„Wyborczy eurosceptycyzm” w Czechach. Problem jest też w Polsce

7 godzin temu
Zdjęcie: https://www.euractiv.pl/section/ue-fact-checking/news/wyborczy-eurosceptycyzm-w-czechach-problem-jest-tez-w-polsce/


Znaczna część Czechów twierdzi, iż Unia Europejska może ingerować w październikowe wybory parlamentarne – pomimo zapewnień rządu, iż takie obawy są „bezpodstawne” i Unia choćby gdyby chciała, to nie ma narzędzi, żeby „ustawiać” głosowania.

Nowe badanie przeprowadzone przez Central European Digital Media Observatory (CEDMO) wykazało, iż 41 proc. Czechów uważa, iż UE prawdopodobnie będzie ingerować w głosowanie. Rosję podejrzewa kilka więcej, bo 42 proc. obywateli.

Wyniki te odzwierciedlają utrzymujący się w kraju eurosceptycyzm – tylko 29 proc. Czechów postrzega UE pozytywnie (średnia unijna wynosi 43 proc.). 27 proc. Czechów ma negatywną opinię na temat Unii, a najwięcej, bo 44 proc., jest neutralnych, wynika z wiosennego Eurobarometru.

Ustalenia CEDMO sugerują, iż obawy o unijną ingerencję w wybory odzwierciedlają długotrwałą tendencję rosnącej nieufności wobec Unii, a nie jakiekolwiek ostatnie wydarzenia.

– Respondenci, którzy uważają ingerencję UE za prawdopodobną, w poprzednich wyborach w przeważającej mierze popierali partie eurosceptyczne – zwrócił uwagę przedstawiciel CEDMO.

Minister ds. europejskich Martin Dvořák odrzucił twierdzenia o ingerencji UE jako “bezpodstawne” i stwierdził, iż napędzają je “wrogowie demokracji”.

– UE nie ma ani interesu, ani narzędzi do wpływania na wybory w swoich państwach członkowskich” – powiedział w rozmowie z EURACTIV.cz.

Mimo to narracje dezinformacyjne przez cały czas krążą na Facebooku i szyfrowanych platformach, takich jak WhatsApp i Telegram, często napędzane przez krajowych aktorów politycznych, wskazuje Cukra.

Pojawiają się tam na przykład twierdzenia, iż UE planuje wprowadzić obowiązkowy rejestr aktywów lub może unieważnić wyniki wyborów krajowych. Poprzednie badanie CEDMO wykazało, iż jedna czwarta Czechów wierzyła w to drugie twierdzenie.

Działania rządu

Aby zaradzić tym narastającym obawom, czeskie MSW uruchomiło specjalną grupę zadaniową ds. cyberbezpieczeństwa, która ma monitorować proces wyborczy. Jednostka będzie monitorować dzienniki systemowe, testować obronę przed atakami DDoS oraz przygotowywać techniczne i organizacyjne środki zaradcze.

Rzeczniczka ministerstwa Hana Malá ostrzegła, iż podobne taktyki dezinformacyjne występują w Rumunii i Niemczech. Wspomniała w tym kontekście o reaktywacji “uśpionych” kont, a także o amplifikacji (wzmacnianiu, wspieraniu zasięgów) treści dzięki botów i przekazów od tzw. mikroinfluencerów.

– Można założyć, iż podobne schematy wpływania (na proces wyborczy – red.) mogą być obecne w czeskiej przestrzeni informacyjnej – powiedziała Malá w rozmowie z EURACTIV.cz.

Ministerstwo niedługo uruchomi również kampanię informacyjną dla wyborców, w której ma wyjaśnić, w jaki sposób zabezpiecza się głosowanie i jaka jest rola chociażby cyfrowych dowodów tożsamości i głosowania korespondencyjnego.

Polacy też się obawiają

Problem „wyborczego eurosceptycyzmu” dotyczy nie tylko Czech. Na przykład na Słowacji 46 proc. respondentów badania CEDMO uznało UE za główny podmiot, który może ingerować w wybory. Unia wyprzedziła pod tym względem USA (39 proc.) i Rosję (38 proc.).

Z kolei u nas w Polsce 47 proc. przez cały czas uważa Rosję za największe zagrożenie, jeżeli chodzi o wpływanie na wybory, ale aż 39 proc. Polaków wierzy, iż UE również prawdopodobnie będzie chciała ingerować w głosowanie. USA podejrzewa w tym kontekście 35 proc. Polaków.

Idź do oryginalnego materiału