Wyborcza vs Stanowski czyli jak stare przegrywa z nowym

galopujacymajor.wordpress.com 1 miesiąc temu

Oglądanie beefa między Wyborczą a Stanowskim jest doświadczeniem estetycznie przykrym niemal tak jak patrzenie na tę straszną kremową marynarkę tego ostatniego, co to ją założył do niebieskiej koszuli w kratę, żeby zaorać Wyborczą. Trzeba się jakoś jednak przemóc i dalej patrzeć na to widowisko. Nie, nie dla merytoryki. Stanowski ma pewnie rację, iż Wyborcza jednak sporo przesadziła. Ale też na świecie są większe dramaty niż to, czy ktoś żart Stanowskiego o wyrzucaniu śmieci do lasu potraktował serio czy nie. Oczywiście te płacze Stanowskiego, iż straci sponsorów przez Wyborczą są dosyć komiczne i wierzyć w to może tylko ktoś, kto kompletnie nie ogarnia, dlaczego firma bukmacherska wybiera Stanowskiego a nie, dajmy na to, Tygodnik Powszechny.

Nie argumenty, kto kogo o kim są więc tu interesujące. W końcu każdy z nas pewnie nie raz, nie dwa słyszał o sobie półprawdy i kłamstwa. Odkąd zacząłem śmiać się z libków i Silnych Razem, łżą na mój temat non stop i bez zająknięcia. Interesujące jest coś innego. A mianowicie jak stare, czyli Wyborcza, przegrywa z młodym, czyli Stanowskim. Ta porażka wynika z wielu przyczyn. W końcu rzadko dzieje się tak, iż tylko jedna rzecz odpowiada za klęskę.

Po pierwsze, Wyborcza nie ma już swoich fanbojów, a Stanowski ich ma aż nadto. Mieliśmy buszujące po necie grupy Korwin-kucy, mieliśmy PiSowców w czasach afery Rywina a potem Smoleńska, mieliśmy K-POPki, a od niedawna mamy Silnych Razem. Stanoszczaki w swym sekciarstwie są dosyć podobni. Działają te same mechanizmy podziwu dla idola, wspierania się w grupie, rywalizacji za nawilżanie, dowartościowania się sukcesem swojej gwiazdy, czy tworzenia pewnej wspólnoty hejtu. Tak jak Silni Razem, albo wcześniej Pilnujący Polskę PiSowcy ruszają na sygnał do linczu na dziennikarce, tak dokładnie identycznie ruszają teraz Stanoszczaki. W tym sensie, jeżeli zamienisz Tuska na Stanowskiego, to dostaniesz mniej więcej ten sam zestaw zachowań jego fanów. Te same histerie, trzaskanie subskrypcjami, maile do redakcji, złośliwe, zwykle podobne, memy… Słowem podręczny zestaw fanbojskiego oburzenia. W końcu użeranie się z „piłkarzykiem od Stana” kilka się różni do użerania się z wydzwaniającym po redakcjach Mandarkiem od Silnych Razem.

Po drugie, teren walki bywa decydujący. Popularność podcastów wideo, niechęć do dłuższego czytania i jeszcze wrzucanie tego za paywalla (lub nie) robi zasięgi. Stanowski nie przypadkiem prowadzi swoje Dziennikarskie Zero nie w formie tesktowej, a wideo. To taki program, gdzie Stanowski, który nie potrafił rozliczyć swojego kumpla z kilkuset telefonów do Fryzjera, wystawia moralne świadectwa innym dziennikarzom. I poucza ich o etyce zawodu. Tymczasem Wyborcza chce walczyć z nim jakimiś krótkimi filmikami z piwnicy czy tekstami za paywallem. No tak się raczej bitwy nie wygrywa. Jak chcesz iść na noże ,to robisz porządny risercz, odpalasz program na 1h, przeszukujesz kolejne dyskusje. A nie wrzucasz za paywalla jakieś bzdety, dodatkowo mało co rozumiejąc z konwencji twitterowej.

Po trzecie, forma polemiki ma także sens. Współczesne beefy są w pewnym sensie odzwierciedleniem inb na twitterze. Liczy się refleks, siła uderzenia, brak zasad, chamstwo i bezczelność. Jedną z najlepszych lekcji takiej rozmowy był tak często wyśmiewany Najman. Tymczasem wbił do Stanowskiego, rozsiadł się przy pizzy, był równie, jak nie bardziej bezczelny, i po prostu się nie dał. Skończyło się na memach o Krzysiu płaczącym po pomoc od PiSu, któremu wówczas pan Krzysztof nawilżał nieco mocniej, bo mniej biznesowo był ustawiony. jeżeli chcesz dziś się z kimś siłować w necie, to musisz zejść do parteru, musisz taplać się w błocie. Wyborcza, wbrew prawackim jękom, nigdy tak nie robiła. To było zawsze pouczanie moralne z katedry, gromy elit, a nie schodzenie na dół, do maluczkich. Więc ta walka to trochę jednak jakby Kabaret Starszych Panów spotkał roast na stand upie. Raczej nie do wygrania.

Pojawiają się teksty, iż to lewactwo GW zaatakowało Stanowskiego, bo jest dla nich konkurencją. Nie wiem, ile lat trzeba siedzieć w piwnicy, żeby serio uważać GW za lewactwo, no chyba iż lewactwem jest wszystko na lewo od Patryka Jakiego. No ale jak dla kogoś lewakiem jest Leszek Miller i Rafał Trzaskowski, to ja już mu nie poradzę. Bycie prawicowym kretynem nie jest przecież karalne. To samo zresztą z konkurencją. Jest oczywiste, iż zarówno Wyborcza jak i Kanał Zero mają zupełnie inny target. Więc to trochę jakby twierdzić, iż Wyborcza atakuje Do Rzeczy, bo chce przejąć ich czytelników. No chyba jednak niekoniecznie. Atakuje Wyborcza prawackiego kolegę Mazurka, bo są z tego kliki. Stanowski odpowiada, bo też są z tego kliki, co zresztą sam przyznał. Jedni i drudzy na tym zarabiają, bo przecież zarabiasz na ruchu, a nie na merytoryce. Więc na koniec dnia z tych wszystkich jęków o nieuczciwej konkurencji zostanie tylko to, iż zarówno excele Wyborczej jak i Kanału Zero napuchną od cyfr i cyferek. I tylko finalnie my wszyscy stracimy kolejną godzinę naszego życia, ale przecież i tak lepiej go nie potrafimy spędzać, prawda?

Tradycyjnie, jeżeli POdoba ci się mój tekst, to może postawić browara, znaczy kawę https://buycoffee.to/galopujacymajor

Idź do oryginalnego materiału