Powrót? Może. Ale nie z powodu strachu przed deportacją
Korespondencja z USA
Polski rząd z fanfarami szykuje się na przyjmowanie mas Polaków, którzy żyją w Ameryce nielegalnie i – zagrożeni deportacją – będą z niej uciekać. Patrzę na to z rozbawieniem, bo w tych deklaracjach widzę przede wszystkim kolejny dowód na to, iż Polska nie wie, czym jest współczesna Polonia amerykańska i jak naprawdę żyje się jej w Ameryce. jeżeli Polacy wrócą do ojczyzny, zrobią to z innych powodów niż strach przed wydaleniem.
W ciągu ostatniego roku z USA wyjechały trzy znajome rodziny, w których domach na co dzień rozbrzmiewał język polski. Wszystkie z od dawna uregulowanym statusem imigracyjnym oraz w bardzo dobrej sytuacji materialnej – naturalizowani obywatele z urodzonym w Ameryce potomstwem. Jedno małżeństwo, rodzice dorosłej córki, wróciło do Polski, żeby przejąć opiekę nad starzejącymi się rodzicami. Dwie pozostałe rodziny obrały za cel Belgię i Niemcy z nadzieją na lepsze, a zwłaszcza tańsze perspektywy edukacyjne dla swoich wciąż nieletnich dzieci i bardziej sprzyjające warunki społeczno-kulturowe ich wychowywania. Wszyscy wyprowadzili się z USA wiele miesięcy przed ponownym dojściem Donalda Trumpa do władzy.
Wiemy, iż nie wiemy
Propozycję napisania artykułu o nielegalnych polskich imigrantach, którzy lada dzień hordami zaczną wracać do stęsknionej za nimi ojczyzny, przyjęłam jako wyzwanie. Od bardzo dawna nie mam wśród znajomych Polaków nikogo, kto przebywałby w Stanach nielegalnie. Powodem jest prawdopodobnie moje miejsce zamieszkania – z dala od tzw. historycznych skupisk polskojęzycznej Polonii w USA, czyli Wschodniego Wybrzeża oraz Chicago. Moją świadomość kształtują szerokie kontakty ze środowiskami polonijnymi w wielu zakątkach Ameryki, w tym społecznościami skupionymi wokół polskich szkół, będącymi bez wątpienia najbardziej żywym i aktualnym odbiciem życia polonijnego oraz dobrym polem do badania. Co pokazują? Przede wszystkim to, jak dramatycznie od początku wieku zmalała emigracja Polaków do USA. Dziś ze świecą szukać tam dzieci urodzonych w Polsce, lawinowo za to rośnie liczba uczniów z rodzin mieszanych, w których językiem polskim posługuje się tylko jeden rodzic. Jednocześnie rośnie zamożność polonijnych rodziców. To, jak wiele dzieci podróżuje nie tylko do Polski, ale i po całym świecie, skłania zaś do refleksji, iż równie drastycznie spadła w kręgach polonijnych liczba rodziców „bez papierów”.
O tym, jak mało mamy badań, które pokazałyby amerykańską Polonię w jej pełnym, współczesnym wymiarze, i o przyczynach tego stanu rzeczy pisałam nieraz. Zainteresowanych zapraszam do lektury archiwalnych wydań
„Przeglądu”. To, co wiemy, jest w dużej mierze efektem pracy amerykańskiego rządu, który co 10 lat przeprowadza powszechny spis ludności. Ostatni, z 2020 r., wykazał, iż Polonia, czyli Polish Americans, to grupa niemal dziewięciomilionowa, ale osób polskojęzycznych jest w niej tylko nieco ponad 400 tys.
Całkowicie po omacku poruszamy się też w kwestii liczby tych, na których przyjazd szykuje się polskie MSZ. Ponieważ prasa krajowa, zarażona emocjami narastającymi wokół tematu amerykańskich deportacji, wypowiedziała się już dość obszernie – znamy szacunki. Może to będzie 15 tys., a może i 100 tys. osób! Trudno uwierzyć, iż przy obecnych możliwościach technologicznych i komunikacyjnych zbadanie, o jakich danych naprawdę mówimy, jest czymś więcej niż kwestią organizacji, funduszy i woli. Ale cóż, z sarmackim przytupem jak zawsze wolimy dociekać, niż opierać się na faktach. Opinie na temat tego, czym jest i jak żyje amerykańska Polonia, kształtują nam więc szwagier z New Jersey oraz treści z polonijnych platform społecznościowych opanowanych przez zwolenników Trumpa. Temat „gonienia” nielegalnych rodaków wybrzmiewa na tych ostatnich głośno. Najlepszy dowód na to, iż Polaków zagrożonych deportacją jest mnóstwo, czyż nie? Popatrzmy, jak wygląda rzeczywistość.
Gdzie ci nielegalni?
Ludzie się boją. Bardzo trudno będzie ci znaleźć kogoś do rozmowy – z miejsca przestrzegali mnie znajomi ze Wschodniego Wybrzeża i z Chicago, do których zwróciłam się o pomoc w skontaktowaniu mnie z rodakami żyjącymi „bez papierów”. Większość od razu też przyznała, iż osobiście nikogo takiego nie zna, potrzebny więc będzie czas, żeby popytać dookoła. Firmy sprzątające? Budowlane? – sama podsuwałam pomysły, opierając się na stereotypach dotyczących profesji nielegalnych imigrantów, nie tylko z Polski, ale i z innych części świata.
– Do sprzątania to już od bardzo dawna przychodzą do nas
Post Wybory amerykańskiej Polonii pojawił się poraz pierwszy w Przegląd.