? Bo wie, iż wybory sfałszował.

Idź do oryginalnego materiału