Wybory europejskie – dlaczego warto na nie iść?

3 miesięcy temu

Warto iść na wybory europejskie, aby Polskę na forum Unii reprezentowali kompetentni ludzie. Tacy, którzy potrafią budować polityczne sojusze w najważniejszych dla Polski i całej Unii sprawach. Ważne, aby jak najwięcej osób, które mieszkają poza miejscem zameldowania, zmieniło miejsce głosowania i mogło łatwo wziąć udział w tych wyborach

To są najbardziej proporcjonalne wybory, które nie faworyzują największych ugrupowań. Czy frekwencja wyborcza wyniesie 40-45%, czy 50-60% zależy od determinacji wyborców. Na tydzień przed wyborami większą determinację widać po stronie PiS i Konfederacji

Dlaczego warto iść na wybory?

Wybory do Parlamentu Europejskiego są najmniej popularne ze wszystkich wyborów krajowych. Czasami myślę, iż powodem niskiej frekwencji w wyborach do Europarlamentu jest fakt, iż europosłowie kojarzą nam się głównie z bardzo wysokimi zarobkami. Duża grupa osób nie chce swoim głosem przyczyniać się do zagwarantowania wysokopłatnej posady europosła i dlatego rezygnuje z udziału w tych wyborach. Inny powód to małe zrozumienie jak działa polityka w Unii Europejskiej i jaką rolę pełni w niej Parlament Europejski. Nie będę tutaj rozpisywał się o kompetencjach Europarlamentu, dla mnie jest to miejsce, gdzie można przedstawić polski punkt widzenia na forum Europy i wypracowywać kompromisowe rozwiązania, które są do zaakceptowania przez europejską większość. Kluczowa kompetencja europosła to sztuka budowania kompromisów.

W Europie rośnie popularność populistycznych partii antyeuropejskich. W Polsce po zwycięstwie Koalicji 15 X możemy cieszyć się, iż odsunęliśmy populistów od władzy, ale w innych krajach Unii partie populistyczne zyskują zwolenników. We Francji Front Narodowy w sondażach uzyskuje wynik ponad 30%. Nie wiemy, jaki będzie udział partii antyeuropejskich w nowej kadencji Europarlamentu, to co możemy zrobić, to zadbać swoim głosem o liczną i kompetentną reprezentację polskich europosłów we wspólnym europejskim parlamencie.

Mimo, iż 9 czerwca głosujemy w wyborach europejskich, decyzje wyborcze wielu z nas będą podejmowane przez pryzmat polityki krajowej. Do wyborów pójdą najbardziej zdeterminowani wyborcy, będzie to więc okazją do policzenia „twardych” elektoratów wszystkich partii. Będzie to również najbardziej miarodajna ocena rządów Koalicji 15X. Przy spodziewanej niższej frekwencji wyborczej w granicach 40-50% bardzo prawdziwe jest hasło profrekwencyjne Warszawy i innych dużych miast – „Kto głosuje, ten się liczy”.

Dopisz się do spisu wyborców

Październikowe wybory zaskoczyły nas wszystkich wysoką frekwencją, która w skali kraju wyniosła 74,03%. W wyborach samorządowych frekwencja wyniosła tylko 52% i to był powrót do frekwencyjnych standardów z wyborów z poprzednich lat. Jest jeden czynnik, który często jest pomijany w dyskusjach na temat, dlaczego ludzie nie idą na wybory – czy łatwo możemy zagłosować? Dla większości z nas zamieszkałych tam, gdzie jesteśmy zameldowani, głosowanie jest relatywnie proste – wystarczy iść do najbliższego lokalu wyborczego. Dla osób, które mieszkają w mieszkaniach wynajmowanych, sytuacja nie jest już tak oczywista. Według danych Eurostatu z 2022 w wynajmowanych mieszkaniach mieszkało 12,8% Polaków, to ponad 4 mln osób. Bardzo często osoby te nie są tam zameldowane. Mogą oczywiście dopisać się na stałe do rejestru wyborców w miejscu zamieszkania, ale w skali kraju to tylko 414 tys. osób. Mamy więc w Polsce grupę ok. 1,5-3 mln osób które, aby zagłosować w najbliższym dla nich lokalu wyborczym, muszą dopisać się do spisu wyborców na nadchodzące wybory. Na szczęście od sierpnia 2023 dzięki Centralnemu Rejestrowi Wyborców proces zmiany miejsca głosowania jest bardzo uproszczony. Można zmienić miejsce głosowania bez wychodzenia z domu na stronie zmień miejsce głosowania.

Można również udać się do dowolnego urzędu gminy / miasta i wybrać miejsce, gdzie chcemy zagłosować 9 czerwca. Dla osób, które będą tego dnia w podróży i nie wiedzą dokładnie, gdzie będą w wyborczą niedzielę, jest możliwość pobrania z dowolnego urzędu gminy zaświadczenia o prawie do głosowania. Możemy wtedy głosować w dowolnej komisji wyborczej w Polsce i za granicą.

W wyborach do Sejmu w zeszłym roku z tej możliwości skorzystało ponad 1,4 mln osób. W wyborach samorządowych tej możliwości nie było. W wyborach do Europarlamentu znów mamy pełną dowolność wyboru miejsca głosowania. Od tego, czy skorzystają z tego masowo wyborcy, którzy mieszkają poza miejscem zameldowania, w dużej mierze będzie zależała frekwencja w najbliższych wyborach.

Termin na dokonanie tych zmian upływa w czwartek 6 czerwca.

Jak głosować?

Wybory do Europarlamentu to najbardziej proporcjonalne ze wszystkich wyborów krajowych. Wszystkie komitety wyborcze, które przekroczą próg wyborczy 5% głosów w skali kraju, zdobędą taki procent mandatów, jako procent głosów otrzymały. Zasady ordynacji wyborczej opisałem w moim poprzednim artykule „Wybory europejskie, uproszczone zasady gry”.

Najważniejszą rzeczą do zapamiętania jest to, iż głosy na mandaty są przeliczane na poziomie krajowym, czyli Polska jest de facto jednym wielkim okręgiem wyborczym. Praktyczna konkluzja zasad wyborczych jest taka – należy zagłosować w najbliższym lokalu wyborczym na kandydata ugrupowania, które najbardziej odpowiada naszym poglądom.

Niestety spore zamieszanie w rozumieniu wyborczych zasad wprowadzają okręgi wyborcze, które służą tylko do przydziału mandatów wewnątrz listy wyborczej. Mieszkańcy mniejszych okręgów wyborczych, takich jak województwo kujawsko-pomorskie mogą być zdziwieni, gdy widzą wyborcze predykcje, iż w ich okręgu zostaną przydzielone tylko dwa mandaty, po jednym dla PiS i KO. Głosy oddane w każdym miejscu mają taki sam wpływ na wynik.

Najlepiej obrazuje to przykład Wiosny z wyborów europejskich z 2019 roku, która uzyskał kilka ponad 6% poparcia. W tamtych wyborach każdy mandat miał „cenę” 230 tys. głosów. Wiosna zdobyła w skali kraju 827 tys. głosów, więc mogła „kupić” 3 mandaty. W żadnym z okręgów wyborczych nie zdobyła 230 tys. głosów, czyli wszystkie zdobyte mandaty zostały uzyskane tylko dzięki połączonym głosom z kilku okręgów wyborczych. Głosy wyborców województwa kujawsko-pomorskiego były dla Wiosny tak samo ważne jak głosy wyborców z Warszawy.

Często słyszę krytyczny głos wyborców – nie podoba mi się kandydat z pierwszego miejsca listy wyborczej i nie chcę, aby mój głos pomógł mu zostać europosłem. Jest na to jedna odpowiedź – należy zagłosować na kandydata z innego miejsca na liście, co do którego jesteśmy przekonani. Nie jest przesądzone, iż kandydat z „jedynki” uzyska mandat, nie liczy się miejsce na liście, liczy się liczba zdobytych głosów.

Wyborcze pojedynki

każdych wyborach duże emocje budzą wyborcze pojedynki, gdzie jasno można potem powiedzieć, kto wygrał, a kto przegrał. W tych wyborach mamy dwie naturalne pary ugrupowań. KO i PiS walczą o najlepszy wynik w kraju. Lewica i Konfederacja, które mają zbliżone notowania sondażowe, będą walczyć o to, które z tych ugrupowań lepiej zmobilizuje swoje elektoraty i zdobędzie więcej głosów.

KO i PiS zdobędą mandaty we wszystkich 13 okręgach wyborczych. Wewnętrzna rywalizacja pomiędzy kandydatami na liście będzie przekładać się na lepszy ogólnokrajowy wynik. Strategia PiS, gdzie w wielu okręgach kandydat z „jedynki” jest narzucony przez partyjną centralę, a kandydat z „dwójki” ma poparcie lokalnych struktur może okazać się skuteczna w mobilizacji wyborców. Dla partii ważniejszy będzie lepszy wynik ogólnokrajowy, niż to czy w danym okręgu wygra kandydat „lokalnych struktur”, czy „centrali”.

Lewica i Konfederacja zdobędą po jednym mandacie w 3-5 największych okręgach wyborczych. Te pięć okręgów to małopolsko-świętokrzyski, śląski, Warszawa z przylegającymi powiatami, wielkopolski, dolnośląsko-opolski. Największym wyzwaniem dla tych partii będzie mobilizacja swoich wyborców w pozostałym okręgach. Tu dużą rolę mają tu do odegrania przywódcy partyjni. Rozumie to na przykład Robert Biedroń, który występuje na wiecu wyborczym Lewicy w okręgu kujawsko-pomorskim, mimo iż kandydaci Lewicy z tego województwa nie mają żadnych szans na mandat.

Ciekawa jest również sytuacja Trzeciej Drogi. Listy wyborcze we wszystkich okręgach zostały ułożone tak, aby w okręgach z przewagą wyborców Polski 2050, listę otwierał kandydat tego ugrupowania, a w okręgach z dużym poparciem PSL, na „jedynce” znajdziemy przedstawiciela ludowców. Trzecia Droga zdobędzie po jednym mandacie w 4-7 okręgach. Od mobilizacji wyborców będzie zależało, czy z listy Trzeciej Drogi do Brukseli pojadą głównie przedstawiciele Polski 2050, czy PSL. W przypadku wyborców Trzeciej Drogi najlepszą strategią jest głosowanie na „jedynkę” lub „dwójkę” na liście, czyli na najbardziej rozpoznawalnego kandydata PSL, bądź Polski 2050.

Kto wygra wybory?

Kto wygra wybory do Parlamentu Europejskiego? Proponuję inną formułę, niż liczenie kto zdobędzie największą liczbę głosów. Mamy w Polsce ugrupowania proeuropejskie, które dziś tworzą Koalicję 15X i antyeuropejskie – PiS i Konfederacja. Można tę pro- i antyeuropejskość różnie definiować, ale co by nie mówić w temacie Unii Europejskiej mamy w tych wyborach dwa bloki. Na szczęście ostatnie wybory krajowe odbywały się w takiej samej konfiguracji koalicji wyborczych, w jakich partie starują do PE (pomijam wspólną listę Konfederacji z częścią Bezpartyjnych Samorządowców w wyborach samorządowych). o ile przeliczymy głosy z ostatnich wyborów krajowych do Sejmu i sejmików wojewódzkich na mandaty do Europarlamentu w dwóch blokach, otrzymamy ten sam wynik – 29 mandatów dla Koalicji 15X i 24 mandaty dla PiS i Konfederacji. 54,7% dla partii proeuropejskich. o ile Koalicja 15X zdobędzie łącznie 30 lub więcej mandatów, może mówić o zwycięstwie w wyborach sił proeuropejskich, 29 mandatów to swoisty remis – utrzymanie status quo. Wynik poniżej 29 mandatów dla partii tworzących koalicję rządową będzie oznaczał zwycięstwo partii antyeuropejskich. Jak rozłożą się głosy i mandaty pomiędzy listy wyborcze poszczególnych ugrupowań, jest w tym podejściu bez znaczenia, liczy się wynik dwóch bloków.

Tabela 1. Przeliczenie wyników wyborów krajowych na mandaty do Parlamentu Europejskiego

Podsumowanie

Przed nami najbardziej proporcjonalne wybory. Każdy może zagłosować w miejscu zamieszkania na ugrupowanie pierwszego wyboru i wszystkie głosy w równy sposób zostaną przeliczone na mandaty. O wyniku wyborów zadecyduje determinacja elektoratów. Głównym elementem decyzyjnym będą prawdopodobnie wyborcze emocje związane z krajową polityką. Warto jednak pamiętać, iż wynik partii pro- i antyeuropejskich w 27 państwach Unii jest wielką niewiadomą. W niespokojnych czasach w jakich żyjemy, warto wybrać osoby, które w grupie 53 europarlamentarzystów z Polski będą w stanie budować polityczne sojusze na rzecz lepiej działającej wspólnoty europejskich państw.

Pamiętajmy o możliwości zmiany miejsca głosowania w tych wyborach. Możemy to zrobić do 6 czerwca na stronie gov.pl. Tym razem nie jest to elementem turystyki wyborczej, a po prostu ułatwieniem dla osób, które w dniu głosowania będą poza miejscem zameldowania. To nie jest marginalna sprawa, bo takich osób są miliony.

O wyniku wyborów przesądzi determinacja twardych elektoratów. Na tydzień przed wyborami wydaje się, iż bardziej skutecznie mobilizują swych wyborców PiS i Konfederacja. PiS przedstawia się swoim wyborcom jako oblężona twierdza i wzywa ich do obrony. Konfederacja prowadzi dość aktywną kampanię w całym kraju, przedstawiając się jako prawdziwie antyunijne ugrupowanie. Wśród ugrupowań Koalicji 15X tak dużej determinacji nie widać. Oby ostatni tydzień kampanii przyniósł większą mobilizację po stronie proeuropejskiej.

Idź do oryginalnego materiału